Bayern Monachium w spotkaniu o Superpuchar Niemiec pokonał Borussię Dortmund 3:1 i zdobył pierwsze trofeum w nowym sezonie. W rozegranym w miniony wtorek meczu doszło do pierwszego w tym sezonie strzeleckiego pojedynku Roberta Lewandowskiego z Norwegiem Erlingiem Haalandem. Wygrał go bezsprzecznie Polak, zdobywając dwie bramki i zaliczając asystę.
Przed potyczką Bayernu i Borussii o Superpuchar w niemieckich mediach panowało przekonanie, że gwiazdą piłkarskiego spektaklu na stadionie Signal Iduna Park w Dortmundzie będzie Haaland. Pogląd ten miał mocne uzasadnienie, bo 21-letni norweski napastnik zaczął ten sezon w imponującym stylu – najpierw ustrzelił hat-tricka w meczu pierwszej rundy Pucharu Niemiec z trzecioligowym Wehen Wiesbaden (3:0), a na inauguracje rozgrywek Bundesligi w wygranym przez Borussię Dortmund 5:2 spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt zdobył dwie bramki i zaliczył trzy asysty. Lewandowski nie miał tak efektownego wejścia w nowy sezon, bo rozpoczął ligowe rozgrywki od jednego gola strzelonego w wyjazdowym meczu z Borussią Moenchengladbach (1:1), ale media odnotowały, że Polak wyrównał własny rekord 11 ligowych spotkań z rzędu ze zdobytą bramką, a ponadto siódmy z rzędu sezon zaczął od zdobycia bramki, co jest zarazem rekordem Bundesligi. Ale oceny „Lewemu” przyznano przeciętne, tak jak i pozostałym graczom Bayernu, bo w pomeczowych recenzjach remis bawarskiej jedenastki w Moenchengladbach uznano za falstart nowego szkoleniowca Bayernu Juliana Nagelsmanna. Porównanie ligowych występów przed wtorkowym spotkaniem o Superpuchar Niemiec przemawiało więc na korzyść drużyny z Dortmundu i jej najlepszej „armaty” – Haalanda.
Te rachuby okazały się jednak mocno chybione, bowiem w bezpośrednim starciu aktualnych mistrzów Niemiec ze zdobywcą Pucharu Niemiec w poprzednim sezonie zdecydowanie lepsza okazała się ekipa z Monachium, w której koncertowo zagrali wszyscy zawodnicy, ale pierwsze skrzypce grał Lewandowski, który sam zdobył dwie bramki i dodatkowo zaliczył asystę przy trafieniu Thomasa Muellera. Jak zauważyli obecni na meczu reporterzy dziennika „Bild”, popisowy występ polskiego napastnika doprowadził do głębokiej frustracji Haalanda, który nie potrafił ukryć negatywnych emocji po każdym golu strzelanym przez „Lewego”. Nic dziwnego, Norweg przed sezonem zapowiedział, że w obecnych rozgrywkach Bundesligi zrobi wszystko, żeby pokonać polskiego snajpera w wyścigu po koronę króla strzelców. I po z Eintrachtem Frankfurt, w którym pokazał klasę, wielu futbolowych ekspertów uznało, że tym razem uda mu się tego dokonać. Po porażce w Superpucharze musieli jednak zweryfikować swoje prognozy, bo Haaland w bezpośrednim starciu wypadł na tle Lewandowskiego blado i był na boisku równie bezradny,
jak jego koledzy.
Gwiazdą meczu bezsprzecznie był bowiem kapitan reprezentacji Polski. Trafi do siatki rywali w 41. i 74. minucie, a także zaliczył asystę przy golu Muellera strzelonym przez niemieckiego piłkarza tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Sfrustrowany Haaland po pierwszej, strzelonej przez „Lewego” bramce kopnął ze złością w murawę. „Święto Lewandowskiego, frustracja Haalanda” – podsumował w tytule „Bild”. Dla Borussii wtorkowa klęska była dodatkowo bolesna, gdyż był to już jej szósty z rzędu przegrany mecz z Bayernem. Po raz ostatni ekipie BVB udało się pokonać bawarskiego potentata ponad dwa lata temu, dokładnie 3 sierpnia 2019 roku, także w spotkaniu o Superpuchar Niemiec (2:0).
Lewandowski już po raz czwarty w karierze sięgnął po Superpuchar Niemiec. Po zakończeniu meczu nie krył zadowolenia z udanego występu, ale też z powrotu kibiców na trybuny, chociaż na mogącym pomieścić ponad 80 tysięcy widzów stadionie Signal Iduna Park w Dortmundzie z powodu ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa zasiadło tylko 25 tysięcy kibiców. Fani Borussii po raz kolejny mogli tylko żałować, że Polak nie gra już w ich zespole. „Lewy” od rozstania z Borussią Dortmund zagrał w barwach Bayernu przeciwko swojemu byłemu klubowi już po raz 14. Strzelił w tych spotkaniach 20 goli, z których siedem wbił na Signal Iduna Park.
Zachwytów nad grą polskiego piłkarza nie krył też Julian Nagelsmann. „Myślę, że nie ma zbyt wielu rzeczy, nad którymi Robert może jeszcze pracować. Na tym poziomie jest to już dość skomplikowane. On jest wybitnym napastnikiem i pokazał to w tym meczu. Wywierał ogromną presję na środkowych obrońcach Borussii, zdobył dwa znakomite gole, a dołożył jeszcze fantastyczną asystę. Wydaje mi się, że asysta w tak trudnej sytuacji była nawet cenniejsza niż te dwa gole. Ja bym nawet chciał, żeby Robert może już niczego u siebie nie poprawiał, tylko trzymał ten poziom, który prezentuje” – powiedział Nagelsmann w wywiadzie udzielonym na antenie Viaplay. Dla 34-letniego szkoleniowca było to pierwsze trofeum w trenerskiej karierze i zarazem pierwszy wygrany mecz w roli trenera Bayernu. Wcześniej nie udało mu się ani razu zwyciężyć w czterech spotkaniach sparingowych oraz w pierwszej ligowej potyczce z Borussią Moenchengladbach. Kolejną okazję na poprawienie tego bilansu będzie miał w najbliższą niedzielę, bo tego dnia Bayern podejmie u siebie na Allianz Arenie FC Koeln.
Pierwszy w nowym sezonie popisowy występ Lewandowskiego zainteresował jego osoba futbolowych statystyków. Na Twitterze pojawiło się interesujące zestawienie najlepszych strzelców na świecie w ostatnich trzech latach, uwzględniające tylko rozgrywki klubowe i reprezentacyjne. Wynika z niego, że tylko czterech piłkarzy zdołało przekroczyć granicę 100 zdobytych bramek. Numerem jeden na tej krótkiej liście jest Lewandowski, który w tym okresie strzelił 136 goli. Pozostała trójka w zestawieniu ma dużo gorsze osiągnięcia. Sklasyfikowani ex aequo na drugiej pozycji Argentyńczyk Lionel Messi i Portugalczyk Cristiano Ronaldo zdobyli po 110 bramek. Granicę 100 goli zdołał jeszcze przekroczyć jeszcze tylko francuski gwiazdor Paris Saint-Germain Kylian Mbappe z dorobkiem 102 trafień. Na piątym miejscu znalazł się Erling Haaland, który ma na koncie 96 goli.
Warto odnotować, że Lewandowski w swojej dotychczasowej karierze strzelił już 310 goli w najwyższych ligach – w polskiej w barwach Lecha Poznań oraz niemieckiej w barwach Borussii Dortmund i Bayernu Monachium. Wypada przypomnieć, że „Lewy” w poprzednim sezonie pobił blisko półwieczny rekord trafień w jednym sezonie należący do legendarnego Gerda Muellera. Teraz on jest rekordzistą w liczbie goli z dorobkiem 41 trafień, a łącznie w Bundeslidze zdobył już 278 bramek. Haaland ma jak widać sporo powodów do frustracji, ale też do motywacji.