Rozstawione z numerem 11. Alicja Rosolska i nowozelandzka tenisistka Erin Routliffe awansowały do ćwierćfinału debla w wielkoszlemowym Wimbledonie. Panie pokonały wyżej rozstawione, grające z „piątką” Amerykankę Asię Muhammad i Japonkę Enę Shibaharę 6:4, 7:6 (7-3).
36-letnia warszawianka jest ostatnią reprezentantką Polski w turnieju seniorskim. Na londyńskiej trawie największy sukces odniosła w 2018 roku, kiedy dotarła do półfinału debla.
Do stanu 4:4 pierwszy set odbywał się na zasadzie – gem dla serwujących. Dopiero 9. odsłona to przełamanie między innymi dzięki świetnemu podcięciu piłki przez Rosolską. Następny gem też padł łupem duetu Rosolska Routliffe i cały set zakończył się wynikiem 6 do 4.
Drugi set to w dużej mierze kalka pierwszej odsłony. Było dużo długich podań, były szanse na przełamanie. Ale do stanu 5:5 wygrywał duet serwujących. W 11 gemie Polka i Nowozelandka przełamały rywalki i miały szanse zakończyć całe spotkanie swoim serwisem. Tak się jednak nie stało – Muhammad i Shibahara przełamały serwis Rosolskiej i było 6:6. Tie-break należał jednak do Polki i Nowozelandki – wygrały go 7:3 i cały mecz 2:0, awansując do ćwierćfinału Wimbledonu.
„Z meczu jesteśmy bardzo, bardzo zadowolone. Po pierwsze oczywiście, że wygrany, więc to zawsze raduje, ale także dlatego, że dobrze nam się grało. Nie oddawałyśmy zbyt wiele łatwych piłek, ja narzekałam na swoje returny od pierwszej rundy, wczoraj potrenowałam, przydał mi się ten dzień wolny i dzisiaj w końcu dobrze returnowałam, więc cieszę się, że poprawiłam swoją grę” – powiedziała Rosolska na konferencji prasowej po wygranym meczu z wyżej rozstawioną amerykańsko-japońską parą Asia Muhammad – Ena Shibahara.
„Z tymi dziewczynami wygrałyśmy w Miami, więc wiedziałam, że jesteśmy na dobrej drodze i jeśli dobrze zagramy, to zwyciężymy. Po prostu starałam się skoncentrować na naszej grze i nie myślałam, że będziemy w ćwierćfinale. Wiedziałam, że ten mecz jest to wygrania i wyszłam na kort, żeby zrobić swoją robotę. Została dobrze wykonana, więc się cieszę” – dodała Rosolska.
W ćwierćfinale Polka i Nowozelandka zagrają z Amerykankami Danielle Collins i Desirae Krawczyk. „Akurat to jest para, w której z obiema zawodniczkami grałam w parze, więc znamy się, obie grają mocny, agresywny tenis, no i też widać, że są w formie, ograły wczoraj Gabi Dabrowski i Giulianę Olmos. Mam nadzieję, że to będzie nasz kolejny dobry mecz” – zaznaczyła.
Rosolska już raz, w 2018 roku, zagrała w półfinale Wimbledonu i jest to jej najlepszy wynik w dotychczasowych 57 startach deblowych w turniejach wielkoszlemowych.
„Zależy od tego, z jakiej strony spojrzymy, czy ta szklanka jest do połowy pełna czy pusta. Jeśli pusta, to było tyle straconych szans na wygrany tytuł. Natomiast jest faktem, że gra mi się coraz lepiej. Wiem, że lata idą do przodu, ale na korcie czuję się spokojniejsza, gram mądrzej i refleks mi gdzieś nie uciekł. W zeszłym roku po porodzie tak nie było, ale teraz znowu czuję się w formie i gotowa do gry” – powiedziała.
Zapytana, co doradziłaby Idze Świątek, która kilka razy podkreślała, że jeszcze nie w pełni nauczyła się grać na trawie, Rosolska odparła, że jedynie, by słuchała swojego trenera i swoich odczuć, bo jej tenis jest na tyle dobry, że prędzej czy później wygra Wimbledon.
„Trawa jest bardzo specyficzna. Do tej pory cały czas się uczę, poprawiam swoje zagrana, więc nawet nie jestem pewna, na ile to jest uczenie się trawy, a na ile to, że po prostu mój tenis jest lepszy. Myślę, że ta druga odpowiedź jest bardziej prawdziwa” – wyjaśniła polska deblistka.