Piłkarze Realu Madryt w przededniu wtorkowej potyczki z Legią Warszawa w Lidze Mistrzów rozgromili na wyjeździe Betis Sewilla 6:1. Legioniści mają przechlapane, bo oni ze znacznie przecież słabszą od Betisu Pogonią Szczecin przegrali 2:3.
Dla piłkarzy Legii nie jest to dobra wiadomość. W sobotę zespół Realu Madryt przerwał właśnie serię meczów bez zwycięstwa. I zrobił to w sposób, który bramkarzowi warszawskiej drużyny Arkadiuszowi Malarzowi powinien odebrać spokojny sen. „Królewscy” rozbili na wyjeździe drużynę Betisu Sewilla aż 6:1. To najwyższa porażka klubu z Sewilli na własnym stadionie w historii jego występów w hiszpańskiej ekstraklasie. Wniosek z tego wypływa oczywisty – po serii czterech remisów z rzędu podopieczni Zinedine’a Zidane’a wykorzystali dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach na złapanie oddechu i odzyskali formę jako zespół. Zidane był wniebowzięty, bo jego ekipa pod jego wodzą jeszcze tak wysoko na wyjeździe nie wygrywała. U siebie na Santiago Bernabeu to i owszem, zdarzyło się już nie raz rozgromić rywali – np. Celtę Vigo 7:1 i Espanyol Barcelona 6:0, ale na wyjazdach jego gracze najwyżej pokonali Getafe 5:1. W sumie Zidane od 9 stycznia poprowadził „Królewskich” w 38 oficjalnych spotkaniach. Zespół pod jego wodzą odniósł 27 zwycięstw, dziewięć razy zremisował, a tylko w dwóch spotkaniach poniósł porażki. Było to jednak bardzo dawno temu – pod koniec lutego Real przegrał derby Madrytu z Atletico 0:1, a na początku kwietnia z Wolfsburgiem 0:2 w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów. Nie wróży to ekipie Jacka Magiery udanego wieczoru w Madrycie.
Innym niebezpieczeństwem jakie grozi legionistom we wtorkowy wieczór jest nieposkromiony apetyt Cristiano Ronaldo na kolejne gole. Portugalczyk stoi bowiem przed szansą ustanowienia historycznego rekordu w Lidze Mistrzów, jakim będzie przekroczenie magicznej bariery stu bramek. Do osiągnięcia tego celu brakuje mu już tylko pięciu trafień, co w perspektywie dwóch meczów z najsłabszą drużyną w grupie F nie wydaje się zadaniem ponad jego możliwości, co sam zresztą podkreślił: ”Prędzej czy później i tak dobiję do stu goli, jestem o tym przekonany. Nie wiem tylko czy zrobię to w najbliższym meczu z Legią, czy w drugim, w Warszawie”.
Gdyby jeszcze legioniści chociaż byli w przyzwoitej formie, to może ich wtorkowy występ na Santiago Bernabeu nie budziłby naszych obaw przed totalna kompromitacją mistrzów Polski. No ale nie są w formie, czego najlepszym dowodem jest ich ich piątkowa porażka 2:3 z Pogonią Szczecin. A przecież „Portowcy” na pewno nie są zespołem lepszym od Betisu Sewilla.
{loadposition social}
{loadposition zobacz_takze}