Kolejna awantura w warszawskiej Legii. Tym razem może mieć poważne skutki, bo do gardeł skoczyli sobie sami właściciele stołecznego klubu – Bogusław Leśnodorski, Dariusz Mioduski i Maciej Wandzel.
Jeśli wierzyć temu, co w mediach opowiadają w tej chwili skonfliktowani włodarze stołecznego klubu, konflikt miedzy nimi tlił się już od dawna, mniej więcej od roku. Dlaczego jednak wybuchł z taka siłą akurat teraz?
Awantura wybuchła w sobotę po ukazaniu się w „PS” wypowiedzi głównego udziałowca Legii Dariusza Mioduskiego, w której stwierdził, że w klubie musi dojść do poważnych i gruntowych zmian także we władzach. Jeszcze tego samego dnia na zarzuty wspólnika odpowiedział pełniący obowiązki prezesa Legii Bogusław Leśnodorski, który na swoją trybunę wybrał program „Stan Futbolu” nadawany przez sportową stacje Eleven. Przywalił Mioduskiemu z grubej rury, między innymi dając do zrozumienia, że choć jest głównym udziałowcem Legii, to jeszcze nie dorzucił do klubu z własnej kieszeni nawet złotówki.
(…)„Uważam, że to nie jest fortunne, że taki artykuł się ukazał. Nie uważam, że media są dobrą areną takich dyskusji. Przedstawiciel Darka (Mioduskiego – przyp. red. ) udał się do „Przeglądu Sportowego” z pewnym „przesłaniem. Prawdą jest, że przynajmniej od roku różnimy się w ocenie pewnych sytuacji. Darek ma doradców, którzy zawsze byli poza strukturą klubu. Nie mówię tego w kategoriach krytyki. Ci doradcy powiedzieli mu, że to najlepszy moment na konfrontację. Media bardzo często są areną przepychanek. Ja bym tak nigdy nie zrobił, ale przyjmuję konwencję Darka. Różni nas między innymi kwestia zaplecza finansowego klubu. Darek nigdy nie dołożył do klubu złotówki. Ja przynajmniej od roku dążę do tego, byśmy rozpoczęli szukanie inwestora. Chcemy konkurować z klubami, które grają w piłkę na wyższym od nas poziomie. Wszystko, co robiliśmy, było obarczone dużym ryzykiem. Ponosimy za tą wysoką cenę. Jeśli podejmujesz dwadzieścia decyzji, w kilku przypadkach możesz się pomylić” – powiedział w stacji Eleven Leśnodorski.
Jeszcze tego samego dnia ponownie zabrał głos Mioduski, tym razem w stacji Canal+ przed wieczornym meczem Legii z Lechią. W swojej wypowiedzi wyjawił, że w czwartek złożył wniosek o odwołanie zarządu. Reakcja Leśnodorskiego była natychmiastowa, a na miejsce jej wyrażenia wybrał portal „weszło”. Na jego łamach prezes Legii stwierdził: (…) Wszystko jest możliwe, ale sprzedam swoje udziały albo przestanę być prezesem, kiedy ja będę tego chciał. Darek nie może samodzielnie o tym decydować, bo działania w tych kwestiach zależą ode mnie i od Macieja Wandzela. Czy możliwe jest, że wykupimy z Maćkiem udziały Darka? Bardzo możliwe”.
Po takiej wymianie zdań dalsza współpraca w obrębie właścicielskiego tercetu wydaje się raczej niemożliwa, ale w polskim futbolu nie takie już awantury kończyły się nieoczekiwanie nowymi sojuszami zwaśnionych stron. I w Legii może być podobnie, chyba że wokół niej krąży jakiś utajniony gracz.