Trzy porażki z rzędu: 1:2 z Manchesterem City, 0:1 z Feyenoordem Rotterdam i 1:3 z Watfordem – to wizerunkowy cios dla trenera Manchesteru United Jose Mourinho.
Portugalski szkoleniowiec trzech porażek z rzędu doświadczył po raz ostatni jako trener FC Porto, ale wtedy nie otaczał go jeszcze mit trenerskiego maga i sam siebie nie określał jeszcze buńczucznym przydomkiem „The Special One”. Teraz jest menedżerem jednego z najsłynniejszych i najbogatszych klubów piłkarskich na świecie, którego właściciele i liczni kibice po erze sukcesów zespołu pod rządami Aleksa Fergusona nie tolerują już przeciętności.
Mourinho przejął zespół latem tego roku po Holendrze Louisie van Gaalu i dostał mnóstwo pieniędzy na wzmocnienie zespołu. Wydał je lekką ręką sprowadzając na Old Trafford wiekowego już Szweda Zlatana Ibrahimovicia, ale wyjątkową rozrzutnością wykazał się sprowadzając francuskiego pomocnika Paula Pogbę, którego wykupił z Juventusu Turyn za rekordową w historii futbolowych transferów kwotę 105 milionów euro.
Zespół „Czerwonych Diabłów” wszedł jednak w sezon kiepsko. Po pięciu kolejkach Premier League zajmuje dopiero siódmą lokatę z dorobkiem dziewięciu punktów, ale fanów United irytuje bardziej fakt, że na czele stawki znajduje się znienawidzony lokalny rywal Manchester City. Ekipa „The Citizens” pod wodzą Pepa Guardioli na domiar złego jest jak na razie niepokonana, także w derbowej potyczce z 10 września na Old Trafford, którą wygrała 2:1.
Mourinho bagatelizuje niepowodzenia swojej drużyny i zapewnia, że już wkrótce Manchester United wróci na ścieżkę zwycięstw. Te jego deklaracje zostaną szybko zweryfikowane. W najbliższą sobotę „Czerwone Diabły” z 6. kolejce Premier League zagrają u siebie z mistrzem Anglii Leicester City, a potem czeka ich rewanż z Feyenoordem w Lidze Europy.