Hiszpańskie media w ubiegłym tygodniu żyły plotką, jakoby Robert Lewandowski znów dał swoim agentom polecenie podjęcia negocjacji z Realem Madryt. „Lewy” nie skomentował tych rewelacji, a w meczu z Schalke pokazał, że wciąż mu zależy na grze w Bayernie.
Lewandowski strzelił gola w meczu z Schalke już w szóstej minucie spotkania. Tym samy kapitan reprezentacji Polski dorównał swojemu trenerowi Juppowi Heynckesowi, który jako piłkarz Borussii Moenchengladbach w sezonie 1972-1973 również strzelał gole w jedenastu meczach na własnym stadionie z rzędu. To kolejne rekordowe strzeleckie osiągnięcie „Lewego” w Bundeslidze. Kolejnego gola dla bawarskiego zespołu strzelił Thomas Mueller, który wykorzystał błąd bramkarza Schalke Ralfa Faehrmanna. Rywale odpowiedzieli tylko golem Franco Di Santo i mistrzowie Niemiec wygrali 2:1.Piłkarze Bayernu po przerwie wyraźnie oszczędzali siły. Trener Heynckes wystawił do gry chyba najsilniejszy skład, na jaki w tej chwili może pozwolić sobie Bayern. Poza obsadą bramki rzecz jasna, bo chociaż Svein Ulreich spisuje się ostatnio bez zarzutu, to jednak w monachijskim klubie wszyscy z niecierpliwością czekają na powrót do gry Manuela Neuera. Z nim między słupkami bawarska jedenastka z pewnością będzie miała większe szanse na odegranie znaczącej roli w Lidze Mistrzów. Oto jak wyglądał skład Bayernu w spotkaniu z Schalke: Sven Ulreich – Joshua Kimmich, Jerome Boateng (71. Niklas Suele), Mats Hummels, David Alaba – Arturo Vidal – Arjen Robben, Thomas Mueller, James Rodriguez (81. Javi Martinez), Franck Ribery (77. Kingsley Coman) – Robert Lewandowski.
Niewykluczone, że Heynckes za tydzień właśnie tych graczy pośle do walki w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Besiktasem Stambuł, ale Lewandowski na pewno wyjdzie w podstawowym składzie. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie bez niego zespół Bayernu. Po odejściu Pierre’a-Emericka Aubameyanga do Arsenalu Polak nie ma już poważnych konkurentów w wyścigu o tytuł króla strzelców. „Moim celem jest co najmniej 30 goli w tym sezonie. Z nikim nie rywalizuję, walczę sam ze sobą” – zapewniał przed meczem z Schalke.
Trzydzieści goli w sezonie to w Bundeslidze rzadkie osiągnięcie, a „Lewy” już tej sztuki dokonał dwukrotnie. W poprzednim sezonie zdobył właśnie 30 bramek, ale królewską koronę, jak pamiętamy, sprzątnął mu sprzed nosa wspomniany Aubameyang. Gabończyk przy wsparciu całej drużyny Borussii Dortmund uzyskał o jedno trafienie więcej. Dwa lata temu 30 goli w zupełności naszemu piłkarzowi wystarczyło do zdobycia miniaturki armaty, czyli nagrody wręczanej w Niemczech królowi strzelców.
Wcześniejsze takie snajperskie wyczyny w Bundeslidze zdarzały się w latach 60. i 70. ub. wieku. W 1977 roku Dieter Mueller strzelił 34 gole, w 1974 Gerd Mueller i Jupp Heynckes po 30, a wcześniej Gerd Mueller urządzał kanonady w 1973 (36 goli ), 1972 (40), 1970 (38) i 1969 (30). I tylko jego osiągnięć „Lewy” nie ma szans pobić do końca umowy z Bayernem.