Siatkarze Jastrzębskiego Węgla awansowali do półfinału Ligi Mistrzów. W rewanżowym meczu ćwierćfinału pokonali u siebie niemiecki VfB Friedrichshafen 3:0 (25:14, 25:20, 25:16). Pierwsze spotkanie polski zespół wygrał na wyjeździe także 3:0.
Wyjazdowe starcie wicemistrzów Niemiec i Polski miało jednostronny przebieg. Goście wygrali 3:0 (25:17, 25:16, 25:13). Jastrzębski Węgiel rywalizował też z VfB w fazach grupowych poprzedniej i obecnej edycji LM. Wszystkie te spotkania kończyły się wygranymi polskiej ekipy (3:0, 3:1, 3:1, 3:0).
Szkoleniowcem wicemistrza Niemiec jest Australijczyk z polskim paszportem Mark Lebedew, który w przeszłości prowadził jastrzębian i ma dom w śląskich Żorach. Przed rewanżem nie ukrywał, że szanse jego podopiecznych na awans uznaje za nikłe, ale też podkreślał, że „nadzieja umiera ostatnia”. To był setny mecz i 60. wygrana Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów. Drużyna ze Śląska awansowała do czołowej czwórki Europy czwarty raz.
Przed rozpoczęciem gry spiker informował kibiców o konieczności rozegrania „złotego seta” w przypadku wygranej wicemistrza Niemiec 3:0 lub 3:1. „Mam nadzieję, że takiej potrzeby nie będzie” – dodał. Okazało się, że miał rację. W pierwszym secie gospodarze błyskawicznie „odjechali” rywalom. Nie pomogły dwie przerwy, o jakie poprosił trener Lebedew. Goście mieli niewiele do powiedzenia, ugrali tylko 14 punktów.
Po zmianie stron emocji było dużo więcej. Niemcy, chcąc przedłużyć swoje nadzieje na awans, musieli wygrać. Postawili trudniejsze warunki, prowadzili 12:9, ale potem wicemistrzowie Polski – wspierani głośnym dopingiem – odrobili straty z nawiązką i po skutecznym ataku Stephena Boyera mogli poskakać na boisku z radości po zapewnieniu sobie awansu. W trzeciej partii trener gospodarzy Marcelo Mendez mocno zmienił skład, co jednak nie przeszkodziło jego drużynie w zwycięstwie 3:0.
„Oczywiście, że chcemy więcej. Teraz naszym celem jest awans do finału” – powiedział argentyński trener siatkarzy Jastrzębskiego Węgla Marcelo Mendez po meczu. W poprzedniej edycji LM jastrzębianie w ćwierćfinale wyeliminowali Civitanovą, a w półfinale musieli uznać wyższość Grupy Azoty Kędzierzyn–Koźle.
„To trochę inne uczucie niż rok temu. Marka rywala nie wzbudziła takich emocji, jak wtedy. Cieszymy się, że wypracowaliśmy sobie taki handicap dobrą grą w fazie grupowej. Zrobiliśmy dziś to, co mieliśmy – czyli była pełna kontrola przez cały mecz” – ocenił libero gospodarzy Jakub Popiwczak. Dodał, że wiedział, iż rezerwowi też sobie poradzą. „Nie ma tam słabych punktów. Każdy wiedział, co ma robić. My, jako ta pierwsza szóstka, na treningach się o tym przekonujemy przegrywając z nimi różne gierki” – dodał. Jastrzębianie wygrali 16 z 18 ostatnich meczów w LM.
„To robi wrażenie. LM to rozgrywki dodające splendoru, smaczku, emocji. Fajnie, że kolejny raz jesteśmy w czołowej czwórce, ale apetyt został rozbudzony, chcemy sięgnąć po coś więcej. Rok temu w półfinale rywal wybił nam marzenia z głowy, mam nadzieję, że teraz będzie inaczej” – stwierdził Popiwczak. Halkbank Ankara będzie rywalem siatkarzy Jastrzębskiego Węgla w półfinale Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie pod koniec marca zostanie rozegrane w Turcji, rewanż tydzień później w Jastrzębiu-Zdroju.
PAU/pap