Agnieszka Radwańska wygrała turniej WTA w New Haven i dzięki temu okazała się też najlepsza w poprzedzających wielkoszlemowy US Open cyklu turniejów (tzw. US Series). Szkoda, że tej wysokiej formy nie starczyło jej na walkę o olimpjskie medale.
Już dawno nie widzieliśmy takiej dominacji Radwańskiej nad turniejowymi rywalkami. Krakowianka do finału w New Haven dotarła bez straty seta, pokonując po drodze trzy znakomite zawodniczki – nastoletnią, ale już budzącą postrach u rywalem Łotyszkę Jelenę Ostapenko, nieobliczalną Belgijkę Kirsten Flipkens oraz dwukrotną mistrzynię Wimbledonu i wielokrotną triumfatorkę turnieju w New Haven Czeszkę Petrę Kvitovą. O swój 19. w karierze, a pierwszy w New Haven tytuł nasza najlepsza tenisistka zmierzyła się z 23. w rankingu WTA Ukrainką Eliną Switoliną. W pierwszym secie Radwańska zabawiła się z 21-letnią rywalką rozbijając ją 6:1, ale w drugiej partii Polka nieoczekiwanie zgubiła rytm i rozstrzygnęła pojedynek dopiero w tie-breaku. Dla Radwańskiej był to już 26. finał w karierze w turnieju rangi WTA i 19. zakończony triumfem.
Za zwycięstwo w New Haven zarobiła 130 tys. dolarów i zdobyła punkty, które prawdopodobnie pozwolą jej utrzymać czwartą pozycję w rankingu także po US Open oraz przybliżyć do zakwalifikowania się do tegorocznego turnieju mistrzyń w Singapurze (na razie jest na 5. miejscu).
To nie jedyne korzyści polskiej tenisistki z tego triumfu. Okazało się, że dzięki niemu Radwańska okazała się też zwyciężczynią końcowej punktacji serii turniejów poprzedzających US Open. Do tzw. US Series w rywalizacji kobiet zalicza się obecnie cztery imprezy organizowane w lipcu i sierpniu na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady. Są to: Rogers Cup w Montrealu, Western & Southern Open w Cincinnati, Bank of the West Classic w Stanford oraz Connecticut Open w New Haven. Tegoroczną edycję US Series pań wygrała Radwańska przed Brytyjką Johanną Kontą i Rumunką Simona Halep i każda zawodniczka z czołowej trójki może teraz liczyć na finansowe bonusy dokładane do normalnych turniejowych premii w US Open.
Gdyby nasza tenisowa gwiazda jakimś cudem wygrała rywalizację na kortach Flushing Meadows w Nowym Jorku, do trzech i pół miliona dolarów nagrody za zwycięstwo dostałaby jeszcze dodatkowo kolejny milion dolarów za US Series. Jeśli odpadnie wcześniej, jej konto także zostanie zasilone dodatkowymi kwotami. A skoro już wiemy o jakie pieniądze gra za oceanem Radwańska, mniej nas dziwi jej rozczarowująca postawa w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro. Widać skromne złotówkowe premie za medale nie stanowią wystarczającej motywacji dla zawodowej tenisistki, która ma w perspektywie zarobek liczony w setkach, a nawet w milionach dolarów.
Nie jest fair tylko to, że Radwańska zawsze tyle obiecuje przed igrzyskami. Powinna uczciwie powiedzieć, że na liście jej sportowych priorytetów są znacznie ważniejsze turnieje.