W miniony wtorek Sportowy Sąd Arbitrażowy skrócił dwuletnią dyskwalifikację Marii Szarapowej do 15 miesięcy. To oznacza, że rosyjska tenisistka będzie mogła wrócić na zawodowe korty po 25 kwietnia 2017 roku.
Zgodnie z werdyktem Sportowego Sądu Arbitrażowego kara nałożona na Marię Szarapową przez niezależny Trybunał przy Międzynarodowej Federacji Tenisowej została skrócona z dwóch lat do 15 miesięcy. O ile w procesie nie zostaną znalezione żadne błędy proceduralne, decyzja w tej sprawie jest ostateczna, to Rosjanka powróci do gry 26 kwietnia 2017. Teoretycznie będzie musiała zaczynać wszystko od początku, bo chociaż w tej chwili w rankingu WTA znajduje się na 95. miejscu, to lokat tę zawdzięcza punktom wywalczonym w ubiegłorocznym turnieju mistrzyń w Singapurze, gdzie w tym roku jak wiadomo nie wystąpi i będzie de facto niesklasyfikowana. Ale Szarapowa na pewno nie będzie przebijać się na powrót do światowej elity w turniejach pod szyldem ITF. Jako triumfatorka Wielkiego Szlema może liczyć na tak zwane dzikie karty od organizatorów największych imprez WTA.
Niewykluczone, że wróci na światowe korty już w turnieju Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie, gdzie trzykrotnie triumfowała w latach 20212, 2013 i 2014. Ta impreza co prawda oficjalnie zaczyna się 25 kwietnia, ale przecież zawsze mona znaleźć sposób żeby jej start przesunąć o jeden dzień. To się organizatorom opłaci, bo powrót Szarapowej do rywalizacji bez wątpienia będzie wielkim wydarzeniem medialnym.
Gdyby jednak Rosjanka w Stuttgarcie nie wystąpiła, na pewno zobaczymy ją w kolejnych turniejach na kortach ziemnych – w Madrycie, Rzymie i wielkoszlemowym French Open w Paryżu. Niewiadomą będzie tylko forma sportowa Szarapowej, bo po 15 miesiącach przerwy może mieć z tym problem. Na razie jednak rosyjska tenisistka nie zawraca sobie tym głowy i na portalach społecznościowych manifestuje radość z korzystnego dla niej werdyktu Sądu Arbitraowego.
„Dni, które upłynęły od marca, gdy dowiedziałam się o zawieszeniu aż do dziś, kiedy wiem już, że mogę wrócić do tenisa w kwietniu, to były najtrudniejsze chwile w moim życiu. Czułam, że to, co kocham zostało mi odebrane i nie mogę opisać tego, jak bardzo się cieszę, że znów to odzyskałam. Brakowało mi tenisa. Odliczam dni do powrotu na kort. Od samego początku wzięłam pełną odpowiedzialność za swoją niewiedzę, że suplement, który przyjmowałam od 10 lat, nie jest już dozwolony. Teraz już wiem, że inne federacje potrafiły poinformować swoich reprezentantów o zmianie zasad, zwłaszcza w zachodniej Europie, gdzie Mildronat jest bardzo popularny. Teraz, gdy cała sprawa dobiegła końca, mam nadzieję, że ITF i organizacje, które zajmują się walką z dopingiem, już nigdy nie doprowadzą do tego, aby ktoś przechodził przez to samo, co ja” – napisała Szarapowa.