Polscy siatkarze wygrali z Amerykanami 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18) w finale Ligi Narodów w Gdańsku. To pierwsze złoto i historyczny sukces biało-czerwonych w tych rozgrywkach.
Obie ekipy stanęły w niedzielę przed szansą na wywalczenie pierwszego złota Ligi Narodów. Biało-czerwonym nie udało się to w 2021 roku, kiedy w finale ulegli Brazylii 1:3. Poza wywalczonym wtedy srebrem, mają w swoim dorobku także dwa brązowe krążki. Siatkarze z USA natomiast dwukrotnie przegrywali w finale, w 2019 roku z Rosją i w 2022 roku z Francją. W 2018 roku zakończyli rozgrywki na trzecim miejscu.
Polacy i Amerykanie ostatni raz mierzyli się w finale dużej imprezy międzynarodowej w 2012 roku w… Lidze Światowej, rozgrywanej w latach 1990-2017, w miejsce której powstała Liga Narodów. W decydującym o złocie meczu w 2012 roku biało-czerwoni wygrali 3:0.
Mecz asem serwisowym otworzył Matthew Anderson. Chwilę później tym samym odpowiedział Mateusz Bieniek, kontrę wykorzystał Łukasz Kaczmarek i to biało-czerwoni prowadzili 3:1. Amerykanie szybko doprowadzili do wyrównania przy zagrywce Micah Christensona (6:6), jednak gdy zatrzymany został Anderson podopieczni trenera Grbica ponownie odskoczyli rywalom (11:9), a dystans powiększył as serwisowy Wilfredo Leona (15:12). Polacy pewnie utrzymywali przewagę, nawet gdy siatkarze USA zmniejszali straty do jednego punktu, to już w kolejnych akcjach wracali do trzypunktowej różnicy. Seta zakończyła zepsuta zagrywka Torey’a Defalco (25:23).
Druga odsłona rozpoczęła się od wymiany ciosów, jednak autowe uderzenie Maxwella Holta i as serwisowy Jakuba Kochanowskiego pozwoliły gospodarzom turnieju objąć prowadzenie 8:5. Gdy w ataku pomylił się Thomas Jaeschke przewaga biało-czerwonych wzrosła do czterech punktów (12:8), a po wykorzystanej przez Kaczmarka kontrze do pięciu (16:11). Amerykanie zdołali jednak odrobić straty prawie całkowicie przy zagrywce Defalco (15:16), dodatkowo przy jednej z akcji urazu doznał Mateusz Bieniek, który musiał zostać zmieniony przez Norberta Hubera. Siatkarze USA złapali wiatr w żagle i po kontrze Aarona Russella było już po 18. Od tego momentu między zespołami toczyła się walka punkt za punkt i o wyniku decydowała gra na przewagi. Podopieczni trenera Johna Sperawa zwyciężyli 26:24 po bloku na Tomaszu Fornalu. W trzecim secie przy zagrywce Aleksandra Śliwki polscy siatkarze zbudowali czteropunktową przewagę (10:6), która wzrosła do pięciu punktów po autowym ataku Andersona (13:8). Po bloku Kaczmarka na Russellu biało-czerwoni prowadzili już 18:12, a gdy Fornal skutecznie uderzył na kontrze 21:13. Nie wypuścili już tak znaczącej przewagi z rąk, atak Fornala dał im piłki setowe, a błąd Jake’a Hanesa zakończył partię (25:18).
Czwartego seta aktualni wicemistrzowie świata rozpoczęli od prowadzenia 4:1, które objęli przy zagrywce Hubera. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej dominowali nad rywalami, praktycznie bezbłędni w ataku byli Kaczmarek, Fornal oraz Śliwka (13:5). Amerykanie zdołali jeszcze odrobić część strat (12:16), jednak nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. W końcówce asa serwisowego posłał Huber (22:16), a punkt na wagę złota Ligi Narodów Polacy zdobyli skutecznym blokiem (25:18).
Świetna seria Grbicia
Tegoroczna Liga Narodów była trzecią oficjalną imprezą międzynarodową pod wodzą Serba i trzecią, w której jego podopieczni zdobyli medal. W zeszłym roku wywalczyli brąz Ligi Narodów, a także srebro mistrzostw świata.
Trener Biało-Czerwonych był zadowolony ze swoich podopiecznych.
„Widzę, że zawodnicy rozumieją moją filozofię, są drużyną. Każdy gracz był gotowy, żeby wejść na boisko i pomóc. Nie myślę o wcześniejszych wynikach, bo to tylko stwarzałoby dodatkową presję przed kolejnymi meczami. Moim zadaniem jest pomóc tym siatkarzom stawać się coraz lepszymi. Jesteśmy na dobrej drodze do tego. Widzę, że zawodnicy rozumieją moją filozofię, są drużyną. Każdy gracz był gotowy, żeby wejść na boisko i pomóc, nawet jeśli to nie było proste” – podkreślił Serb.
Przyznał także, że bardzo podobał mu się widok Kurka, kapitana zespołu, który wziął ze sobą Aleksandra Śliwkę, by wspólnie wznieść trofeum.
„Oboje są prawdziwymi liderami tego zespołu. Bartek czasami bierze na siebie zbyt dużą odpowiedzialność, jest perfekcjonistą, chciałby wskoczyć na boisko i wyręczyć kolegów. Czasami zachowuje się jak ich ojciec, zamiast być z nimi równym. Czasami też jest dla siebie zbyt ostry, gdy nie gra tak, jak by chciał. Jako gracz, jako lider jest dla nas bardzo ważny. Śliwka też jest fantastycznym zawodnikiem, jest jak klej scalający tą drużynę. Sprawia, że jego koledzy z zespołu grają lepiej” – powiedział trener Biało-Czerwonych.
Sam Śliwka cieszył się z medalu i triumfu przed polską publicznością.
„„Jest piękny, z wyrytym miastem Gdańsk, a przede wszystkim złoty. I to się najbardziej liczy. Bardzo dużo znaczy również dla nas triumf przed własną publicznością. Chcieliśmy dać naszym kibicom wiele radości i pozytywnych emocji. Myślę, że spełniliśmy ich oczekiwania w stu procentach. A kiedy obracaliśmy się na podium, wszyscy byli na biało-czerwono, nie dostrzegaliśmy jednego wolnego miejsca. To coś niesamowitego, nigdy nie widziałem tak pełnej hali i tak szczęśliwych ludzi. Te obrazki na długo pozostaną w naszej pomięci” – podsumował Śliwka.
Z kolei Łukasz Kaczmarek, który w finale zdobył 25 punktów, nie ukrywał, że triumf w Lidze Narodów siatkarzy w Polsce to niesamowite uczucie.
„To mój pierwszy złoty medal z reprezentacją na wielkiej imprezie. Cieszę się, że mogłem godnie zastąpić Bartka Kurka” – powiedział najlepszy atakujący finałowego turnieju w Gdańsku.
„Wywalczyć takie trofeum na polskiej ziemi, przy tak świetnej atmosferze i cudownych kibicach, to niesamowite uczucie. Cieszę się podwójnie, bo to mój debiutancki złoty medal z reprezentacją na tak wielkiej imprezie” – przyznał Kaczmarek.
Polski atakujący został wybrany MVP finału.
„Dla mnie to również wyjątkowy moment, bo to moja pierwsza indywidualna nagroda. Mam nadzieję, że wiele dobrych meczów jeszcze przede mną, ale na pewno jestem zadowolony z tego, jak ten turniej przebiegał, że odnieśliśmy zwycięstwo i po raz kolejny pokazaliśmy świetną siatkówkę” – zakończył.
Nagrody i pieniądze
Brązowy medal w Lidze Narodów zdobyli siatkarze Japonii, którzy pokonali Włochów 3:2 (25:18, 25:23, 17:25, 17:25, 15:9). To największy sukces tej reprezentacji w historii rozgrywek.
W Gdańsku po raz pierwszy została także przyznana nagroda fair play. Otrzymała ją ekipa USA, która najczęściej spośród uczestników turnieju finałowego przyznawała się do popełnionych błędów, gdy rywale prosili o wideoweryfikację.
Jednak sami nagrodzeni nie popisali się po finale. Zaraz po piłce meczowej Amerykanie opuścili parkiet.
Kiedy emocje opadły Erik Shoji libero USA, który na codzień gra w Polsce przeprosił za zachowanie drużyny w mediach społecznościowych.
„Polscy kibice siatkówki, przepraszam was za szybkie wyjście moje i całej naszej drużyny. Dziękuję za wspaniałą atmosferę. Kocham cię (pisownia oryginalna – przyp. red.) i dziękuję” – napisał.
Polscy siatkarze prócz medali wygrali też dużo pieniędzy. Drużynowo wywalczyli milion dolarów (ok. 4,4 miliona złotych). Indywidualnie premie po 10 tys. dolarów otrzymali Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Łukasz Kaczmarek oraz Paweł Zatorski – nominowani do drużyny marzeń.
BN/pap