Stefan Brending – Wikipedia
W najbliszy weekend Robert Kubica i jego zespół WRT, wystartują w słynnym wyścigu 24h Le Mans. Już pierwsze sesje treningowe pokazały, że belgijski ekipa z polskim kierowcą w składzie może powalczyć w kategorii LMP2 nawet o zwycięstwo. Rywalizacja na torze Le Mans zacznie się w sobotę o godzinie 16:00 i zakończy w niedziele o 16:00.
Belgijski zespół WRT, na czele którego stoi Vincent Vosse, który sam jako kierowca pięciokrotnie startował w 24h Le Mans, wystawi do wyścigu dwa samochody. Jedną z załóg tworzy Robert Kubica wraz z Yifei Ye i Louisem Deletrazem. Pojadą prototypowym autem oznaczonym numerem 41, na którym na co dzień rywalizują w European Le Mans Series (wyścigi czterogodzinne). Drugą załogę tworzy ekipa, która na co dzień rywalizuje w mistrzostwach świata WEC i ma większe obycie w wyścigach długodystansowych. Należą do niej Robin Frijns, Charles Milesi oraz Ferdinand Habsburg. Ekipa WRT w tym roku dopiero przystąpiła do rywalizacji w mistrzostwach świata WEC i ma ambitne plany także w tej serii wyścigowej. Niewykluczone nawet, że w niedalekiej przyszłości przeniesie się z klasy LMP2 do najwyższej Hypercar. Vosse o takiej możliwości wspominał już na początku roku, dlatego start w tegorocznym 24h Le Mans ma być dla WRT próbą generalną przed podjęciem
tego wyzwania.
Już sesje testowe pokazały, że WRT, mimo niewielkiego doświadczenia w kategorii LMP2, może mocno namieszać w stawce, bo obie załogi plasowały się w czołówce. Ale szef zespołu tonuje nastroje i podkreśla, że aż czterech z sześciu kierowców WRT debiutuje w 24h Le Mans. Nigdy wcześniej z trudami 24-godzinnego wyścigu nie mierzyli się Robin Frijns, Ferdinand Habsburg, Yifei Ye i Robert Kubica. Dla polskiego kierowcy, który czeka na rozstrzygnięcie swojej sytuacji transferowej w Formule 1, wyścigi długodystansowe mogą być początkiem nowego etapu kariery w motosporcie. Jeśli nie znajdzie się dla niego miejsce w F1, to starty w 24h Le Mans mogą stać się dla niego pożądaną alternatywą. Krakowianin podchodzi więc z respektem do czekającego go wyzwania, ma bowiem świadomość, że czterogodzinne starty w European Le Mans Series nie mają porównaniu do dobowej rywalizacji na torze Circuit de la Sarthe. Na dodatek Kubica ma nie najlepsze doświadczenia ze startami w wyścigach długodystansowych. Próbował sił w kilku takich imprezach i w żadnej nie dojechał do mety. Po raz ostatni zdarzyło mu się to w tym roku, gdy w styczniu w Daytona 24h nie doszedł do skutku jego start w barwach duńskiego zespołu High Class Racing.
„To będzie stresujące, wymagało dużo wysiłku, ale bardzo cieszę się, że tu jestem i mam nadzieję, że po raz pierwszy ukończę wyścig 24 godzinny. W swojej karierze zaliczyłem tylko dwa, ale w żadnym nie zobaczyłem mety. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej” – wyraził nadzieję Kubica. No to trzymamy kciuki.