Krzysztof „Diablo” Włodarczyk odsiaduje karę więzienia za prowadzenie samochodu bez uprawnień, ale po jej skróceniu ma wyjść na wolność 19 kwietnia. We wtorek czeka go jednak rozprawa za inne podobne przestępstwo.
Problemy 39-letniego pięściarza, byłego mistrza świata federacji WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej, to skutek lekceważenia przez niego zakazów prowadzenia pojazdów mechanicznych. W lutym 2019 roku Sąd Rejonowy w Opatowie wymierzył mu za takie przestępstwo karę pięciu miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na okres dwóch lat oraz zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów przez trzy lata. Włodarczyk nie przejął się jednak specjalnie wyrokiem i nadal siadał za kierownicą. Musiał to robić nader często, skoro w okresie zawieszenia został trzykrotnie przyłapany na łamaniu zakazu prowadzenia pojazdów. W efekcie sąd uprawomocnił wyrok i pięściarz został wezwany do odsiadywania kary w zakładzie karnym Warszawa-Służewiec.
Promotor „Diablo” Włodarczyka Andrzej Wasilewski zapowiedział w mediach, że postara się o skrócenie odsiadki, która miała potrwać do 8 czerwca 2021 roku. Po długich staraniach cel osiągnął i bokser ma opuścić miejsce odosobnienia już 19 kwietnia. Pojawił się jednak nowy problem, bo 13 kwietnia Sąd Rejonowy w Płońsku będzie rozpatrywał sprawę Włodarczyka dotyczącą złamania przez niego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Z przewijających się w mediach informacji wynika, iż będzie to tzw. rozprawa główna i możliwe, że jeszcze tego samego dnia zapadnie wyrok. To przestępstwo także zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, a wypada przypomnieć, że mamy tu do czynienia z klasycznym przypadkiem recydywy, więc nie można wykluczyć, że sąd w Płońsku dorzuci Włodarczykowi kolejne miesiące za kratkami.
Włodarczyk zaczął uprawiać bok w wieku 14 lat w warszawskiej Gwardii. Na zawodowstwo przeszedł w 2000 roku jako 19-latek i do tej pory stoczył 63 walki, z których 58 wygrał, jedną zremisował, a w czterech doznał porażek.