Marieke Vervoort (1979-2019)
Nadejścia tej chwili fani belgijskiej paraolimpijki Marieke Vervoort spodziewali się od dawna. We wtorek 22 października 40-letnia sportsmenka, cierpiąca od lat na nieuleczalny paraliż czterokończynowy, poprosiła o eutanazję.
Historia Marieke Vervoort przez ostatnie lata była inspiracją dla wielu ludzi, nie tylko sportowców niepełnosprawnych. Na początku XXI roku zdiagnozowano u niej paraliż czterokończynowy (tetraplegia), nieuleczalną chorobę, której przebieg i skutki dla ludzkiego organizmu potrafią zaszokować nawet lekarzy. Rozwija się z bezwzględnym okrucieństwem, a w końcowym stadium sprawia, że pacjent zaczyna pragnąć śmierci. Vervoort znała zatem swój los od dawna, dlatego już w 2005 roku wystąpiła o zgodę na eutanazję, a jej termin uzależniła od stadium choroby i swojej wytrzymałości na jej objawy. „Byłam naprawdę przerażona, ale gdy otrzymałam już stosowne dokumenty, poczułam wewnętrzny spokój. Gdybym tego nie załatwiła, a moim kraju nie zezwolono na kontrolowaną eutanazję, sądzę, że już dawno popełniłabym samobójstwo” – przekonywała w wypowiedziach dla mediów.
Gdy sprawa wyszła na jaw, nie była już osobą anonimową, lecz podziwianą nie tylko w Belgii paraolimpijką. Zanim zdiagnozowano u niej tetraplegię, uprawiała różne sporty, między innymi triathlon. Gdy amputowano jej obie nogi, spróbowała wyścigów na wózkach. Okazałą się niezła w tej paraolimpijskiej dyscyplinie. W Londynie w igrzyskach 2012 roku wywalczyła złoto i srebro w sprincie, cztery lata później w Rio de Janeiro także zdobyła dwa krążki. Była też multimedalistką mistrzostw świata i Europy. Ale rok po brazylijskich igrzyskach ból był już nie do zniesienia. „To bardzo ciężkie wyzwanie dla mojego ciała. Podczas każdego treningu cierpię, ale bez codziennej pracy nie mogłabym rywalizować, a dla mnie to jedyne lekarstw na wszystkie moje lęki” – zapewniała jeszcze w trakcie paraolimpiady w Rio.
Zdrowi ludzie nie są w stanie nawet sobie wyobrazić, co przez ostatnie lata przeszła ta dzielna kobieta. „W niektóre noce udaje mi się zmrużyć oko jedynie na dziesięć minut. Wielu takiego bólu by nie wytrzymało. W moim przypadku uprawianie sportu pomaga mi go znieść. Nie mam jeszcze nawet 40 lat, ale czuję się na 90. Tyle że niewiele osób w wieku 90 lat potrafiłoby to znosić. Nie mogę spać, zasypiam tylko na chwilę zaraz po otrzymaniu dużej dawki morfiny. Pogorszył mi się wzrok, a okulista powiedział, że jest bezradny, bo to problem z mózgiem. Moje cierpienie nie ma końca i się nie zmniejsza. Nie mam już siły, nie chcę dłużej cierpieć” – przyznała Vervoort w jednym ze swoich ostatnich wywiadów.