’@barrydouglas03 – Twitter
Lech Poznań nie zwalnia tempa. W 12. kolejce piłkarze trenera Macieja Skorży rozgromili Wisłę Płock 4:1. „Kolejorz” nie poniósł porażki na swoim stadionie przy Bułgarskiej od prawie sześciu miesięcy, a na dodatek z „Nafciarzami” wygrał w rezerwowym składzie. Nic dziwnego, że w Poznaniu rośnie wiara w mistrzowski tytuł na stulecie klubu.
Lechici zaczęli obecny sezon na swoim stadionie od bezbramkowego remisu z Radomiakiem i dzisiaj zespół beniaminka ekstraklasy, chociaż w lidze radzi sobie nadspodziewanie dobrze, może być zadowolony, że z Lechem zagrał na wyjeździe w pierwszej kolejce. Po nim jeszcze tylko Pogoń Szczecin zdołała na Bułgarskiej wywalczyć remis (1:1), a w sierpniu Cracovia i Lechia przegrały tam po 0:2. Trzy ostatnie potyczki poznaniaków u siebie zakończyły się kanonadami – 5:0 z Wisłą Kraków, 4:0 ze Śląskiem Wrocław i teraz 4:1 z Wisłą Płock. Te trzy wygrane z rzędu to najlepsza seria „Kolejorza” u siebie od 37 lat. W trakcie wiosennej rundy sezonu 1983/84 Lech pokonał kolejno 4:0 ŁKS Łódź, 3:0 GKS Katowice i aż 6:0 Śląsk Wrocław. Wtedy ich bilans bramkowy wynosił 13:0, teraz jest 13:1.
Trener Skorża w meczu z Wisła Płock postanowił posłać do walki graczy nie mieszczących się w wyjściowej jedenastce, na boisku zatem zobaczyliśmy Radosława Murawskiego, Daniego Ramireza, Joela Pereirę i Barry’ego Douglasa. Było to posunięcie trochę ryzykowne, bo szkoleniowiec Lecha nie ma dobrych statystyk z potyczkach z zespołami prowadzonymi przez Macieja Bartoszka, bo od ich pierwszego starcia 11 lat temu nie udało mu się jeszcze wygrać. Ale jak się ma mocną drużynę i nie gorszych rezerwowych, można nie przejmować się piłkarskimi przesądami. Skorża zaryzykował i wyszedł na tym bardzo dobrze, bo Murawski pokazał, że nie ustępuje umiejętnościami innym środkowym pomocnikom „Kolejorza”. Zagrał dobry mecz, strzelił gola na 2:1 i w kolejnych meczach pewnie jeszcze nie raz zobaczymy go w akcji. Podobnie jak Daniego Ramireza (zaliczył asystę przy trafieniu Bartosza Salamona), który z trudem godzi się z rolą dublera Joao Amarala.
Przed piłkarzami Lecha teraz trzy mecze wyjazdowe – we wtorek 26 października zagrają z Unią Skierniewice w Pucharze Polski, a w ekstraklasie w piątek 29 października ze Stalą Mielec i w sobotę 6 listopada z Górnikiem Łęczna. Na swoim stadionie lechici pojawią się ponownie dopiero w sobotę 20 listopada w meczu z Piastem Gliwice. Trener Skorża bardziej jednak niepokoi się o wyniki w trzech najbliższych potyczkach, bowiem spotkania ze słabszymi drużynami bywają czasem trudniejsze, jako że łatwo w nich o dekoncentrację czy mimowolne zlekceważenie przeciwnika. W meczu z Wisłą Płock Skorża nie chciał wystawić swoich asów na taką pokusę i rzucił do walki spragnionych gry dublerów. Jeśli „Kolejorza” chce uczcić stulecie założenia mistrzowskim tytułem, nie może zwolnić tempa nawet na chwilę. Za plecami ma bowiem konkurentów pragnących równie mocno zdetronizować Legię Warszawa.
Najskuteczniejszym strzelcem Lecha jest Szwed Mikael Ishak, który ma na koncie osiem trafień. W spotkaniu z „Nafciarzami” nie powiększył bramkowego dorobku i na fotelu lidera snajperów PKO Ekstraklasy musiał zrobić miejsce dla hiszpańskiego napastnika Śląska Wrocław Erik Exposito, który w meczu z Wisłą Kraków ustrzelił hat-tricka i teraz również ma w dorobku osiem ligowych goli. Ale w czołówce klasyfikacji panuje ogromny ścisk, bo za tą dwójką z jednym trafieniem mniej plasują się Hiszpan Ivi Lopez z Rakowa Częstochowa i Holender Pelle van Amersfoort z Cracovii, a z sześcioma golami Hiszpan Jesus Jimenez z Górnika Zabrze, Bartosz Śpiączka z Górnika Łęczna i Łukasz Zwoliński z Lechii Gdańsk.
Z pięciu zespołów zajmujących czołowe miejsca w tabeli zwycięstwa w 12. kolejce nie odniosła jedynie Lechia Gdańsk, remisując 1:1 z Górnikiem Zabrze, przez co straciła pozycję wicelidera na rzecz Rakowa Częstochowa. Zespół trenera Marka Papszuna co prawda z trudem pokonał ekipę Bruk-Betu Nieciecza 3:2, ale dzięki kompletowi zdobytych punktów przeskoczył gdańszczan, a ma jeszcze w zapasie zaległe spotkanie z Górnikiem Zabrze. Na zwycięską ścieżkę wróciły czwarta w tabeli Pogoń Szczecin (4:1 u siebie z Jagiellonią Białystok) i piąty Śląsk Wrocław (5:0 na wyjeździe z Wisłą Kraków).