Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek została po raz pierwszy w karierze wybrana zawodniczką roku w plebiscycie WTA. Konsternację wywołał wybór trenera roku i brak nagrody dla Tomasza Wiktorowskiego, który prowadzi najlepszą tenisitkę globu.
Wynik plebiscytu WTA nie jest zaskoczeniem, a jedynie potwierdzeniem znakomitej formy polskiej tenisistki. W kwietniu Świątek objęła prowadzenie w światowym rankingu i pozostaje obecnie numerem jeden z ogromną przewagą. Za najlepszą parę deblową WTA uznała Czeszki Barborę Krejcikovą i Katerinę Siniakovą. W kategorii „największy postęp” triumfowała Brazylijka Beatriz Haddad Maia.
Na swojej stronie organizacja WTA przypomina wszystkie osiągnięcia Polki w tym sezonie. Świątek wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe: French Open i US Open. 21-letnia Raszynianka triumfowała także w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie i San Diego. Od tego sezonu pracuje z trenerem Tomaszem Wiktorowskim.
Tymczasem WTA ogłosiło, że trenerem roku… został David Witt, który prowadzi Jessicę Pedulę. Ta decyzja wywołała konsternację i szok w środowisku. Całą sprawę celnie podsumował na Twitterze fizjoterapeuta Igi Świątek Maciej Ryszczuk:
„Rozumiem, że Wiktorowski nie dostał nagrody dla trenera roku. Przecież pod jego nadzorem zawodniczka zdobyła tylko 8 tytułów w tym 2 szlemy, miała rekordową serię 37 zwycięstw z rzędu, przekroczyła 11 tys. punktów (w rankingu WTA – przyp red.). Ale, że nie było dla mnie nominacji za najlepsze klaskanie? SKANDAL”
PAU/pap