Gdy w miniony czwartek władze FC Barcelona ogłosiły, że nie są w stanie z powodów finansowych podpisać nowego kontraktu z Leo Messim, stało się oczywiste, że dojdzie do zmiany klubowych barw przez argentyńskiego gwiazdora futbolu i że będzie to największy hit letniego okienka transferowego.
Dla 34-letniego Messiego jest to pierwszy transfer w karierze, bo do katalońskiego klubu trafił jako trzynastoletni chłopak, w nim też rozpoczął i do końca czerwca tego roku kontynuował trwającą już 17 lat profesjonalną karierę. Decyzja władz „Dumy Katalonii” chyba nawet dla niego był zaskoczeniem, przynajmniej takie można było odnieść wrażenie po jego zachowaniu i wypowiedziach na pożegnalnej konferencji prasowej. Argentyński piłkarz nie potrafił powstrzymać łez i żalu, że po 21 latach musi odejść. „Dużo myślałem, co powinienem powiedzieć. Dla mnie to naprawdę trudna chwila, że po tylu wspaniałych latach spędzonych w tym klubie muszę go opuścić. Nie jestem na to gotowy. To prawda, że rok temu tego chciałem i nawet byłem do tego przekonany, z powodów biurokratycznych które są powszechnie znane, ale nie dzisiaj. Ja i moja rodzina chcieliśmy tu zostać, cieszyliśmy się życiem tutaj. Spędziłem tu niemal całe życie, to było wspaniałe 21 lat. Nigdy nie sądziłem, że taki dzień nadejdzie. Chciałem, by to odbyło się inaczej, żeby byli razem z nami kibice na Camp Nou, chciałem usłyszeć od nich ostatnią owację. Dzisiaj muszę się z wami pożegnać, ale zapewniam, że tu wrócę, ponieważ tu jest mój dom i obiecałem to moim dzieciom” — oświadczył Messi na wstępie spotkania z dziennikarzami.
Potem cierpliwie odpowiadał na pytania i wyjaśniał swoje stanowisko w tej sprawie. „Mój kontrakt z Barceloną był uzgodniony. Chciałem tu zostać, ale gdy wróciłem z urlopu, wszystko już zostało przesądzone. Zaoferowałem Barcelonie obniżenie mojej pensji o 50 procent, by ratować jego finanse. Informacja o tym, że żądałem wyższej pensji są kłamstwem. Zrobiłem wszystko, co mogłem, by zostać na Camp Nou. Niestety, ze względu na przepisy La Liga nie było to możliwe. Ale Barca to jeden z najlepszych zespołów na świecie, ma świetnych graczy, a w przyszłości dołączy do niego wielu nowych klasowych zawodników. Z biegiem czasu ludzie przywykną do mojej nieobecności w tej drużynie” – stwierdził argentyński gwiazdor, który przez 17 lat profesjonalnej gry w barwach Barcelony rozegrał 678 meczów, w których zdobył 672 bramki oraz zanotował 305 asyst. Zapytany o to, do jakiego klubu zamierza się przenieść i czy rzeczywiście będzie to Paris Saint-Germain, sześciokrotny zdobywca „Złotej Piłki” odrzekł: „Po informacji o moim odejściu z Barcelony odebrałem mnóstwo telefonów, wiele klubów było zainteresowanych transferem. Póki co, nic nie zostało przesądzone i niczego jeszcze definitywnie nie postanowiłem”.
Dziennikarze przypomnieli jednak słynne zdjęcie, które niedawno zrobiło furorę w internecie, na którym widać Messiego biesiadującego w towarzystwie kilku graczy PSG. „Powstało wiele głupot dotyczących tego zdjęcia. A było tak, że zostałem przez kolegów zaproszony na jedzenie, zrobiliśmy przy tej okazji sobie wspólne zdjęcie. I tyle. Oni sobie wtedy żartowali, żebym przyszedł do PSG, ale to tylko zdjęcie z kumplami” – zapewniał Messi.
Mimo jego zapewnień, że nic jeszcze w sprawie transferu nie postanowił, w Paryżu kibice już czekają na jego przybycie i oficjalną prezentację. Pojawiła się plotka, że uroczystość odbędzie się lada dzień na Wieży Eiffla, najpóźniej do czwartku. Francuski dziennik „L’Equipe” podał, że wedle nieoficjalnych informacji Messi ma podpisać z PSG dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok i ma zarabiać nawet 40 milionów euro netto rocznie. Wedle innych mediów paryski klub zaoferował Argentyńczykowi 29 mln funtów rocznie i jest to oferta gorsza od zaproponowanej przez Manchester United, co stało się powodem odłożenia na późniejszy termin przyjazdu piłkarza do Paryża. Plotki te natychmiast jednak zdementował członek katarskiej rodziny królewskiej Khalifa bin Hamad Al Thani, który zamieścił na Twitterze wpis o takiej treści: „Krążące pogłoski o otwarciu negocjacji Messiego z innymi klubami nie są prawdą. Sprawy zostały już rozstrzygnięte w stu procentach na korzyść Paris Saint-Germain. Przewidywana data przyjazdu Messiego do Paryża to najbliższe 72 godziny”.
Hiszpański dziennik „Marca” z kolei podał, że Messi w zespole Paris Saint-Germain nie będzie występował z numerem „10”, chociaż noszący go obecnie Neymar był gotów go oddać. Ponoć argentyński wirtuoz najpierw wyraził chęć gry z numerem „30”, co miałoby znaczenie symboliczne, bo z „trzydziestką” debiutował w Barcelonie, gdy miał 17 lat, 3 miesiące i 22 dni w ligowym meczu z Espanyolem. Ale w Ligue 1 z takimi numerami grają jedynie bramkarze. Ta kwestia wyjaśni się jednak dopiero w chwili, gdy gwiazdor po raz pierwszy pojawi się na boisku w barwach paryskiego zespołu, bo interesy komercyjne klubów zawsze stoją ponad preferencjami zawodników.
Transfer Messiego nie został dotąd jeszcze oficjalnie przyklepany także dlatego, że budzi on wątpliwości w kontekście przepisów Financial Fair Play. Oficjalna zawiadomienie do UEFA i FIFA wysłała w tej sprawie FC Barcelona, a konkretnie działający w jej imieniu Juan Blanco, który o rozstrzygnięcie niejasności zwrócił się także do Komisji Europejskiej. W zawiadomieniu kataloński klub wskazuje, iż wskaźnik PSG w odniesieniu do finansowego Fair Play jest gorszy niż w przypadku Barcelony. I powołuje się na dane, wedle których w sezonie 2019/2020 aż 99 procent dochodów PSG przeznaczono na pensje, podczas gdy w Barcelonie było to tylko 54 procent. „Marca” twierdzi, że decyzja o zablokowaniu transakcji może nawet uniemożliwić podpisanie przez Argentyńczyka umowy z paryskim klubem. Ale katarscy właściciele Paris Saint-Germain nie z takimi problemami już sobie radzili.