8 listopada 2024

loader

Drugi oddech Górnika

W grupie mistrzowskiej do końca rozgrywek pozostały już tylko trzy kolejki, ale wciąż nie wiadomo który zespół zdobędzie w tym sezonie tytuł. W grze pozostają Legia, Lech i Jagiellonia, a na finiszu niespodziewanie w wyścigu zaczął się też liczyć Górnik.

Liderem po 34. kolejkach jest Legia, ale to najsłabszych przywódca ligowego stada od lat – ze słabiutką średnią punktową na mecz, największą liczbą porażek na koncie, gorszą frekwencją niż przed rokiem. Wygląda jednak na to, że stołeczny zespół mimo to tych mankamentów obroni mistrzowski tytuł, bo najgroźniejsi konkurenci są od niego jeszcze słabsi i mniej stabilni. Legioniści przegrali w tym sezonie 11 ligowych meczów, ze 102 możliwych do zdobycia w 34 kolejkach punktów wywalczyli 61 – średnio zdobywają 1,79 punktu i strzelają 1,38 gola na mecz, a tracą 0,97 gola. W trzech ostatnich kolejkach warszawski zespół dwa razy zagra u siebie, w środę zmierzy się w derbach Mazowsza z Wisłą Płock, a w najbliższy weekend z Górnikiem, zaś w ostatniej serii zagra w Poznaniu z Lechem.
Czy będzie to potyczka rozstrzygająca walkę o mistrzostwo? Ekipę „Kolejorza” czekają wcześniej mecze u siebie z Jagiellonią i potem na wyjeździe z Wisłą Kraków. Obecnie lechici mają na koncie 59 punktów i dwa „oczka” straty do Legii. W ich obozie jest nerwowo, bo w najważniejszych spotkaniach za kartki mogą pauzować kluczowi gracze. W sobotę w bezbramkowym starciu z Wisłą Płock żółtą kartką ukarany został Radosław Majewski, a że było to już jego czwarte napomnienie w tym sezonie, w środę będzie musiał pauzować i przeciwko Jagiellonii nie wystąpi. Łukasz Trałka, Emir Dilaver, Maciej Gajos i Nikola Vujadinović są zagrożeni, bo od zawieszenia na jedno spotkanie dzieli ich jedna żółta kartka. W zespołach z czołówki grupy mistrzowskiej zagrożonych przymusową pauzą graczy jest więcej. W Legii Astiz, Hlousek, Pasquato i Mączyński; w Górniku Suarez, Wolniewicz, Gryszkiewicz, a w Jagiellonii Bezjak, Frankowski i Sekulski.

Wojna Jagiellonii z Legią

Trzecia w tabeli Jagiellonia ma 58 punktów i wciąż realne szanse na zdobycie pierwszego w historii mistrzostwa Polski. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota byliby bliżsi osiągnięcia tego celu, gdyby w miniony weekend pokonali u siebie Legię. Mecz zakończył się jednak podziałem punktów i teraz białostocczanie będą musieli szukać punktów w wyjazdowych spotkaniach z Lechem i Zagłębiem, a w ostatniej kolejce u siebie z nieobliczalną Wisłą Płock. Może się zatem i tak zdarzyć, że Jagiellonia zakończy sezon nie tylko poza podium, ale nawet nie zajmie czwartego miejsca dającego w przypadku zdobycia przez Legię mistrzostwa prawo gry w kwalifikacjach Ligi Europy.
Niedzielny hit stał na kiepskim poziomie, ale przynajmniej na trybunach nie doszło do żadnych kibicowskich ekscesów. A to dlatego, że Jagiellonia po prostu nie wpuściła na stadion kibiców z Warszawy. Pierwsi zaprotestowali piłkarze Legii, którzy celowo opóźnili rozpoczęcie spotkania o kilka minut, a także ostentacyjnie oklaskiwali pusty sektor stadionu w Białymstoku, na którym zwykle zasiadają kibice zespołów przyjezdnych. Oba kluby wydał po meczu w tej sprawie oświadczenia, a Legia złożyła ponadto skargę do Komisji Ligi. Władze warszawskiego klubu zdecydowały, że kibice, którzy nie zostali wpuszczeni na białostocki stadion, otrzymają darmowe wejściówki na najbliższym mecz na Łazienkowskiej, czyli z Górnikiem 13 maja.

Zabrzanie dołączyli do czołówki

Remis Wisły Płock z Lechem otworzył przez zespołem Górnika szansę awansu na czwarte miejsce w tabeli dające nadzieję na udział w kwalifikacjach Ligi Europy. Zespół Marcina Brosza nie zmarnował okazji, chociaż za przeciwnika miał zawsze groźną na własnym stadionie ekipę Zagłębia. Potyczka w Lubinie rozpoczęła się jednak korzystnie dla zabrzan, bo po fatalnym błędzie pomocnika „Miedziowych” Adama Matuszczyka Marcin Urynowicz pokonał bramkarza gospodarzy. Od tego momentu goście przejęli już kontrolę nad meczem. Drugiego gola dla Górnika wypracował 21-letni napastnik Daniel Smuga, kolejny wyszukany w trzeciej lidze nabytek zabrzańskiego klubu. W polu karnym zagrał między nogami Lubomira Guldana do Damiana Kądziora, który z kilku metrów huknął pod poprzeczkę. Potem zabrzanie oddali inicjatywę Zagłębiu, ale tylko raz dopuścili do sytuacji bramkowej, gdy Filip Starzyński znalazł się w sytuację sam na sam z bramkarzem. Trafił jednak w poprzeczkę i Górnik wywiózł z Lubina komplet punktów, powiększając swój dorobek w tabeli do 56 „oczek” dający awans na czwarte miejsce kosztem Wisły Płock, której ciężko będzie odzyskać utracona lokatę. „Nafciarzy” czekają w ostatnich kolejkach wyjazdowe starcia z Legią i Jagiellonią oraz u siebie z Koroną, z którą już w najbliższą w środę w Zabrzu zagra Górnik. Zabrzanie zaś w niedzielę zmierzą się z Legią w Warszawie, a w ostatniej kolejce podejmą Wisłę Kraków. Forma prezentowana ostatnio przez złożony niemal w całości z polskich piłkarzy zespół trenera Brosza uprawnia do prognoz, że stać go na zajęcie miejsca na podium.

Zestaw par 35. kolejki grupy mistrzowskiej
Legia Warszawa – Wisła Płock, godz. 18:00, sędziuje Jarosław Przybył (Kluczbork); Górnik Zabrze – Korona Kielce, godz. 18:00, sędziuje Tomasz Kwiatkowski (Warszawa); Lech Poznań – Jagiellonia Białystok, godz. 20:30, sędziuje Piotr Lasyk (Bytom); Wisła Kraków – Zagłębie Lubin, godz. 20:30, sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Wtorkowe mecze grupy spadkowej zakończyły się po zamknięciu wydania.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Polacy w tenisowych rankingach

Następny

Prijović królem w Grecji

Zostaw komentarz