8 listopada 2024

loader

Mila: od kogo mamy wymagać, jak nie od Santosa

fot. Sebastian Mila - Facebook

Były piłkarz reprezentacji Polski Sebastian Mila, mimo kłopotów biało-czerwonych przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2024, wierzy w powodzenie misji nowego selekcjonera Fernando Santosa. „Jako trener zapracował sobie na to, żeby mu zaufać” – powiedział niedawny absolwent Szkoły Trenerów PZPN.

Polscy piłkarze rozpoczną eliminacje do turnieju finałowego w Niemczech od wyjazdowego meczu z Czechami 24 marca, a trzy dni później podejmą w Warszawie Albanię. Na ławce trenerskiej w reprezentacji Polski zadebiutuje 68-letni Santos, który musi zmagać się z problemami kadrowymi – kilku ważnych zawodników leczy urazy, m.in. Kamil Glik, Arkadiusz Milik, a kilku nie gra w swoich klubach, jak Jakub Kiwior czy Bartosz Bereszyński.

W kadrze szpital

„Zawsze będzie problemem, jeśli nie ma się do dyspozycji piłkarzy, którzy dotychczas pojawiali się w reprezentacji. To na pewno jest kłopot Santosa. Wiadomo, że lepiej wybierać ze wszystkich niż tylko z części. Na dodatek pierwsze mecze są trudne, bo mamy Czechy i Albanię. Po losowaniu mówiliśmy przecież wszyscy, że to najgroźniejsi rywale” – przypomniał Mila.

Oprócz reprezentacji tych dwóch krajów rywalami Polski w grupie E będą także Mołdawia i Wyspy Owcze. Awans wywalczą dwie drużyny. W zgodnej opinii fachowców grupa jest łatwa. Tego samego nie można jednak powiedzieć o 

terminarzu…

„Zgadzam się z tym, oczywiście. Na pewno można było zdecydowanie gorzej trafić. Na skład grupy nie możemy narzekać, ale terminarz jest trudny. Na dodatek jesteśmy po mistrzostwach świata, nie graliśmy od tej pory żadnego meczu. Nowy selekcjoner też ma problem, bo zapewne nie wszystkich piłkarzy zna. Ma nad czym myśleć przy pierwszych powołaniach” – przyznał 38-krotny reprezentant Polski.

Jak jednak zaznaczył, 

„od kogo mamy wymagać, 

jeśli nie od Fernando Santosa”. „Mamy prawo oczekiwać, że taki trener poradzi sobie z kłopotami. Sam jestem ciekaw, co to będzie, tzw. na kogo postawi? To nie jest tak, że spodziewam się, że będziemy od razu jakoś wybitnie grać, bo to nie jest proste. Na to potrzeba czasu. Jestem natomiast ciekaw nazwisk, bo one trochę nam powiedzą, jaki nowy selekcjoner ma pomysł na reprezentację. Jakie są jego kryteria, czym się kieruje, itd. Na razie nie znamy zbyt dobrze selekcjonera. Dajmy mu czas. Jako trener zapracował sobie, żeby mu zaufać i pozwolić mu działać po swojemu” – podkreślił.

Ogłoszenie składu kadry na pierwsze zgrupowanie nastąpi w piątek, a sporo zamieszania w ostatnim czasie towarzyszy kwestii sztabu Santosa. Prezes PZPN Cezary Kulesza jeszcze w styczniu zapowiadał, że jednym z asystentów Portugalczyka będzie polski trener, który ma się przy nim uczyć i nabierać doświadczenia. Tymczasem wciąż nie ma takiej osoby w sztabie. Więcej mówi się o doskonale znanym Santosowi Grzegorzu Mielcarskim, ale on nie jest szkoleniowcem, a pracuje jako ekspert w Canal Plus.

„Polski asystent? 

Mamy pewne zamieszanie, ale musimy być cierpliwi. Podejrzewam, że jeżeli pojawi się w sztabie Grzegorz Mielcarski, to za chwilę będzie również i polski asystent. Takie mam wrażenie. Ale poczekajmy” – dodał Mila.

Oko do talentów

Niemal każdy z dotychczasowy selekcjonerów reprezentacji Polski potrafił znaleźć nowego piłkarza, który stał się silnym punktem jego zespołu. Czy Santos też takiego znajdzie? I czy w ogóle ma w kim wybierać? „Zawsze się kogoś znajdzie. Życie nie lubi próżni, a futbol tym bardziej. Nie ma ludzi niezastąpionych i akurat to zdanie jest bardzo prawdziwe w piłce nożnej. Przecież za jakiś czas nie będzie w kadrze Roberta Lewandowskiego. Nie wiem – za dwa, trzy, cztery lata? Nie mam pojęcia. Ale pojawią się następni. Nie będą już piłkarzami takiej klasy? A czy po Diego Maradonie spodziewano się, że będzie Lionel Messi? Być może to potrwa długo, będziemy często wspominać Roberta, pisać o nim książki, ale w końcu pojawią się nowi piłkarze. I jestem przekonany, że trener Santos w trakcie swojej pracy też kogoś odkryje. Może nie będzie to piłkarz zupełnie nieznany, lecz ktoś nieoczywisty. Ktoś, kogo się nie spodziewamy” – zauważył były pomocnik reprezentacji Polski.

Kariera po karierze piłkarza

40-letni Mila w ostatnim czasie, po zakończeniu kariery piłkarskiej, pełnił rolę eksperta w TVP Sport. Teraz jednak mocno stawia też na swoje wykształcenie piłkarskie – właśnie skończył kurs trenera, a to nie jest jego ostatnie słowo. „Ukończyłem kurs UEFA B+A, czyli mam dyplom Trenera UEFA A. Na razie to pozwala na samodzielne prowadzenie drużyn drugoligowych w Polsce (trzeci poziom rozgrywek). Oczywiście można być asystentem w wyższych ligach. No i pracując samodzielnie w drużynie, można dostać się na kurs UEFA Pro” – wyjaśnił.

Jak dodał, kurs w Szkole Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej trwał ponad rok, a końcowy egzamin był w lutym. „Mieliśmy też wyjazd do Southampton, a w Polsce wyjazdy studyjne do Pogoni Szczecin czy Lecha Poznań. Było sporo pracy. Logistycznie to trochę skomplikowane, bo ja np. mieszkam w Gdańsku. Ale bardzo się cieszę, bo ten kurs pomógł mi spojrzeć na futbol trochę z innej perspektywy, nauczyć się wielu rzeczy. Pomógł mi też w pracy eksperta. I chyba zakochałem się w futbolu z innej strony, tej bardziej analitycznej” – uśmiechnął się Mila.

Dyrektor

Sam jednak przyznał, że bardziej widzi siebie jako… dyrektora sportowego niż trenera, więc kurs UEFA Pro, ten najwyższy, nie jest obecnie jego celem. „Zamierzam iść na kurs dyrektora sportowego. Chyba w takiej roli bardziej się widzę w przyszłości. Bardzo mi zależy na tym kursie, który również odbywa się w Białej Podlaskiej i też trwa ponad rok. Pojawił się taki kierunek, teraz trwa pierwsza edycja (od września 2022 roku z udziałem 24 kursantów). Wkrótce rozpocznie się druga, więc chciałbym się zapisać. Na pewno stawiam na edukację. Jeżeli mam pełnić jakąś rolę za rok, może dwa, to chciałbym być przygotowany językowo i merytorycznie” – zakończył Mila.

PAU/pap

Redakcja

Poprzedni

Triumf Knapik-Miazgi w Budapeszcie

Następny

Powrót Linekera