Działacze chińskiej federacji narciarskie w trybie nagłym rozwiązali kontrakt ze słynnym fińskim trenerem skoczków narciarskim Miką Kojonkoskim, który przygotowywał męska i kobiecą reprezentację Chin do igrzysk w Pekinie.
Kojonkowski został zatrudniony przez Chiński Związek Narciarski w 2018 roku z zadaniem przygotowania obu reprezentacji do zimowych igrzysk w Pekinie. Fiński szkoleniowiec zbudował od zera kadrę zdolną do zdobywania punktów w Letniej Grand Prix. Obecnie gospodarze najważniejszej imprezy czterolecia mają zapewnione trzy miejsca startowe – dwa w rywalizacji kobiet oraz jedno w rywalizacji mężczyzn. To chyba nie zaspokaja oczekiwań działaczy chińskiej federacji, bo w ostatnim czasie zaczęli naciskać na fińskiego trenera aby zawodniczki i zawodnicy kadry ćwiczyli jeszcze bardziej intensywnie i nie bali się podejmować ryzyka dla osiągnięcie lepszych rezultatów. Dwa lata temu podczas zgrupowaniu w Taivalkoski jeden z chińskich trenerów pracujących w sztabie szkoleniowym kadry na własną rękę i bez wiedzy Kojonkowskiego wywarł presję na zawodnikach i zmusił ich do skoków ponad ich aktualne umiejętności. W efekcie trzech skoczków zaliczyło groźne upadki i doznało złamań kończyn i barków. Nadgorliwego szkoleniowca usunięto z kadry, a po tym zdarzeniu nacisk ze strony działaczy nieco zelżał.
W tym roku presja znów jednak wzrosła. W kończących sezon Letniej Grand Prix 2021 zawodach w niemieckim Klingenthal jedna z zawodniczek reprezentacji Chin rozpłakała się przed skokiem i Kojonkoski zaczął dociekać przyczyn. Gdy zażądał wyjaśnień od dyrektora zespołu i zagroził, że jeśli ponownie ktoś za jego plecami będzie wprowadzał jakieś drakońskie metody treningowe, to zakończy współpracę. „Nie minęła nawet godzina, a telefonicznie zostałem poinformowany, że moja umowa przestała obowiązywać” – żalił się Kojonkoski w fińskich mediach. I pochwalił się, że pod jego wodzą w sumie 19 reprezentantów Chin wywalczyło punkty w FIS Cup, Pucharze Kontynentalnym i Letniej Grand Prix.