Jeśli Barcelona wygra Ligę Mistrzów, Leo Messi znów zgarnie wszystkie trofea
U siebie na Old Trafford piłkarze Manchesteru United zdołali powstrzymać Leo Messiego, lecz w rewanżu na Camp Nou Argentyńczyk strzelił im dwa gole i wprowadził Barcelonę do półfinału. A przy okazji wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców.
Przystępując do rewanżowego spotkania na Camp Nou zespół trenera Ernesto Valverde był w powszechnym mniemaniu murowanym faworytem do awansu. Pierwszy mecz na Old Trafford w Manchesterze „Duma Katalonii” wygrała skromnie 1:0, ale poturbowany solidnie przez obrońców „Czerwonych Diabłów” Leo Messi nie powiększył w tej potyczce swojego bramkowego konta. Argentyńczyk odpuścił nawet w weekend ligowe spotkanie, żeby odzyskać pełnię sił i w miniony wtorek przed własną publicznością urządził rywalom „krwawą łaźnię”, strzelając w cztery minuty dwa gole. Trzecie trafienie dorzucił po przerwie Philippe Coutinho i Barcelona wygrała 3:0 i przypieczętowała awans do półfinału. Messi tymi dwoma trafieniami powiększył do 10 swój dorobek bramkowy w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, zostawiając za plecami Roberta Lewandowskiego, który miał na koncie osiem goli. Tym samym gwiazdor Barcelony nie ma już poważnych konkurentów do zdobycia tytułu króla strzelców Champions League. Poza tym w rewanżowym meczu z Manchesterem United Argentyńczyk zaliczył 133. występ w tych elitarnych rozgrywkach w barwach „Dumy Katalonii” i w klubowej klasyfikacji awansował na druga pozycję wyprzedzając Andresa Iniestę. Więcej meczów na koncie ma już tylko Xavi Hernandez (157), ale on już tego dorobku nie powiększy, natomiast Messi z pewnością tak. Przed nim w tej edycji jeszcze co najmniej dwa mecze, więc będzie miał okazje zmniejszyć dystans dzielący go w klasyfikacji wszech czasów do Cristiano Ronaldo. Portugalczyk ma w dorobku 126 bramek, a Messi 110.
W półfinale przeciwnikiem „Dumy Katalonii” będzie inny angielski zespół – FC Liverpool. Prowadzeni przez niemieckiego trenera Juergena Kloppa „The Reds” w ćwierćfinale wyeliminowali FC Porto, wygrywając z portugalską drużyną u siebie 2:0, a w rewanżu gromiąc ją aż 4:1. Bilans bramkowy dwumeczu 6:1 mówi wszystko o przewadze aktualnego lidera angielskiej Premier League. Co prawda media rozpisują się o konflikcie egipskiego gwiazdora Liverpoolu Mohameda Salaha z Kloppem, ale nawet jeśli coś w tych plotkach jest na rzeczy, to z pewnością nie wpłynie to na zaangażowanie tego piłkarza. FC Liverpool to finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, lecz teraz miał straszliwego pecha trafiając w półfinale akurat na Barcelonę.
Na tym poziomie rywalizacji nie ma już jednak słabych drużyn, o czym przekonał się Juventus Turyn. Mistrz Włoch w losowaniu trafił na Ajax Amsterdam, który w 1/8 finału wyeliminował obrońcę tytułu Real Madryt, ale mimo to turyńczycy byli uważani za faworytów w tej potyczce. Z Amsterdamu ekipa „Starej Damy” przywiozła obiecujący remis 1:1, lecz na swoim boisku nie miała już wiele do powiedzenia. Cristiano Ronaldo zrobił swoje i zdobył bramkę na 1:0, lecz Wojciech Szczęsny od pierwszego gwizdka arbitra musiał dokonywać w bramce niewiarygodnych wyczynów, bo młodzi piłkarze Ajaksu wchodzili w obronę Juventusu jak w masło. Nasz reprezentacyjny bramkarz bronił fenomenalnie, niestety dwukrotnie musiał skapitulować i „Stara Dama” odpadła po porażce 1:2.
W półfinale Ajax zmierzy się z Tottenhamem Hotspur, który z kolei w szalonym stylu wyeliminował prowadzony przez Pepa Guardiolę Manchester City. U siebie ekipa „Kogutów” wygrała 1:0 i chociaż w rewanżu przegrała 3:4, to dzięki lepszemu bilansowi bramek zdobytych na wyjeździe przeszła do następnej rundy.
W czwartek UEFA potwierdziła, że półfinały LM rozpoczną się 30 kwietnia. Tego dnia Tottenham podejmie na własnym boisku Ajax. Rewanż odbędzie się 8 maja w Amsterdamie. W drugiej parze rywalizacja rozpocznie się 1 maja na Camp Nou w Barcelonie, a rewanż odbędzie się 7 maja w Liverpoolu na na Anfield Road. Telewizja publiczna poinformowała, że 1 maja pokaże mecz Barcelony z Liverpoolem, natomiast 8 maja potyczkę Ajaksu z Tottenhamem.