10 lipca 2024

loader

Legia w Lidze Mistrzów

Ostatnią polską drużyną, która grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, był Widzew Łódź (w 1996 roku). Na kolejnego reprezentanta polskiej ligi w tych elitarnych rozgrywkach musieliśmy czekać blisko dwie dekady. W tym sezonie będzie nim Legia.

Od reformy rozgrywek przeprowadzonej w 2009 roku nasze najlepsze drużyny miały łatwiejsze zadanie, bo nie trafiały już na europejskich potentatów, ale mimo to sezon za sezonem odbijały się od bramy do futbolowego raju. W tym sezonie zła passa wreszcie została przerwana. Legia w IV rundzie eliminacji trafiła w losowaniu na mistrza Irlandii FC Dundalk, zdecydowanie najsłabszy zespół w stawce. Co prawda irlandzka drużyna w III rundzie wyeliminowała z walki BATE Borysów, gromiąc go u siebie aż 3:0, ale ten wynik nie świadczył o sile ekipy Dundalk, tylko o głębokim kryzysie zespołu BATE, który dzisiaj jest ruiną drużyny jaką pamiętamy z niedawnych występów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Roczny budżet mistrza Irlandii nie przekracza miliona euro, a jedyną osobą zatrudnioną w klubie na pełny etat jest menedżer drużyny. Większość pracowników to wolontariusze, a piłkarze są półamatorami. Dundalk zajmuje 350. miejsce w rankingu klubowym UEFA, Legia jest w tym zestawieniu 84.
W środowy wieczór na Aviva Stadium w Dublinie ta wielka różnica potencjałów dość długo nie byłą widoczna.

W najmocniejszym składzie

Trener Legii Besnik Hasi wystawił do gry chyba najsilniejszy w tej chwili skład, z pozyskanymi w przerwie letniej Steevenem Langilem, Vadisem Odjidja-Ofoe i Thibaultem Moulinem, ale nawet tym graczom presja wyniku pętała nogi. Dość powiedzieć, że do przerwy legioniści nie oddali choćby jednego groźnego strzału na bramkę rywali. Piłkarze FC Dundalk na szczęście nie byli wiele lepsi, a jedyną bramkową sytuację wartą zapamiętania stworzyli w 10.minucie po niecelnym dośrodkowaniu Daryla Horgana, któremu piłka „zeszła z nogi” i dzięki temu o mały figiel a wpadłaby do bramki nad rozpaczliwie interweniującym bramkarzem Legii Arkadiuszem Malarzem. Golkiper warszawskiej drużyny jest na szczęście ostatnio w życiowej formie i jakimś cudem wybił piłkę. Poza tym piłkarzom Dundalk brakowało dokładności i zimnej krwi pod bramką Legii, więc choć walczyli zawzięcie, jakiegoś poważnego zagrożenia nie stwarzali.
Dziesięć minut po wznowieniu gry legioniści w końcu skutecznie zaatakowali. Odjidja-Ofoe zagrał piłkę do Nemaji Nikolicia, ten ograł bramkarza i podał piłkę do Langila, a z kolei jego strzał ręką w polu karnym odbił stoper Dundalk Andrew Boyle. Niemiecki sędzia nie miał w tej sytuacji wątpliwości i odgwizdał „jedenastkę”, którą pewnym strzałem zamienił na bramkę Nikolić. Było to piąte trafienie węgierskiego napastnika w eliminacjach Ligi Mistrzów i całkiem niewykluczone, że także ostatnie w barwach Legii. Po meczu z Dundalk potwierdził plotkę, że do Legii napłynęła konkretna oferta jego transferu (wieść niesie, że Nikolicia chce pozyskać beniaminek Premier League Hull City i jest skłonny zapłacić Legii za tego napastnika cztery miliony euro). Najskuteczniejszy strzelec warszawskiego zespołu waha się i odkłada decyzję na później. – Zastanowię się nad swoją przyszłością po rewanżu z Irlandczykami. Możemy dokonać wielkiej rzeczy i awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Cczeka mnie podjęcie naprawdę trudnej decyzji – przyznaje król strzelców poprzedniego sezonu ekstraklasy.

Na co ich stać bez Nikolicia?

Bez Nikolicia zespół Legii na pewno jakoś sobie poradzi, zwłaszcza że pion sportowy stołecznego klubu już dawno temu dostał polecenie poszukania godnego następcy węgierskiego snajpera. Na pewno nie gorszym napastnikiem od niego jest Aleksandar Prijović, który w meczu z Dundalk zastąpił Nikolicia w 83. minucie i zdążył strzelić gola na 2:0, zapewniając Legii upragniony awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Co prawda Paweł Fajdek pokazał w Rio de Janeiro, że w sporcie niczego nie wolno przesądzać przed czasem, bo można się skompromitować w chwili próby, ale piłkarzom Legii podobna wpadka w rewanżu z FC Dundalk raczej się nie przydarzy. Irlandzki zespół jest zwyczajnie za słaby na to, żeby na wypełnionym po brzegi stadionie przy Łazienkowskiej odrobił z nawiązką dwubramkową stratę. Gdyby jednak tego dokonał, wszystkich bez wyjątku piłkarzy Legii należałoby za to dożywotnio pozbawić prawa do wykonywania tego zawodu.

Dundalk – Legia Warszawa 0:2
Gole: Nemanja Nikolić (56 karny), Aleksandar Prijović (90+4).
Dundalk: Gary Rogers – Sean Gannon, Paddy Barrett, Andy Boyle, Dane Massey – John Mountney (64. Ronan Finn), Chris Shields (77. Robbie Benson), Stephen O’Donnell, Patrick McEleney, Daryl Horgan – David McMillan (80. Ciaran Kilduff).
Legia: Arkadiusz Malarz – Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek – Steeven Langil (88. Michaił Aleksandrow), Tomasz Jodłowiec, Vadis Odjidja-Ofoe (76. Michał Kopczyński), Thibault Moulin, Michał Kucharczyk – Nemanja Nikolić (83. Aleksandar Prijović).
Żółte kartki: O’Donnell, Boyle – Odjidja-Ofoe, Hlousek. Sędziował: Deniz Aytekin (Niemcy). Widzów: 30 417.

Wyniki pozostałych meczów:
Łudogorec Razgrad – Viktoria Pilzno 2:0 (0:0); Celtic Glasgow – Hapoel Beer Szewa 5:2 (3:0); FC Kopenhaga – APOEL Nikozja 1:0 (1:0); Dinamo Zagrzeb – FC Salzburg 1:1 (0:0); Ajax Amsterdam – FK Rostów 1:1 (1:1); Steaua Bukareszt – Manchester City 0:5 (0:2); Young Boys Berno – Borussia Moenchengladbach 1:3 (0:1); FC Porto – AS Roma 1:1 (0:1); Villarreal – AS Monaco 1:2 (1:1);

trybuna.info

Poprzedni

Hucpa

Następny

Podwójny zwycięzca