W miniony weekend zakończyła się 33. edycja Pucharu Narodów Afryki. W finale rozgrywanego w Kamerunie turnieju zmierzyły się reprezentacje Egiptu i Senegalu. Mecz zakończył się remisem 0:0 i zwycięzcę musiano wyłonić w konkursie rzutów karnych. Wygrali go 4-2 piłkarze Senegalu i po raz pierwszy w historii zdobyli mistrzostwo Afryki.
Tegoroczny finał Pucharu Narodów Afryki był konfrontacją dwóch gwiazd zespołu FC Liverpool – Senegalczyka Sadio Mane i Egipcjanina Mahomeda Salaha. Ze starcia o prymat w Afryce zwycięsko wyszedł Mane, chociaż w finale gola strzelił tylko z rzutu karnego. Został jednak bohaterem w swoim kraju, bo to jego „jedenastka” na 4-2 przesądziła o triumfie Senegalczyków. Tym samym lider ekipy „Lwów Terangi” zrehabilitował się za spudłowany rzut karny w 7. minucie spotkania i mógł wraz z 16 milionami swoich rodaków mógł cieszyć się ze zdobycia pierwszego w historii mistrzostwa Afryki. Reprezentacja Senegalu wcześniej dwukrotnie dochodziła do finału Pucharu Narodów Afryki. W 2002 roku po remisie 0:0 w regulaminowym czasie gry przegrała z Kamerunem w rzutach karnych 2-3, zaś w 2019 roku uległa Algierii 0:1. A do czołowej czwórki turnieju Senegalczycy dochodzili jeszcze w 1965 roku (przegrali w meczu o 3. miejsce w Wybrzeżem Kości Słoniowej 0:1), w 1990 roku (w meczu o brązowe medale przegrali także 0:1 z Zambią) oraz w 2006 roku (o trzecie miejsce przegrali znowu 0:1, tym razem z Nigerią).
Faworytami finału tegorocznego Pucharu Narodów Afryki byli jednak Egipcjanie, nie tylko dlatego, że jej asem jest Mohamed Salah. Ekipa „Faraonów” to najbardziej utytułowana drużyna tych rozgrywek – ma na koncie siedem triumfów: w 1957 roku (w finale wygrała z Etiopią 4:0), 1959 roku (2:1 z Sudanem), 1986 roku (z Kamerunem 0:0, w karnych 5-4), 1998 roku (2:0 z Republika Południowej Afryki), 2006 roku (z Wybrzeżem Kości Słoniowej 0:0, karne 4-2), 2008 roku (1:0 z Kamerunem) i 2010 roku (1:0 z Ghaną), a ponadto trzy tytuły wicemistrzowskie: w 1962 roku po porażce po dogrywce 2-4 z Etiopią), 2017 roku (po porażce w finale z Kamerunem 1:2) no i w tym roku po porażce w karnych z Senegalem. A Egipcjanie jeszcze maja na koncie 3. miejsca wywalczone w 1963 roku, 1970, 1974 oraz 4. lokaty w latach 1976, 1980 i 1984.
Ale przed finałowym starciem z Senegalczykami piłkarze Egiptu zaliczyli serię trzech spotkań z dogrywkami, mieli więc w nogach 360 minut walki i nawet Mohamed Salah nie miał dość sił na przebicie się przez szeregi obronne rywali. Ekipa „Lwów Terangi” po zmarnowaniu „jedenastki” przez Sadio Mane też nie rwała się na oślep do przodu i bardziej pilnowała dostępu do własnego pola karnego, niż myślała o atakowaniu egipskiej bramki. Nic zatem dziwnego, że mecz zakończył się po dogrywce bezbramkowym remisem i sędzia zarządził konkurs rzutów karnych. Już w drugiej serii spudłował Egipcjanin Mohamed Abdelmonem, ale na jego szczęście nie trafił też Bouna Sarr. Lecz w czwartej serii „jedenastek” bramkarz Senegalu obronił uderzenie Mohanada Lasheena i Egipt znalazł się w trudnej sytuacji, bo w tym momencie było jasne, że jeśli egzekwujący w piątej kolejce karnego Sadio Mane trafi do siatki, zapewni Senegalowi zwycięstwo. Następny w kolejce był Mohamed Salah, ale gwiazdor reprezentacji Egiptu, cieszący się w swoim kraju popularnością większą nawet niż w Polsce Robert Lewandowski, po skutecznym strzale kolegi z drużyny Liverpoolu już do rzutu karnego nawet nie podszedł. Zakończył turniej z trzema golami na koncie i wicemistrzowskim tytułem, a to oznacza, że w 2022 roku raczej nie zdobędzie tytułu najlepszego piłkarza w Afryce. Ten laur zgarnie raczej na pewno Sadio Mane, który także w turnieju zdobył trzy bramki i miał kilka asyst.
„Klęska nie złamie naszego ducha” – pocieszał swoich rodaków egipski minister sportu, bo finałowa porażka została przyjęta w Egipcie niczym klęska narodowa. Kibice mieli pretensje głównie do Salaha, zwłaszcza za to, że zdecydował się strzelać karnego w konkursie „jedenastek” jako ostatni. Dlatego na gwiazdora Liverpoolu w jego ojczyźnie spadła potężna fala krytyki, co jest dla niego nowością, bowiem do tej pory odbierał od rodaków jedynie hołdy. W 2019 roku w wyborach prezydenckich prawie dwa miliony Egipcjan oddało nieważne głosy, bo zamiast postawić krzyżyk przy jednym z kandydatów, dopisywali trzeciego – właśnie Mohameda Salaha. Co ciekawe, piłkarz otrzymał więcej głosów niż kandydat, który przegrał wybory.
W Kairze Salah jest niemal wszędzie – na muralach, bilbordach, plakatach reklamowych, w reklamach telewizyjnych, na lampionach do ramadanu, kubkach i brelokach. Chłopcy biegają w koszulkach Liverpoolu z numerem 11 albo reprezentacji Egiptu z numerem 10. Gdy Salah gra mecz, na zatłoczonych zwykle ulicach Kairu robi się luźno. „Piramidy, Sfinks i Salah. To symbole Egiptu znane na całym świecie” – zapewniają Egipcjanie. Egipcjanie kochają Salaha, bo odrywa ich od codzienności – sklepowej drożyzny, nieudolnych rządów, strachu przed jutrem. Na półtorej godziny mogą dzięki niemu zapomnieć o troskach i poczuć się dumnym. Bo przecież Salaha zazdroszczą wszyscy. Gdy kiedyś powiedział, że w każdym meczu gra dla stu milionów Egipcjan, w Internecie pojawiły się prośby: „Królu, graj jeszcze dla 20 milionów Syryjczyków pochłoniętych wojną. I jeszcze dla 50 milionów Irakijczyków”.
Salah pokazał, że można z biedy dostać się na światowe salony. Ludzie widzieli to w filmach, ale dopiero on zrobił to naprawdę. A przy tym nie zwariował i wciąż jest skromny. W rodzinnym Nagrigu – małym miasteczku w delcie Nilu – wybudował ośrodek zdrowia, oczyszczalnię ścieków, szkołę i boiska. Wyremontował meczet, a szpitalowi kupił nowoczesną maszynę do dializ. Wcześniej wyłożył też dwa miliony funtów na odbudowę zbombardowanego szpitala onkologicznego. Salah jest też ambasadorem islamu. W trudnych czasach – zamachów terrorystycznych w Europie i szerzącej się islamofobii – on po niemal każdym strzelonym golu składa pokłon Allahowi. Wtedy trybuny na Anfield Road, stadionu Liverpoolu, zaczynają śpiewać: „Strzeli jeszcze parę i na islamską przejdę wiarę!”.
W Egipcie Salah, który pości podczas ramadanu, czyta Koran i ma praktykującą religijnie żonę, jest idolem nie tylko dla rodaków w Egipcie, ale wszystkich muzułmanów, zwłaszcza w Europie. Dla egipskich polityków jego oszałamiająca popularność stała się jednak w ostatnich latach problemem. Gdy podczas mundialu w Rosji został uwikłany w propagandowy spektakl z przywódcą Czeczeni Ramzanem Kadyrowem, Salah wydał oświadczenie, że został w ten spektakl wrobiony przez federację. Prorządowe egipskie media natychmiast przypuściły atak na piłkarza, pisząc iż nie odbył obowiązkowej służby wojskowej, że jest religijnym fanatykiem oraz że wspiera finansowo organizacje terrorystyczne. Prezydent Sisi jak każdy dyktator nie lubi, gdy w kraju ktoś cieszy się większą popularnością od niego, a na dodatek manifestuje jeszcze publicznie swoją niezależność w poglądach i zachowaniach. Owszem, doceniał fakt, że słynny piłkarz zasilił jego kampanię wyborczą wpłatą w wysokości 250 tys. dolarów, ale pamiętał też, że Salah w Fiorentinie grał z numerem 74 na koszulce, chcąc w ten sposób uhonorować pamięć o 74 ofiarach zamieszek na stadionie w Port Saidzie, które władze nazwały „antyrządowym buntem”.
Otwartego ataku na Salaha w Egipcie na razie jednak nie będzie, bo panuje w tym kraju obawa, że mógłby zrezygnować z dalszych występów w reprezentacji. A jest jej teraz bardzo potrzebny. W eliminacjach MŚ 2022 w Katarze w strefie afrykańskiej wylosowano pięć par finałowych. Ich zwycięzcy pojadą na mundial, a Salah będzie miał okazję zrewanżować się Sadio Mane za porażkę w finale PNA, ponieważ Egipt o awans zagra właśnie z Senegalem. W pozostałych parach los zetknął Kamerun z Algierią, Ghanę z Nigerią, Demokratyczną Republikę Konga z Maroko oraz Mali z Tunezją.
Puchar Narodów Afryki 2022
1/8 finału
Burkina Faso – Gabon 2:1 (1:0, 1:1) po rzutach karnych (Bertrand Traore 28 – Adama Guira 90+1-samobójcza) – karne 9:7
Nigeria – Tunezja 0:1 (0:0) (Youssef Msakni 47)
Gwinea – Gambia 0:1 (0:0) (Musa Barrow 71)
Kamerun – Komory 2:1 (1:0) (Karl Toko Ekambi 29, Vincent Aboubakar 70 – Youssouf M’Changama 81)
Senegal – Wyspy Zielonego Przylądka 2:0 (0:0) (Sadio Mane 63, Bamba Dieng 90+2)
Maroko – Malawi 2:1 (1:1) (Youssef En Nesyri 45+2, Achraf Hakimi 70 – Gabadinho Mhango 7)
Wybrzeże Kości Słoniowej – Egipt 0:1 po rzutach karnych (0:0) 4:5
Mali – Gwinea Równikowa 0:1 po rzutach karnych (0:0) – karne 5:6
Ćwierćfinały
Gambia – Kamerun 0:2 (0:0) (Karl Toko Ekambi 50, 57)
Burkina Faso – Tunezja 1:0 (1:0) (Dango Ouattara 45+3)
Egipt – Maroko 2:1 po dogrywce (0:1, 1:1) (Mohamed Salah 53, Trezeguet 100 – Sofiane Boufal 7-karny)
Senegal – Gwinea Równikowa 3:1 (1:0) (Famara Diedhiou 28, Cheikhou Kouyate 68, Ismaila Sarr 79 – Jannick Buyla 57)
Półfinały
Burkina Faso – Senegal 1:3 (0:0) (Ibrahim Blati Toure 82 – Abdou Diallo 70, Idrissa Gueye 76, Sadio Mane 87)
Kamerun – Egipt 0:1 po rzutach karnych (0:0) 1:3
Mecz o 3. miejsce
Burkina Faso – Kamerun 3:4 po rzutach karnych (2:0, 3:3) (Steeve Yago 24, Andre Onana 43-samobójcza, Djibril Ouattara 49 – Stephane Bahoken 71, Vincent Aboubakar 85, 87) – karne 3:5
Finał
Senegal – Egipt 1:0 po rzutach karnych (0:0, 0:0) – karne 4:2