Nie było niespodzianki w meczu reprezentacji naszych szczypiornistów z Niemcami. Biało-czerwonych po raz pierwszy prowadził nowy selekcjoner Patryk Rombel. Nie był to udany debiut, bo polski zespół przegrał w Gliwicach z brązowymi medalistami olimpijskim z Rio de Janeiro 18:26.
Porażki w meczach z Niemcami (drugi biało-czerwoni rozegrają już w sobotę 13 kwietnia w Halle) były do przewidzenia i właściwie z góry wkalkulowane w przebieg eliminacji do mistrzostw Europy w 2020, które w styczniu odbędą się w Szwecji, Norwegii i Austrii. Biało-czerwonym awans do tej imprezy miały zapewnić zwycięstwa w starciach z zespołami Izraela i Kosowa, ale te kalkulacje popsuła sensacyjna porażka polskiej drużyny w wyjazdowym meczu z Izraelczykami, za którą posadą zapłacił Piotr Przybecki. Zastąpił go Patryk Rombel.
Przed spotkaniem w Gliwicach oficjalne pożegnanie z reprezentacją urządzono Sławomirowi Szmalowi i Bartoszowi Jureckiemu, którzy w biało-czerwonych barwach zdobyli trzy medale na mistrzostwach świata. Były to przyjemne wspomnienia dawnej potęgi naszej narodowej drużyny, ale następcy żegnanych gwiazdorów swoimi nieporadnymi akcjami na parkiecie szybko popsuli kibicom odświętny nastrój. Niemcy już po ośmiu minutach prowadzili 6:2 i tylko postawie bramkarza Adama Morawskiego biało-czerwoni zawdzięczali taki wynik. Gdyby nie on, rywale już w pierwszym kwadransie odskoczyliby na 10 bramek i byłoby po zawodach. A tak z czasem gra się trochę wyrównała. Wynik 10:13 do przerwy był miłym zaskoczeniem.
Trener rywali Christian Prokop nie zamierzał ryzykować. Przed przyjazdem do Polski prezes niemieckiej federacji Bob Hanning jasno wyznaczył mu cel – ma wygrać oba mecze z Polakami i przyklepać awans do mistrzostw Europy. Dlatego po przerwie Niemcy zwarli szyki i zakończyli spotkanie z przewagą ośmiu bramek.
W polskiej ekipie humory nie były jednak wisielcze, bo doszły do niej wieści, że Kosowo pokonało Izrael 27:24 i teraz te dwa zespoły mają tyle samo punktów co Polacy. Awans wciąż jest możliwy.