20 maja 2024

loader

Koniec ery testosteronu

Światowa federacja lekkoatletyczna (IAAF) wprowadziła ograniczenia w poziomie testosteronu występującego zwłaszcza u zawodniczek dotkniętych hiperandrogenizmem. To zła wiadomość dla biegaczki z RPB Cater Semenyi.

Semenya, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w biegu na 800 m oraz trzykrotna mistrzyni świata na tym dystansie, będzie teraz zmuszona do farmakologicznego zbijania poziomu testosteronu pod groźbą zakazu startu na dystansach od 400 m do jednej mili. IAAF próbowało uregulować tę sprawę już wcześniej, ale w 2015 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie przyznał rację biegaczce z Indii Dutee Chand, której zabroniono startów właśnie z powodu wysokiego poziomu testosteronu, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, że testosteron zapewnia przewagę w rywalizacji. Światowa federacja poświęciła mnóstwo pieniędzy na zbadanie tego problemu i w końcu uzyskała wiarygodne dowody. „Testosteron, nieważne czy wytworzony przez organizm, czy do niego wstrzyknięty, zwiększa wydolność. CAS zażądał od nas przedstawienia zakresu przewagi, jaką hormon daje, a teraz dysponujemy wynikami badań, które bezspornie tego dowodzą” – powiedział przewodniczący IAAF Sebastian Coe.
Nowe przepisy ogłoszono w miniony czwartek. W towarzyszącym im raporcie zdefiniowano też nową kobiecą klasyfikację – zawodniczki z zaburzeniami rozwoju płci (DSD). Zdaniem badaczy biegaczki z DSD miały wyższy poziom testosteronu niż wynosi średnia dla kobiet, co skutkowało większą masą mięśniową i poziomem hemoglobiny. Dominacji zawodniczek z DSD nie zaobserwowano w sprintach oraz biegach na 5000 i 10000 m. Na tych dystansach Semenya, jeśli zechce, będzie mogła rywalizować bez konieczności farmakologicznego obniżania poziomu testosteronu. Biegaczka z RPA cierpi na hiperandrogenizm, czyli nadmiar męskich hormonów, w tym m.in. testosteronu. W centrum uwagi znalazła się już w 2009 roku, kiedy IAAF zażądała od niej przeprowadzenia weryfikacji płci.
Większość lekkoatletycznego środowiska, w tym polskie biegaczki rywalizujące na 800 i 1500 m, chwali decyzję IAAF i przypomina, że już kiedyś Semenya została zmuszona do kuracji obniżającej poziom testosteronu i na pewien czas wypadła ze światowej czołówki biegaczek. Po stronie zawodniczki z Republiki Południowej Afryki opowiedziała się, co nie dziwi, jedynie Hinduska Dutee Chand. „Już zaoferowałam Semeyni swoją pomoc. Ja straciłam najważniejsze lata swojej kariery na walkę z urzędnikami, zamiast przeznaczyć ten czas na treningi i starty. Może ona uniknie tego losu” – powiedziała Chand. W 2015 roku indyjska sprinterka została zdyskwalifikowana na dwa lata za podwyższony poziom testosteronu, ale po jej odwołaniu do CAS kara została cofnięta.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Kielczanie za burtą Ligi Mistrzów

Następny

Burzliwe życie rewolucjonistki

Zostaw komentarz