Reprezentacja prowadzona przez Leo Messiego została drugim w historii triumfatorem piłkarskich mistrzostw świata, który turniej rozpoczął od porażki. Ekipa Albicelestes po remisie 3:3, dopiero w rzutach karnych pokonała broniącą tytułu Francję.
Finał katarskiego mundialu między Argentyną a Francją był czwartą konfrontacją tych ekip w mistrzostwach świata. Ich historia sięga 1930 roku, a bilans jest korzystny dla ekipy z Ameryki Południowej, która wygrała trzy mecze i doznała jednej porażki. Argentyńczycy rozpoczęli mundial od sensacyjnej porażki 1:2 z Arabią Saudyjską (zajęła ostatnie miejsce w grupie C), ale później spisywali się znakomicie, o czym przekonała się m.in. reprezentacja Polski. Albicelestes pokonali drużynę Czesława Michniewicza 2:0, a prowadząc różnicą dwóch goli – na szczęście dla biało-czerwonych – nie forsowali już tempa.
Broniący tytułu Francuzi też zaliczyli jedną wpadkę, z Tunezją 0:1 na koniec fazy grupowej, jednak mieli już wówczas pewny awans i zagrali w rezerwowym składzie. W 1/8 finału podopieczni Didiera Deschampsa pokonali biało-czerwonych 3:1, tracąc jedynego gola w ostatnich sekundach po rzucie karnym (powtórzonym) Roberta Lewandowskiego.
W zgodnej opinii fachowców w niedzielnym finale naprzeciw siebie stanęły dwie absolutnie najlepsze drużyny tego turnieju. W półfinałach obie nie miały kłopotów. Zwłaszcza ekipa z Ameryki Południowej, która pokonała wicemistrza świata z 2018 roku Chorwację 3:0. Natomiast „Trójkolorowi” wygrali z rewelacją turnieju Marokiem 2:0, choć rywale zawiesili wysoko poprzeczkę i byli równorzędnym rywalem dla faworytów. Przed meczem selekcjoner reprezentacji Francji był bardzo spokojny.
Polski akcent
Wielką nobilitacją było desygnowanie do sędziowania finału polskich sędziów. Arbitrem głównym finału był Szymon Marciniak.
Polak przyznał przed meczem, że to „niewiarygodne”. „Jestem bardzo dumny z siebie i mojego zespołu. Pracujemy od zawsze i jesteśmy jak rodzina” – dodał. Jego asystentami byli syn byłego znanego arbitra i prezesa PZPN Michała Listkiewicza – Tomasz oraz Paweł Sokolnicki. Rolę czwartego sędziego powierzono Amerykaninowi Ismailowi Elfathowi. Za ekipę VAR odpowiedzialny był Tomasz Kwiatkowski, czwarty z Polaków w finale.
„Bycie sędzią w finale mistrzostw świata… To niewiarygodne, szczerze mówiąc. Jestem bardzo dumny z siebie i mojego zespołu, bo oczywiście to nie tylko Szymon Marciniak, to świetny zespół” – powiedział polski sędzia w rozmowie dla fifa.com.
Polakowi sporo miejsca poświęciła francuska prasa. Wymyślili mu nawet pseudonim. „To klon Pierluigiego Colliny” — pisze „L’Equipe”. „Nie mam żadnych zmartwień ani stresu. Ważną rzeczą w przygotowaniach do takiego meczu jest zachowanie spokoju, pogody ducha” – powiedział Deschamps podczas konferencji prasowej przed meczem.
Ten spokój ducha uleciał kilka minut po rozpoczęciu meczu.
„Pierwsza połowa absolutnie dla Argentyny”
– te słowa Sebastiana Mili, który współkomentował finał razem z żegnającym się z mundialem Dariuszem Szpakowskim (dziennikarz komentował mecze dwunastu finałów mistrzostw świata) idealnie podsumowują sytuację do przerwy.
Ekipa Leo Messiego całkowicie zdominowała pierwsze 45. minut. Francuzi w pierwszej połowie oddali na bramkę Emiliano Martineza tylko jeden niecelny strzał.
W 19. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Griezmanna, główkował Giroud. Strzelał niecelnie, ale sędzia i tak odgwizdał faul w ataku. I to byłoby ze strony „Trójkolorowych” tyle. Argentyńczycy prowadzili grę, atakowali. I to oni strzelali gole. W 22. minucie Angel Di Maria wpadł w pole karne, akcję przerwać chciał Dembele i podciął nogi Argentyńczyka. Szymon Marciniak nie miał wątpliwości – karny. Do piłki podszedł Leo Messi i pewnym strzałem w prawy róg pokonał Hugo Llorisa. Francuzi po tej bramce wyglądali jak dzieci we mgle. Całkowicie oddali plac gry i Argentyna dalej atakowała.
W 36. minucie akcję ładnym podaniem z pierwszej piłki zaczął Messi. Zagrał na wolne pole do MacAllistera, który podciągnął kilkanaście metrów do bramki Francuzów. I dograł do Di Marii, a ten pewnie skończył akcję. 2:0. Selekcjoner Francji zareagował na wydarzenia na boisko jeszcze w pierwszej połowie. W 41. minucie dokonał podwójnej zmiany. Zszedł Giroud i Dembele. Na boisku zameldowali sie Thuram i Kolo Muani. Nie zmieniło to jednak sytuacji na boisku. Argentyna dalej prowadziła grę. Sytuacji Francuzów nie poprawiał fakt, że całkowicie niewidoczny był Kylian Mbappe. W pierwszej połowie miał 11 kontaktów z piłką – najmniej ze wszystkich piłkarzy z pola.
Po przerwie obraz gry nie zmienił się.
Dalej przewaga Argentyny była widoczna gołym okiem. To Albicelestes grali piłką, strzelali i byli głodni sukcesu. Francuzi byli tylko niewyraźnym tłem dla świetnie grającej ekipy Leo Messiego. Francuzi obudzili się w 66. minucie. Przejęli piłkę i zaczęli prowadzić grę. Ale brakowało konkretów. Reprezentacja z Ameryki Południowej bardzo dobrze broniła. Wydawało się, że Argentyńczycy muszą tylko dograć ten mecz do końca. Dalej nie dawać Francji grać, przeszkadzać, wybijać z rytmu i kontrować. I tak to wyglądało. Do 79. minuty.
Wielki powrót
Wtedy Kolo Muani wygrał pojedynek biegowy z Otamendim, a ten faulował już w polu karnym. Jedenastka dla Francji. Mbappe trafił i dał Francji nadzieję. 2. minuty później mecz zaczął się od początku. Po składnej akcji Thuram – Mbappe, ten drugi pięknie strzelił z pierwszej piłki w długi róg bramki Martineza. Remis.
W tym momencie obraz gry zmienił się o 180 stopni. To Francja kontrolowała mecz. Obudził się Mbappe, który lewą stroną wyprowadzał kolejne ataki Francji. Jednak w 97. minucie to Leo Messi miał na nodze piłkę meczową. Uderzył z całej siły, ale świetną interwencją popisał się Lloris.
Dogrywka…
W 109 minucie meczu po składnej akcji Leo Messi z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki. Interweniował VAR, bo było podejrzenie spalonego i potrzebne było potwierdzenie czy piłka przekroczyła linie bramki całym obwodem. Bramka zaliczona.
I kiedy wydawało się, że Argentyna zdobędzie tytuł, Francja znów wróciła do gry. Montiel zablokował strzał Mbappe ręką. Sędzia znów nie miał wątpliwości. Rzut karny. Mbappe znowu strzela bramkę. 3:3.
… i rzuty karne
A w nich lepsi byli Argentyńczycy.
Niedzielny finał był rywalizacją dwóch wielkich gwiazd, a na co dzień piłkarzy tego samego klubu. Messi i Mbappe na co dzień stanowią o sile PSG. Ale na stadionie Lusajl tylko Argentyńczyk cieszył się z sukcesu.
Żadnym pocieszeniem dla Mbappe jest tytuł króla strzelców. Z 8. bramkami wyprzedził Messiego (7. goli na mundialu).
Finaliści tegorocznego mundialu w Katarze walczyli o trzeci tytuł w historii. Argentyna wystąpiła w finale po raz szósty – triumfowała w 1978 i 1986 roku. Na ten sukces czekali 36 lat.
Na ten sukces czekał też kapitan Albicelestes – Leo Messi. Najlepszy piłkarz świata zdobyciem tytułu zamknął usta wszystkim krytykom, którzy przekrzykiwali się, że jest dobry, ale mundialu nie wygrał. Wygrał!