9 grudnia 2024

loader

Kubica znów miał pecha

Auto zespołu Orlen Team WRT z numerem 41, którego jednym z kierowców jest Robert Kubica, stanął tuż przed metą legendarnego wyścigu Le Mans 24h. Powodem była awaria czujnika przepustnicy.

Kubica ścigał się w tegorocznej edycji wyścigu Le Mans 24h mając za partnerów w zespole wozu numer 41 Szwajcara Louisa Deletraza i Chińczyka Yifea Ye. Ekipa WRT wystawiła dwa auta w klasie LMP2. Drugim było auto oznaczone numerem 31. Ale to samochód prowadzony przez polsko-szwajcarsko-chiński tercet dominował na torze przez większą część wyścigu i na ostatnim okrążeniu pewnie prowadził. Lecz na dwie minuty przed końcem rywalizacji auto z numerem 41 nagle się zatrzymało. Awaria okazała się na tyle poważna, że auto nie było już w stanie dojechać do mety, skutkiem czego załoga WRT 41 nie ukończyła wyścigu i nie została sklasyfikowana. Rywalizację w klasie LMP2 wygrał drugi samochód ekipy WRT – ten z numerem 31.
Długo nie znana była przyczyna, z jakiej Kubica, Deletraz i Ye stracili już niemal pewną wygraną w Le Mans 24. Zawinił drobiazg – awaria czujnika przepustnicy. Wcześniej auto z numerem 41 miało także awarię czujnika wydechu. „Na 11 godzin przed końcem wyścigu wysiadł nam czujnik wydechu i musieliśmy jechać na awaryjnej mapie, która jest znacznie bogatsza, przez co samochód automatycznie spalał więcej paliwa. Na każdym okrążeniu przejeżdżaliśmy około 900 metrów bez gazu” – wyjawił już po zawodach Kubica w wypowiedzi udzielonej TVP Sport. Polski kierowca nie krył żalu z powodu utraconej szansy na zwycięstwo. „Przegrać w taki sposób, jaki przytrafił się nam, nie jest miło, ale musimy to przyjąć. Gratulujemy zespołowi i załodze naszego siostrzanego samochodu. Cały wyścig zmagaliśmy się z problemami i w zwycięstwie przeszkodziła nam awaria. Przeżyliśmy więc w tym wyścigu chyba wszystko, co może się przydarzyć na Le Mans” – podsumował Kubica. Ale ekipa WRT mogła świętować sukces, bo w swoim pierwszym starcie w Le Mans24 odniosła triumf.

trybuna.info

Poprzedni

Falubaz zleciał z żużlowej PGE Ekstraligi

Następny

Euro wzmogło pandemię

Zostaw komentarz