Przewodniczący MKOl Thomas Bach powinien pojechać do Buczy – uważa były mistrz świata i złoty medalista olimpijski w boksie Władimir Kliczko. „Czas, żeby porównał moskiewską propagandę z rzeczywistością” – dodał 46-letni Ukrainiec.
Kliczko odniósł się w ten sposób do stanowiska Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który planuje dopuścić sportowców z Rosji i Białorusi do przyszłorocznych igrzysk w Paryżu pomimo trwającej wojny w Ukrainie. W wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” Kliczko zaproponował, żeby Bach na własne oczy zobaczył efekty inwazji właśnie w Buczy. Po wycofaniu się stamtąd wojsk rosyjskich znaleziono setki ciał cywilów, niektóre ze związanymi na plecach rękami i ze śladami tortur.
Według planów MKOl Rosjanie i Białorusini będą mogli wystartować w igrzyskach, pod warunkiem że nie wspierali aktywnie wojny na Ukrainie. Ponadto nie będą mogli prezentować barw narodowych, a złoci medaliści nie usłyszą hymnów. „Nie łudźmy się. Nie widziałem ani jednego sportowca, który otwarcie opowiedziałby się przeciwko wojnie, a już na pewno żadnego z aktywnych sportowców. Nie może tak być, że wolnemu światu ciągle powtarza się: „Ale cóż sportowcy mają z tym wspólnego?”. To wszystko jest powiązane. Sport ma z tą wojną szalenie dużo wspólnego” – wskazywał Kliczko. Ukrainiec zwrócił też uwagę, że gdy Rosja zagarnęła Krym w 2014 roku, nie spotkały ją żadne konsekwencje. „Jeśli nie będzie żadnych konsekwencji, to nie będzie też spokoju od Rosji. Dlatego tu nie ma miejsca na „jeśli” i „ale”. Nie ma miejsca na neutralność” – ocenił.
pap/PAU