W najbliższy weekend Lotto Ekstraklasa rozpocznie nową edycję rozgrywek, już bez zasady dzielenia punktów po fazie zasadniczej. W trakcie krótkiej letniej przerwy we wszystkich 16 klubach doszło do znaczących zmian kadrowych, a w Wiśle Płock dokonano nawet zmiany trenera. Na pewno nie ostatniej w tym sezonie.
Piłkarska ekstraklasa rośnie w siłę, czego dowodem fakt, że po raz pierwszy została zauważona w raporcie firmy audytorskiej Deloitte, szacującej finansowy potencjał najbogatszych europejskich lig. Naszej rzecz jasna daleko do elity, którą tworzy pięć najbogatszych lig – angielska, niemiecka, hiszpańska, włoska i francuska. One w ciągu ostatniej dekady podwoiły swoje łączne dochody i w tej chwili przekraczają one kwotę 13,5 miliarda euro. Najbogatsza w „wielkiej piątce” jest angielska Premier League, której dochody sięgają pułapu 5 mld euro. Druga w zestawieniu niemiecka Bundesliga może pochwalić się przychodami na poziomie 2,7 mld euro, hiszpańska Primera Division 2,4 mld euro, włoska Serie A blisko 2 mld euro, a zamykająca stawkę francuska Ligue 1 prawie 1,5 mld euro. Dla porównania przychody po raz pierwszy wymienionej w raporcie Deloitte naszej Lotto Ekstraklasy oszacowano na kwotę 132 milionów euro. Tyle samo ma liga szkocka, a niewiele więcej liga austriacka (161 mln euro) i szwedzka (166 mln euro). Owe 132 mln euro to zasługa przede wszystkim udanego w sumie występu Legii Warszawa w Lidze Mistrzów, dzięki czemu stołeczny klub osiągnął przychody o 92 procent wyższe niż rok wcześniej, a także znaczącego wzrostu przychodów osiągniętego przez Lecha Poznań i Lechię Gdańsk.
W Zabrzu czekają na mistrza Polski
Faworytem rozgrywek ekstraklasy w nowym sezonie znów jest Legia, bo trudno nie stawiać na klub, który ma największy budżet, najliczniejszą publiczność i największe możliwości kadrowe. W poprzednim sezonie legioniści co prawda obronili mistrzowski tytuł dopiero rzutem na taśmę w ostatniej kolejce, ale powodem był kryzys formy spowodowany nieudolnymi rządami albańskiego trenera Besnika Hasiego. Problemy skończyły się wraz z powrotem na Łazienkowską Jacka Magiery i jak na razie pod wodzą tego szkoleniowca stołeczny zespół nie schodzi poniżej poziomu. Przegrał co prawda mecz o Superpuchar z Arką, ale już w pierwszym meczu kwalifikacji Ligi Mistrzów z fińskim IFK Mariehamn spisał się bez zarzutu. Kibice Legii z ciekawością czekają na debiuty pozyskany ostatnio graczy – 21-letni Portugalczyka Hildeberto Pereiry oraz 26-letniego Albańczyka Armando Sadiku.
Legia zacznie nowy sezon rozgrywek ekstraklasy od wyjazdowej potyczki z Górnikiem Zabrze. Kiedyś mecze tych drużyn przykuwały uwagę całej Polski, dzisiaj chyba tylko z uwagi na przeszłość uważa się je za ligowy klasyk. Zespół z Zabrza wrócił do elity po rocznej banicji w I lidze, więc jego możliwości są na razie trudne do oszacowania. Na co będzie stać zabrzan w ekstraklasie przekonamy się dopiero po kilku kolejkach ligowych, ale w sobotę z cała pewnością skoczą legionistom do gardła. Bilety na te spotkanie zostały dawno wyprzedane i na trybunach gotowego już w 3/4 zabrskiego stadionu zasiądzie ponad 24 tysiące widzów. Na dokończenie czeka jeszcze czwarta trybuna, której pojemność przewidziana została na osiem tysięcy miejsc. Docelowo zatem obiekt Górnika Zabrze będzie mógł pomieścić 32 tysiące kibiców. Ale już teraz może zapewnić beniaminkowi ekstraklasy frekwencję stawiającą go w ścisłej czołówce ekstraklasy, i ile rzecz jasna zespół prowadzony przez Marcina Brosza nie będą pałętać się na dnie tabeli.
Zabrzanie latem wzmocnili kadrę zespołu. Pozyskali z Wigier Suwałki Damiana Kądziora, z Ruchu Chorzów Michała Koja, a z Legii Mateusza Wieteskę. W drugą stronę powędrowało natomiast aż dziewięciu graczy ze składu, który walczył w I lidze o awans. W tej grupie znaleźli się m.in. Adam Danch, Rafał Kosznik, Bartosz Kopacz, Aleksander Kwiek i Dawid Plizga. Wobec części „odstrzelonych” graczy toczy się dochodzenie sprawdzające podejrzenia o ich powiązania z zakładami bukmacherskimi. W Górniku tych graczy trener Brosz zastąpił młodymi zawodnikami i w ekstraklasie ta grupa także tworzy trzon zespołu. „Oczekiwania kibiców wobec nas są ogromne, ale ci zawodnicy zasłużyli na grę w ekstraklasie wywalczają awans po fantastycznym finiszu w I lidze. Pracujemy nad tym, by nabrali doświadczenia i umiejętności. Mecz z mistrzem Polski będzie dla nas wszystkim testem sprawdzającym w jakim punkcie się dzisiaj znajdujemy. Występ przeciwko Legii każdemu piłkarzowi daje zastrzyk adrenaliny” – przekonuje trener Brosz.
Czy Lech może zagrozić Legii?
Zadowolona z ogromnego zainteresowania meczem nie kryła też prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik. „Gdy zaczynaliśmy budowę nowego stadionu, niektórzy mówili, iż jest on za duży jak na potrzeby Zabrza. A dziś słyszę, że zabrakło biletów. Czyli musimy dokończyć ostatnią część trybun, bo wtedy na stadionie będzie nas mogło zasiąść jeszcze więcej” – zadeklarowała pani prezydent.
Nic nie ujmując drużynie Górnika Zabrze trudno ją jednak umieścić w gronie zespołów, które będą w stanie odebrać Legii mistrzowski tytuł. W tym gronie futbolowi eksperci umieszczają przede wszystkim Lecha Poznań, który co prawda tego lata sprzedał za granicę trzech młodych polskich zawodników, którzy w poprzednim sezonie odgrywali w drużynie kluczowe role. Za Jana Bednarka, Tomasza Kędziorę i Dawida Kownackiego na konto poznańskiego klubu wpłynie ponad 13 milionów euro, ale na razie nie wiadomo czy pozyskani w miejsce tych utalentowanych graczy piłkarze będą w stanie choćby tylko podtrzymać sportowy poziom zespołu. Działacze Lecha w tym oknie transferowym są bardzo aktywni i cały czas dokonują korekt w kadrze. Niekiedy zaskakujących. Na przykład przywrócili do pierwszego zespołu 33-letniego Dariusza Dudkę, którego wcześniej odesłali do rezerw, a odsunęli na boczny tor dwukrotnego króla strzelców ekstraklasy Marcina Robaka oraz skrzydłowego Szymona Pawłowskiego. Ci dwaj piłkarze są w konflikcie z chorwackim trenerem Nenadem Bjelicą i wszystko wskazuje, że wkrótce zmienią pracodawcę. Plotki głoszą, że obaj przeniosą się do Śląska Wrocław. Bjelica nie próbował się z nimi dogadać, bo latem „Kolejorz” pozyskał znanego z gry w Cracovii łotewskiego snajpera Denissa Rakelsa oraz reprezentanta Danii Christiana Gytkjaera. Lukę w obsadzie środka defensywy, powstałą po sprzedaży Jana Bednarka (do Southampton) i Macieja Wilusza (do FK Rostów) działacze poznańskiego klubu chcą zapełnić ściągając z Lechii Gdańsk Rafała Janickiego, a w odwodzie mają jeszcze wspomnianego Dariusza Dudkę. Ekipa „Kolejorza” zainauguruje nowy sezon w niedzielę podejmując na swoim stadionie beniaminka ekstraklasy Sandecję Nowy Sącz. Jeśli wygra ten mecz wysoko, a z beniaminkiem nigdy nie jest to łatwe, można będzie lechitów uważać w tym sezonie za najpoważniejszego kandydata do zdetronizowania Legii.
Kto jeszcze powalczy o tron?
Nie ma na razie żadnych podstaw by sądzić, że w rozpoczynających się w najbliższy weekend rozgrywkach ekstraklasy o najwyższą stawkę nie będzie w stanie rywalizować Jagiellonia Białystok. Wicemistrzowie Polski efektownie wystartowali w kwalifikacjach Ligi Europy, co oznacza, że następca Michała Probierza Ireneusz Mamrot także jest trenerem wysokiej klasy i pod jego wodzą białostocczanie nie powinni obniżyć lotów. Tradycyjnie już do miejsce w czołówce aspiruje Lechia Gdańsk, której kadrę powiększyło latem czterech nowych graczy – Mateusz Lewandowski, Florian Schikowski, Mateusz Matras oraz Michał Nalepa. Trener Piotr Nowak ma jednak tylu zawodników, że chyba sam nie wie ilu i chyba też nie decyduje o tym, którzy z nich odejdą. Poza wspomnianym Janickim, o którego zabiega Lech, może stracić też Rafała Wolskiego. Tego piłkarza z kolei kusi Legia szukająca pilnie następcę sprzedanego do Olympiakosu Pireus Belga Vadisa Odjidję-Ofoe. Na co stać gdańską drużynę przekonamy się już w piątek, bo tego dnia zmierzy się ona w Płocku z Wisłą. „Nafciarzy” poprowadzi świeżo zatrudniony Jerzy Brzęczek, którego swego czasu Lechia zwolniła za brak wyników. Na pewno zrobi co w jego mocy, żeby się za tamtą dymisję odegrać, ale nie wiadomo tylko czy drzemie w nim dość mocy. Jakby nie patrzeć, to trenerska kariera Brzęczka jak na razie jest pasmem porażek.
Do potężnej przebudowy doszło w kadrach Cracovii i Śląska Wrocław, ale sądząc po nazwiskach pozyskanych zawodników te zmiany mogą uczynić z tych zespołów ekipy zdolne do walki o czołowe miejsca. W grupie mistrzowskiej powinno znaleź się także zagębie Lubin, chociaż na transferowym runku tego lata „Miedziowi” nie szaleją. Pozostałe zespoły są wielką niewiadomą, a największą Korona Kielce, do której niemieccy właściciele ściągnęli z Niemiec anonimowych graczy bez dokonań.
Zestaw par 1. kolejki
Piątek: Wisła Płock – Lechia Gdańsk, godz. 18:00, sędziuje Jarosław Przybył (Kluczbork); Pogoń Szczecin – Wisła Kraków, 20:30, sędziuje Paweł Raczkowski (Warszawa).
Sobota: Cracovia – Piast Gliwice, 18:00, sędziuje Tomasz Kwiatkowski (Warszawa); Górnik Zabrze – Legia Warszawa, 20:30, sędziuje Tomasz Musiał (Kraków).
Niedziela: Arka Gdynia – Śląsk Wrocław, 15:30, sędziuje Daniel Stefański (Bydgoszcz); Bruk-Bet Nieciecza – Jagiellonia Białystok, 15:30, sędziuje Krzysztof Jakubik (Siedlce); Lech Poznań – Sandecja Nowy Sącz, 18:00, sędziuje Paweł Gil (Lublin).
Poniedziałek: Korona Kielce – Zagłębie Lubin, 18:00, sędziuje Szymon Marciniak (Płock).