Siatkarze Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle po raz dziesiąty w historii zdobyli Puchar Polski. W finałowym meczu rozegranym w krakowskiej Tauron Arenie pokonali Jastrzębski Węgiel 3:0.
To była czwarta kolejna edycja finału Pucharu Polski, w którym zmierzyły się zespoły Zaksy i Jastrzębskiego Węgla. I znowu scenariusz był taki sam – trofeum zdobyła drużyna z Kędzierzyna-Koźla, dla której był to jubileuszowy, bo 10. i czwarty z kolei triumf w tych rozgrywkach. Najlepszym zawodnikiem finału wybrano przyjmującego Zaksy – Aleksandra Śliwkę. Zwycięski zespół otrzymał nagrodę finansową w wysokości 200 tysięcy złotych. Pierwszy set dość długo przebiegał pod dyktando Jastrzębskiego Węgla, który utrzymywał trzypunktową przewagę. A gdy Jurij Gladyr zablokował Łukasza Kaczmarka i drużyna ze Śląska objęła prowadzenie 20:15 wydawało się, że nic już nie odbierze jej wygranej w tej partii. Tymczasem ZAKSA poderwała się do walki i zaczęła odrabiać punkt po punkcie. Przy stanie 23:22 Tomasz Fornal posłał pikę w aut i był remis. Jastrzębski Węgiel nie wykorzystał setbola, a potem ZAKSA zdobyła dwa punkty potrzebne jej do wygrania seta. W ostatniej akcji błąd w przyjęciu zagrywki Śliwki popełnił Trevor Clevenot.
Drugi set dostarczył jeszcze więcej emocji, ale jego scenariusz był bardzo podobny. Najpierw wyrównana walka „punkt za punkt”, a potem Jastrzębski Węgiel po autowym ataku Kaczmarka objął prowadzenie 20:16. I ponownie ZAKSA rzuciła się do odrabiania strat doprowadzając do remisu po 22, między inny dzięki dwóm asom serwisowym Davida Smitha. Jastrzębianie po atakach „blok-aut” Jana Hadravy prowadzili do wyniku 24:22, lecz kędzierzynianie bronili kolejne setbole. Przy stanie po 27 najpierw złapali na bloku Stephena Boyera, a potem as serwisowy Smitha dał im zwycięstwo w drugiej partii.
Jastrzębianie, mimo przegranych dwóch setów, nie załamali się i w trzeciej partii nie odpuszczali. Tym razem to ZAKSA przez większość gry utrzymywała 2-puktową przewagę, którą do trzech (17:14) powiększył skuteczny atak Śliwki. Przy stanie 22:20 Śliwka załapał na bloku Fornala i już tylko cud mógł uratować jastrzębian. Zdołali jeszcze obronić dwa meczbole, ale mocny atak po bloku Kaczmarka zakończył ten dramatyczny finał. Krakowski turniej cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Mecze półfinałowe oglądało 8,5 i 9,5 tysiąca kibiców, a na finale zjawiło się 11 815 sympatyków siatkówki. Tym samym pobito frekwencyjny rekord na finale Pucharu Polski z 2015 roku. Wówczas w sopockiej Ergo Arenie mecz Lotosu Trefla Gdańsk z Asseco Resovią oglądało się 8 600 widzów.
Powiedzieli po meczu:
Aleksander Śliwka (przyjmujący Grupy Azoty Zaksy, MVP finału): „To wyjątkowe uczucie, jeszcze nie dociera to do mnie, co udało się dokonać. Razem z Łukaszem Kaczmarkiem po raz czwarty z rzędu zdobyliśmy Puchar Polski. To wielka chwila. Kluczem do wygranej było odwrócenie na naszą korzyść dwóch pierwszych setów. W trzecim, gdy wyszliśmy na prowadzenie, to udało się w miarę kontrolować wynik. Zagraliśmy dzisiaj bardzo zespołowo. Muszę podkreślić wejście Norberta Hubera, który zrobił różnicę, dał nam trochę oddechu atakując ze środka, bo tego nam na początku spotkania brakowało. Każdy dołożył swoją cegiełkę do tego triumfu. Patrząc wstecz, jak ten sezon dla nas wyglądał, niezwykle się ciszę, że pomimo kontuzji, chorób i wielu ciężkich momentów wyszliśmy z tego. Wierzyliśmy cały czas w siebie i teraz triumfujemy. Jestem dumny z całego naszego zespołu. Dostałem nagrodę MVP, bardzo się z tego cieszę, ale gdyby każdy inny nasz zawodnik ją otrzymał byłoby to sprawiedliwe. Wpieraliśmy się jako zespół, nadrabialiśmy swoje wady zaletami innych. To było
najpiękniejsze”.
Łukasz Kaczmarek (atakujący Grupy Azoty Zaksy): „Ten Puchar Polski ma dla mnie niesamowite znacznie, bo jest dziesiątym dla naszego klubu i czwartym z rzędu dla mnie i dla Olka Śliwki. Dzięki temu zapisaliśmy się na kartach polskiej siatkówki, bo do tej pory nikt nie zdobył tego trofeum tyle razy. To dla naszego klubu jest niesamowity dzień. Cieszę się z tego, że mój atak zakończył ten finał, ale nie ma większego znaczenia. Pokazaliśmy niesamowitą zespołowość. Początki setów nie układały się po naszej myśli, ale końcówki rozstrzygaliśmy na naszą korzyść. Pokazaliśmy, że w Zaksie jest niesamowita atmosfera, że każdy za każdym pójdzie w ogień. Nigdy się nie załamujemy. Atmosfera tego turnieju była wyjątkowa. Kończąc ten ostatni atak i widząc co dzieje się na trybunach czułem się, jak na meczu reprezentacji. Oby więcej takich turniejów na tak pięknych halach”.
Norbert Huber (środkowy Grupy Azoty Zaksy): „W dwóch pierwszych setach przegrywaliśmy już 16:20 i wtedy zaczynaliśmy grać jak pewni siebie zawodnicy Zaksy. Wytrzymaliśmy napięcie i to, że z drugiej strony była silna drużyna, która była do tego momentu lepsza od nas. Na pewno nie było to łatwe, ale naszym celem było zwycięstwo i wykonaliśmy swoją robotę. W tym sezonie może nie graliśmy równo, ale gdy przyszedł kluczowy moment, jak dzisiejszy mecz, pokazaliśmy, że jesteśmy pewni siebie, jesteśmy drużyną, która wygrywa to, co chce. Ten puchar smakuje mi wyjątkowo, bo na początku tygodnia leżałem dwa dni w szpitalu, miałem problemy z żołądkiem”.
Tomasz Fornal (przyjmujący Jastrzębskiego Węgla): „Nie potrafiliśmy skutecznie dokończyć dwóch pierwszych setów, mimo prowadzenia, ale taki właśnie jest ten sport. ZAKSA zdobywając puchar pokazała, że w tym momencie jest najlepsza. Gratulacje dla nich. My żałujemy tych dwóch pierwszych setów. Może za bardzo chcieliśmy? Przed meczem czułem, że jest szansa na zwycięstwo. Mecz przyjemnie się oglądało, końcówki setów były zacięte, niestety my nie potrafiliśmy ich rozstrzygnąć na swoją korzyść”.
Jastrzębski Węgiel: Trevor Clevenot, Tomasz Fornal, Jurij Gladyr, Moustapha M’Baye, Stephen Boyer, Benjamin Toniutti – Jakub Popiwczak (libero) – Jan Hadrawa, Eemi Tervaportti, Rafał Szumura.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Aleksander Śliwka, David Smith, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Bednorz, Dmytro Paszycki, Marcin Janusz – Erik Shoji (libero) – Norbert Huber.
Wynik meczu finałowego:
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (24:26, 27:29, 23:25).
PAU