9 grudnia 2024

loader

Legia przełożyła mecz, a Raków i Śląsk nie

Legia przełożyła mecz

14_Czolo 2

Do trzeciej rundy eliminacyjnej europejskich pucharów przebiły się trzy polskie zespoły – Legia Warszawa, Raków Częstochowa i Śląsk Wrocław. W miniony weekend tylko Legia, która walczyła o awans do IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeb, po remisie w pierwszym meczu skorzystała przed rewanżem u siebie z możliwości przełożenia meczu w PKO Ekstraklasie.

Ekipa mistrzów Polski po niespodziewanym remisie 1:1 w Zagrzebiu zwróciła się do zarządzającej krajowymi rozgrywkami spółki Ekstraklasa o wyrażenie zgody na przełożenie wyznaczonego na sobotę 7 sierpnia ligowego spotkania z Zagłębiem Lubin. Po lekkich przepychankach legioniści postawili na swoim i mecz z „Miedziowymi” został przeniesiony na 15 grudnia. Trener stołecznej drużyny Czesław Michniewicz nie ukrywał zadowolenia z takiego rozstrzygnięcia, o które sam głośno się dopominał. Na konferencji prasowej w przeddzień wtorkowego meczu z chorwackim zespołem powiedział: „Dla dobra wspólnego polskiej piłki to było korzystne rozwiązanie. Mogliśmy spokojnie popracować nad różnymi zachowaniami w ataku i obronie, ale mieliśmy też więcej czasu na przeanalizowanie gry Dinama. Oczekujemy od zawodników takiej samej postawy i zaangażowania, jak prezentowali w Zagrzebiu. Pewne rzeczy są do poprawy, ale mamy w zespole bardzo inteligentnych piłkarzy i czasem wystarczy coś przećwiczyć raz, drugi, trzeci, bo to zaczęło odpowiednio funkcjonować. Wynik 1:1 niczego nie przesądza. Nie mamy czego bronić, musimy atakować i grać o zwycięstwo. Zastanawiam się nad jednym, może dwoma zawodnikami, który z nich ma wystąpić od początku, a który czekać na zmianę. sądząc po przebiegu pierwszego spotkania w Zagrzebiu musimy być przygotowani, że rewanżowy mecz na Łazienkowskiej może się przedłużyć o dogrywkę, a nawet rzuty karne. Ale będziemy chcieli rozstrzygnąć losy spotkania w regulaminowym czasie, rzuty karne to ostateczność, bo to zawsze jest loteria” – podkreślał szkoleniowiec warszawskiej drużyny.

Przed rewanżowym meczem z Dinamem Zagrzeb obu zespołom dawano po 50 procent szans na awans. Więcej szczęścia mieli jednak Chorwaci, bo w całym meczu stworzyli tylko jedną dogodną okazję do zdobycia bramki i ją wykorzystali. Legia miała wyraźną przewagę, lecz nie miała skutecznego strzelca i ostatecznie przegrała 0:1, odpadając z walki o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. „Wojskowi” mają już zapewnione miejsce w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy, ale mogą jeszcze awansować do fazy grupowej Ligi Europy, jeśli w IV rundzie kwalifikacji wyeliminują Slavię Praga.
Zespoły Śląska Wrocław i Rakowa Częstochowa muszą o miejsce w fazie grupowej tego najniżej stojącego w hierarchii europejskiego pucharu bić się w kwalifikacjach i po pierwszych meczach w III rundzie znajdują się w nie gorszej sytuacji od Legii. Śląsk u siebie pokonał izraelski Hapoel Beer Szewa 2:1, zaś Raków, także u siebie (a de facto na stadionie Podbeskidzia Bielsko-Biała) zremisował bezbramkowo z rosyjskim Rubinem Kazań. Trenerzy obu polskich zespołów nie skorzystali jednak z możliwości przełożenia meczów w 3. kolejce PKO Ekstraklasy. Pytany o to trener wrocławskiej jedenastki Jacek Magiera powiedział: „Nie podjęliśmy jeszcze decyzji odnośnie ewentualnego przekładania meczu. Przed nami mecz o awans do 4. rundy Ligi Konferencji, a następnie spotkanie z Górnikiem Łęczna w 4. kolejce. Jeżeli uznamy, że przełożenie tego spotkania da nam korzyść, to pewnie podejmiemy starania, ale w tej chwili to dla nas jeszcze odległa perspektywa. Wrócimy do tego po meczu z Happoelem”
– powiedział Magiera.
Szkoleniowiec wrocławskiej drużyny, zazwyczaj bardzo opanowany i stonowany w swoich reakcjach, po ligowym meczu z Lechią Gdańsk był jednak mocno poirytowany, bo jego drużyny prowadziła od 33. minuty po golu Dino Stigleca, a gdańszczanie wyrównującą bramkę zdobyli po strzele Tomasza Makowskiego w 95. minucie, czyli niemal w ostatnich sekundach gry. „Gdy traci się gola w 95. minucie, na pewno nie jest to budujące doświadczenie. Inaczej ten wynik odbiera zespół strzelający gola w końcówce, inaczej tracący. Mogę powiedzieć, że ja dopatrzyłem się faulu na Bejgerze przy bramce na 1:1. Łukaszowi utrudniono interwencję, Flavio Paixao uderzył go łokciem i sędzia powinien podyktować rzut wolny dla nas. Dziwię się trochę, bo sędzia Przybył był dziś bardzo skrupulatny, sprawdzał kilka sytuacji na VAR, natomiast w tym przypadku nie wykazał takiej inicjatywy. Znów gola strzelił nam Makowski, tak samo jak w meczu z 10 kwietnia. Następnym razem będziemy musieli zwrócić na niego baczniejszą uwagę. Ale teraz regeneracja i cała nasza uwaga skupi się na optymalnym przygotowaniu do rewanżowego meczu z Happoelem Beer Szewa. Nasz cel jest jasny, awans do następnej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji” – zapewniał trener Śląska.
Trzeci z naszych „pucharowiczów”, Raków Częstochowa, także nie skorzystał z możliwości przełożenia ligowego spotkania, chociaż po remisie 0:0 z Rubinem Kazań u siebie wciąż miał szanse na wywalczenie awansu do IV rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. W meczu. 3. kolejki PKO Ekstraklasy częstochowianie zmierzyli się na wyjeździe z dobrze spisującą się od początku nowego sezonu Wisłą Kraków. Ich trener, Marek Papszun, który w niedzielę obchodził 47. urodziny, otrzymał od swoich podopiecznych prezent w postaci zwycięstwa 2:1, choć niemal przez całą drugą połowę Raków musiał grać w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Giannisa Papanikolaou za celowe kopnięcie przeciwnika, a mimo to obie bramki zdobyli grając w osłabieniu. „Szacunek dla drużyny to za mało po takim meczu. Jestem dumny, że mogę prowadzić ten zespół. To był nasz siódmy mecz w ostatnich trzech tygodniach, gramy więc praktycznie co trzy dni, na dodatek w osłabieniu przez całą drugą połowę, z Wisłą która dobrze rozpoczęła sezon, a jednak wygraliśmy. I nie był to łut szczęścia, tylko efekt naszej dobrej gry, zarówno w jedenastu, jak i w dziesięciu. Wygraliśmy ten mecz jak najbardziej zasłużenie” – stwierdził po spotkaniu trener Papszun.
Wiślacy przegrali pierwszy mecz w tym sezonie, ale i tak są w lepszej sytuacji od drugiej z krakowskich drużyn Cracovii, która jeszcze w tym sezonie nie wygrała w lidze, notując remis w spotkaniu z Górnikiem Łęczna oraz porażki ze Śląskiem i Lechem Poznań, przez co utkwiła w strefie spadkowej wraz z Górnikiem Łęczna i Stalą Mielec. Ale do słabości zmontowanej niemal wyłącznie z cudzoziemskich graczy ekipy „Pasów” zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Warto zauważyć natomiast dobry start w rozgrywkach w wykonaniu dwóch poznańskich zespołów – Lech po trzech kolejkach jest liderem na spółkę z Jagiellonią, a Warta po wygranej 4:0 w Łęcznej wywindowała się na piąte miejsce.

trybuna.info

Poprzedni

Fabiański opuszcza reprezentację Polski

Następny

Tron bez ołtarza

Zostaw komentarz