8 grudnia 2024

loader

Król Wimbledonu

fot. Novak Djokovic - Facebook

Najwyżej rozstawiony Novak Djokovic wygrał Wimbledon, pokonując w finale Australijczyka Nicka Kyrgiosa 4:6, 6:3, 6:4, 7:6 (7-3). To 21. tytuł wielkoszlemowy serbskiego tenisisty. Więcej – 22 – ma jedynie Hiszpan Rafael Nadal.

35-letni Djokovic Wimbledon wygrał wcześniej w 2011, 2014, 2015, 2018, 2019 i 2021 roku. W 2020 roku prestiżowa impreza londyńska nie odbyła się z powodu pandemii. Utytułowany Serb może więc pochwalić się obecnie 28 zwycięstwami z rzędu w pojedynkach na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Clubu.

W finale wielkoszlemowego turnieju wystąpił po raz 32., co jest rekordem, a w tej fazie Wimbledonu – po raz ósmy. Decydujący o tytule mecz na londyńskiej trawie przegrał tylko raz – w 2013 roku z Brytyjczykiem Andym Murrayem.
To wszystko czyniło go faworytem, ale pierwszego seta wygrał Kyrgios. Świetnie serwujący Australijczyk przełamał Djokovica w piątym gemie i do końca partii kontrolował wydarzenia na korcie.

Porażka w pierwszym secie nie jest jednak dla Serba niczym niezwykłym. Odrabiać straty musiał w ćwierćfinale z Włochem Jannikiem Sinnerem, w którym przegrywał już 0:2, a także w półfinale z Brytyjczykiem Cameronem Norrie.

W drugiej partii Kyrgiosa w końcu zawiódł serwis. W czwartym gemie nie zdobył nawet punktu przy swoim podaniu. Australijczyk miał szansę na odrobienie przełamania w dziewiątym, gdy prowadził już 40:0. Ostatecznie zmarnował jednak cztery break pointy i Djokovic wyrównał stan meczu.

Jedno przełamanie, w dziewiątym gemie, zadecydowało także o wygranej Djokovica w trzecim secie. W czwartym losy partii i w efekcie spotkania rozstrzygnęły się w tie-breaku. Serb zagrał w nim świetnie. Od stanu 2-1 zdobył cztery punkty z rzędu, a chwilę później wykorzystał trzecią piłkę meczową.

„Brak mi słów, aby opisać, jak wiele znaczy dla mnie ten turniej i to trofeum. Zawsze był dla mnie tym najbardziej wyjątkowym, tym który zainspirował mnie do trenowania tenisa. Miałem niespełna pięć lat, gdy w małej serbskiej górskiej wiosce zobaczyłem, jak w 1992 roku Pete Sampras tutaj wygrał. Zapytałem rodziców, czy kupią mi rakietę. Moimi pierwszymi tenisowymi skojarzeniami były trawa i Wimbledon” – powiedział Djokovic na korcie.

„Moja rodzina tutaj jest, moi rodzice. Ooo, moja córka też tutaj jest. Nie ma jeszcze pięciu lat, przez co nie może jeszcze oglądać meczów na żywo. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, jeżeli będzie zainteresowana tenisem, bo dotychczas nie była, to zobaczy na żywo, jak tata gra”. – przyznał popularny „Djoko”. Z okazji 8. rocznicy ślubu, która wypada 10 lipca, wspomniał też o Jelenie Djokovic – jego żonie i matce jego dzieci – Tary, o której mówił i syna Stefana.

„Będę musiał kupić ci kwiaty po tym wszystkim. Zawsze przypominasz mi o tym, a jeżeli bym zapomniał, to byłbym w ogromnych tarapatach… Kochanie, wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy. Oto mój prezent”. – zakończył i wskazał na puchar Wimbledonu.

Następnie triumfator zwrócił się do swojego rywala: “Nick, powrócisz tu. Nie tylko do Wimbledonu, ale do finałów ogółem. Wiem, że trudno jest cokolwiek powiedzieć po takiej porażce, ale pokazałeś, że jesteś jednym z najlepszych tenisistów świata. Gratulacje. Nie spodziewałem się, że powiem o tobie tyle miłych słów, zważywszy na naszą przeszłość. To oficjalnie bromans”. – chodzi o zakład obu finalistów i ich umowę, gdzie zobowiązują się iść po finale na kolacje. Zwycięzca ma zapłacić za przegranego.

„Dlatego przegrałeś. Mam nadzieję, że to początek świetnej relacji. Zacznijmy od kolacji i kilku drinków. Potem zobaczymy”. – zakończył żartobliwie Novak Djokovic.

Osiem lat młodszy Kyrgios, znany z krewkiego temperamentu, który w finale też momentami dawał o sobie znać, był rewelacją tegorocznej edycji. W wielkoszlemowym finale wystąpił po raz pierwszy. Zapytany, czy ma apetyt na kolejne finały odpowiedział w swoim stylu i z uśmiechem: „O nie, zdecydowanie nie. Jestem wykończony graniem przez dwa tygodnie i zasłużyłem na porządne wakacje. Wspólnie ze sztabem zagraliśmy wiele świetnych spotkań. Być może jeszcze kiedyś ponownie wystąpię tu w finale. Kto wie”.

Pogratulował tez triumfatorowi Wimbledonu: „Oczywiście chciałem pogratulować Novakowi i jego sztabowi. Wykonaliście kawał świetnej pracy. Chciałbym podziękować też dzieciakom od podawania piłek czy sędziom. Wiem, że mamy bardzo trudną relację. Dzięki, że to wytrzymujecie” – zakończył z nutą autoironii.

Kyrgios w światowym rankingu zajmuje 45. miejsce. Tak nisko sklasyfikowanego tenisisty w finale Wielkiego Szlema nie było od 2006 roku, gdy do decydującego spotkania w Australian Open dotarł 54. Cypryjczyk Marcos Baghdatis.

Djokovic z Kyrgiosem zmierzył się wcześniej dwukrotnie i oba mecze… przegrał – w 2017 roku Australijczyk był lepszy w Acapulco oraz w Indian Wells. Toretycznie szansę dogonić Nadala w liczbie wielkoszlemowych triumfów Djokovic będzie miał w rozpoczynającym się 29 sierpnia US Open. W tej chwili jednak Serb nie może nawet przybyć do USA z powodu braku szczepienia przeciw COVID-19. Z tego samego powodu na początku roku nie wystartował w Australian Open.

„Jeśli będą obowiązywać obecne przepisy, to nie mogę jechać ani do USA, ani do Australii, ale mam nadzieję, że sprawy przybiorą pozytywny dla mnie obrót. Myślę, że do czasu Australian Open regulacje ulegną zmianie i będą mógł zagrać w Melbourne” – powiedział Djokovic serbskiej telewizji państwowej RTS po tym, jak wrócił do kraju i celebrował sukces w Wimbledonie wraz z tysiącami kibiców zgromadzonych przed ratuszem w Belgradzie.

„Do US Open nie zostało wiele czasu, ale nadzieja umiera ostatnia” – dodał i podsumował: „Chciałbym zagrać w obu imprezach, ale jeśli się nie uda, to nie będzie koniec świata”.

Sukces Djokovicia fetowało w poniedziałek tysiące fanów w stolicy Serbii, machając narodowymi flagami i skandując jego przydomek w ojczystym języku, czyli: „Nole, Nole, Nole”. Władze Belgradu zorganizowały koncert i pokaz fajerwerków. Djokovic przemówił do kibiców z balkonu ratusza, a później rzucił w tłum 20 piłek tenisowych z własnym autografem.

bnn/pap

Redakcja

Poprzedni

Zachodnia pomoc

Następny

Zrównoważony, czyli zielony?