W pięciu najsilniejszych ligach europejskich występuje obecnie 25 polskich piłkarzy. Najwięcej, bo aż ośmiu, gra w klubach Włoskiej Serie A. O jednego mniej ma niemiecka 1. Bundesliga, pięciu zatrudnia francuska Ligue 1, czterech angielska Premier League, a jednego hiszpańska Primera Division.
W poprzednim sezonie w zespołach „wielkiej piątki” mieliśmy 23 graczy, ale siedmiu z nich latem tego roku przeniosło się do słabszych lig lub chwilowo znajduje sie bez klubu: Łukasza Załuski z niemieckiego Darmstadt przeniósł się do Wisły Kraków, Artur Sobiech spadł z Hannoverem do 2. Bundesligi, Paweł Wszołek odszedł z Hellas Werony do drugoligowego angielskiego Queens Park Rangers), Dominik Furman także opuścił zdegradowana do włoskiej Serie B Hellas Weroną i podpisał kontrakt z beniaminkiem naszej ekstraklasy Wisłą Płock, natomiast Kamil Wilczek po odejściu z włoskiego FC Carpi odzyskał strzelecki wigor w duńskim Broendby. Niejasna jest jak do tej pory klubowa przynależności byłego reprezentanta Polski Sebastiana Boenischa, z którym Bayer Leverkusen nie przedłużył wygasającego kontraktu.
Siedmiu odeszło, siedmiu przybyło
Miejsce tych graczy w czołowych europejskich ligach zajęli: Bartłomiej Drągowski (z Jagiellonii przeszedł do Fiorentiny, gdzie jak na razie grzeje ławę), Arkadiusz Milik (za rekordowe 32 mln euro przeniósł się z Ajaksu Amsterdam do SSC Napoli i robi w tym klubie furorę), Bartosz Salamon (awansował z Cagliari do Serie A), Rafał Gikiewicz (drugoligowy Eintracht Brunszwik zamienił na grający w 1. Bundeslidze SC Freiburg, ale jest w nim tylko rezerwowym), Bartosz Kapustka (z Cracovii przeszedł do mistrza Anglii Leicester City, niestety trener Claudio Ranieri na razie nie widzi go w zespole), Karol Linetty (z Lecha Poznań powędrował do Sampdorii Genua i niemal z marszu przebił się w tej drużynie do podstawowego składu), Maciej Rybus (latem odszedł z rosyjskiego Tereka Grozny i dzisiaj jest podstawowym graczem Olympique Lyon) oraz Igor Lewczuk (ostatniego dnia letniego okna transferowego przeniósł się z Legii Warszawa do Girondins Bordeaux i w tym francuskim zespole od kilku tygodni występuje w podstawowym składzie).
Kilku naszych piłkarzy zmieniło pracodawców w obrębie pięciu najsilniejszych europejskich lig. Przemysław Tytoń odszedł ze zdegradowanego z 1. Bundesligi VfB Stuttgart do hiszpańskiego Deportivo La Coruna, Kamil Glik zamienił włoskie AC Torino na występujące we francuskiej Ligu 1 AS Monaco, Grzegorz Krychowiak po dwóch sezonach sukcesów odnoszonych z FC Sevilla powędrował za swoim trenerem do Paris St. Germain, Piotr Zieliński po wielu tygodniach przepychanek ostatecznie został przez Udinese sprzedany za 17 mln euro do SSC Napoli, a niechciany przez trenera Tuchela w Borussii Dortmund Jakub Błaszczykowski za pięć milionów euro został wykupiony przez VfL Wolfsburg, gdzie nie tylko wywalczył miejsce w podstawowej jedenastce, ale został też jej kapitanem.
Lewandowski wciąż numerem 1
Nie wszystkim naszym piłkarzom wiedzie się rzecz jasna tak dobrze, jak Robertowi Lewandowskiemu w Bayernie Monachium. Niemiecka prasa rozpisuje się ostatnio o nowym kontrakcie jaki dla dwukrotnego króla strzelców 1. Bundesligi szykuje bawarski potentat. Jeśli wierzyć medialnym spekulacjom „Lewy” już wkrótce podpisze nową umowę, która do 2021 roku zagwarantuje mu gwiazdorskie zarobki na poziomie tuzów reprezentacji Niemiec, co najmniej takie same jak ma jego klubowy kolega Thomas Mueller, który obecnie otrzymuje rocznie netto 15 milionów euro. Jeśli te plotki się potwierdzą, Lewandowski umocni się za pozycji najlepiej opłacanego polskiego piłkarza i raczej w najbliższym czasie nikt mu pozycji lidera nie odbierze.
Najgroźniejszym konkurentem Lewandowskiego w tej chwili jest chyba Arkadiusz Milik, któremu przejście z ligi holenderskiej do znacznie bardziej wymagającej włoskiej Serie A nie zahamowało kariery. Wręcz przeciwnie, w dużo mocniejszym od Ajaksu kadrowo Napoli Milik radzi sobie doskonale i jeśli jego talent nadal będzie się tak pięknie rozwijał, za jakiś czas pewnie trafi do jeszcze bogatszego klubu, w którym jego obecne zarobki (3,5 mln euro rocznie) mogą poszybować do poziomu osiągniętego przez Lewandowskiego.
Nieliczni tylko grzeją ławę
Z 25 polskich piłkarzy zgłoszonych do rozgrywek przez kluby „wielkiej piątki” jak na razie tylko nieliczni grzeją ławę. Rolę rezerwowych muszą znosić: w Hiszpanii Przemysław Tytoń, w Niemczech Rafał Gikiewicz, Paweł Olkowski i Paweł Dawidowski, we Włoszech trwale Bartłomiej Drągowski oraz coraz rzadziej Bartosz Salamon i Thiago Cionek, natomiast w Anglii przyzwyczajony do tej roli Marcin Wasilewski i uczący się jej dopiero Bartosz Kapustka.
To jednak dopiero początek sezonu i nie można wykluczyć, że za jaki czas wszyscy nasi piłkarze będą regularnie grać w swoich drużynach. Ale my wolimy gdy nasi piłkarze mają pewne miejsce w składzie obojętnie w jakim zespole się znajdą, jak Kamil Glik.
Polacy w najsilniejszych ligach Europy
Serie A (Włochy): Wojciech Szczęsny (AS Roma), Łukasz Skorupski (Empoli), Bartłomiej Drągowski (Fiorentina), Bartosz Salamon (Cagliari), Thiago Cionek (Palermo), Karol Linetty (Sampdoria Genua), Piotr Zieliński (SSC Napoli), Arkadiusz Milik (SSC Napoli).
1. Bundesliga (Niemcy): Robert Lewandowski (Bayern Monachium), Łukasz Piszczek (Borussia Dortmund), Jakub Błaszczykowski (VfL Wolfsburg), Eugen Polanski (Hoffenheim), Rafał Gikiewicz (Freiburg), Paweł Olkowski (FC Koeln), Paweł Dawidowski (Werder Brema).
Premier League (Anglia): Łukasz Fabiański (Swansea City), Artur Boruc (Bournemouth), Marcin Wasilewski (Leicester City), Bartosz Kapustka (Leicester City).
Ligue 1 (Francja): Kamil Glik (AS Monaco), Grzegorz Krychowiak (Paris St. Germain), Igor Lewczuk (Girondins Bordeaux), Maciej Rybus (Olympique Lyon), Mariusz Stępiński (FC Nantes).
Primera Division (Hiszpania): Przemysław Tytoń (Deportivo La Coruna).