Zaczęli w maju – dokładnie 31 o godzinie 21, a skończyli już w czerwcu – chwilę po 1. Po czterech godzinach i 12 minutach rozstawiony z numerem piątym hiszpański tenisista Rafeal Nadal pokonał lidera rankingu i broniącego tytułu w Paryżu Serba Novaka Djokovicia 6:2, 4:6, 6:2, 7:6 (7-4).
Przez ostatnie kilkanaście lat to właśnie ta dwójka, do spółki z Rogerem Federerem, trzęsła męskim tenisem. Hiszpan ma na koncie rekordowe 21 triumfów w imprezach wielkoszlemowych, a Djokovic i będący już u schyłku kariery Federer – po 20.
W ćwierćfinale doszło do pojedynku, na który fani tenisa czekali od momentu rozlosowania drabinek paryskiej imprezy. Nadal i Djokovic zmierzyli się ze sobą po raz 59.
Obecny bilans jest nieznacznie na korzyść Serba – 30-29. W samym French Open natomiast Hiszpan powiększył przewagę – wygrał ósmy z dziesięciu pojedynków.
Mecz przedstawiano jako starcie gigantów. Tenisowa legenda Amerykanin John McEnroe powiedział, że wskazywanie zwycięzcy jest jak rzut monetą. Jednak wiekszosć ekpertów i bukmachery znacznie większe szanse dawali Djokovicowi.
Już pierwszy gem meczu, w którym Nadal przełamał Djokovica, zwiastował wielkie widowisko. Trwał dziesięć minut, a drugi punkt zakończył się po trwającej 22 uderzenia wymianie.
Nadal przejął inicjatywę, wygrał partię 6:2. W drugiej prowadził już 3:0, ale Djokovic wreszcie się przebudził i wyrównał stan meczu.
Trzeci set miał podobny przebieg do pierwszego. Nadal ponownie zaczął od przełamania, a później jeszcze raz wygrał gema przy serwisie Serba. 2:1 w meczu było dobrym prognostykiem, bo nigdy nie przegrał z Djokovicem, jeśli miał takie prowadzenie.
Lider światowej listy nie zamierzał się jednak poddawać. Czwartego seta to on zaczął bardzo dobrze. Przy stanie 5:4 miał dwie piłki setowe, ale je zmarnował. Nadal odłamał rywala i doprowadził do tie-breaka.
Uskrzydlony Hiszpan zaczął go od prowadzenia 3-0, a po chwili było już 6-1. Do zamknięcia spotkania potrzebował czterech piłek meczowych.
„To był ciężki mecz. Novak jest jednym z najlepszych graczy w historii, aby wygrać z nim jest tylko jedna metoda – grać swój najlepszy tenis od pierwszego do ostatniego punktu. To dla mnie najważniejszy turniej w karierze, najważniejszy kort. Wygrana tutaj znaczy wszystko” – powiedział Nadal. Odniósł się też do swoich problemów zdrowotnych. „Gram w Paryżu, bo udało mi się przygotować do tego występu, ale nie wiem, co będzie dalej. Jest ze mną lekarz, który postawił mnie na nogi i bardzo mi pomaga. Jednak ostatnie miesiące były dla mnie bardzo trudne, stąd taka emocjonalna reakcja po meczu. Z moją stopą dzieje się to, co się dzieje i muszę się nauczyć z tym żyć i zmagać. Na razie znaleźliśmy tylko rozwiązania tymczasowe, więc nie wybiegam za daleko w przyszłość. Skupiam się na najbliższym meczu. Jak zakończę występ w Paryżu, zastanowimy się, co dalej” – podsumował Hiszpan.
„Myślę, że mecze zaczynają się za późno. Zdaję sobie sprawę, że to stacje telewizyjne dyktują warunki. Płacą, więc decydują, kiedy powinni grać najlepsi. Tak wygląda świat, w którym żyjemy, ale to mi się nie podoba. Takie późne pory nie służą ani tenisowi, ani nam – zawodnikom” – powiedział Djokovic, który nie obroni tytułu sprzed roku i co najmniej do Wimbledonu będzie musiał poczekać na 21. tytuł w Wielkim Szlemie.
W piątek, w dniu swoich 36. urodzin zmierzy się w półfinale z Alexandrem Zverevem. Kilka godzin wcześniej rozstawiony z numerem trzecim niemiecki tenisista pokonał 19-letniego Hiszpana Carlosa Alcaraza (nr 6.) 6:4, 6:4, 4:6, 7:6 (9-7).
Zverev, 25-letni mistrz olimpijski z Tokio, po raz drugi z rzędu awansował do półfinału French Open. W decydującym spotkaniu wielkoszlemowej imprezy wystąpił raz – w ubiegłorocznym US Open. Przegrał wówczas z Austriakiem Dominikiem Thiemem.
bnm/pap