Najwybitniejsze piłkarskiej autorytety od lat przekonują, że doping w piłce nożnej jest zjawiskiem marginalnym. Kłam tym opiniom zadali jednak hakerzy z osławionej internetowaj bandy Fancy Bears, którzy podrzucili mediom dowody, że jest to powszechny na całym świecie proceder.
Doping w piłce nożnej nic nie daje – twierdzi z przekonaniem legendarny „Cesarz futbolu” Franz Beckenbauer. Zwolennicy tej tezy argumentują, że futbol jest sportem zbyt kompleksowym, żeby stosować niedozwolone środki, bo jeżeli piłkarz zażyje coś na budowę masy mięśniowej, to ucierpi na tym jego koordynacja ruchowa, a jeśli weźmie coś na poprawę kondycji, to wtedy stanie się wolniejszy i mniej zwrotny. Brzmi to przekonująco. Problem w tym, że ujawnione przez Fancy Bears raporty WADA, tylko z 2015 roku, tej tezie stanowczo przeczą. Bo jeśli doping w piłce nożnej rzeczywiście nie ma sensu, to dlaczego tak wielu zawodników go stosuje?
Biorą wszystko, co jest dostępne
We wspomnianym już 2015 roku miało miejsce 149 wykrytych przypadków. Pozytywne testy pochodzą z próbek pobranych przez WADA w różnych ligach na całym świecie oraz w rozgrywkach pod egidą FIFA i konfederacji regionalnych. Na stosowaniu zakazanych substancji przyłapano piłkarzy z Brazylii, Anglii, Hiszpanii, Włoch, Francji a nawet Niemiec, ale też zawodników z krajów, które nie są futbolowymi potęgami, jak Tajlandia, Estonia czy Malta. W Polsce w ostatnich latach ujawniono tylko jeden przypadek. Na dopingu został przyłapany napastnik Cracovii Dawid Nowak, były reprezentant Polski, którego ukarano za to dwuletnią dyskwalifikacją. Po odbyciu kary wrócił do ekstraklasy i w poprzednim sezonie występował w barwach Bruk-Betu Nieciecza, a w tym został zawodnikiem I-ligowej Puszczy Niepołomice.
Współczesny futbol jest ekstremalnie dynamiczny, co wymaga od zawodników wytrzymałości, siły i szybkości, ale też zdolności do szybkiej regeneracji sił. Na wszystkie te czynniki można wpływać za pomocą niedozwolonych środków. Substancje pobudzające wzmagają agresję oraz gotowość do działania, są więc zażywane bezpośrednio przed meczem. Sterydy sprawiają, że mięśnie stają się grubsze i silniejsze, pomagają też kontuzjowanym graczom szybko przejść z powrotem w tryb walki. Jakich substancji dopingujących używają piłkarze? Wszystkich, jakie są dostępne na rynku farmaceutyków. Na liście specyfików wykrytych w futbolu przez WADA znajdują się środki pobudzające, takie jak amfetamina, leki przeciwko astmie, antyestrogeny i hormony peptydowe. Niektórzy gracze zostali przyłapani na stosowaniu środków, które mają ukryć obecność niedozwolonych substancji, inni wpadli na używaniu kokainy lub konopi.
FIFA zamiata sprawę pod dywan
Według danych FIFA w piłce nożnej przeprowadzanych jest rocznie około 30 tysięcy kontroli antydopingowych. Piłkarscy działacze twierdzą, że żaden inny sport nie jest tak dobrze kontrolowany i jako przykład podają, że w 2015 roku, tym samym, z którego dane antydopingowe ujawnili hakerzy z Fancy Bear, zaledwie około 0,24 procent wszystkich badanych próbek dało wynik pozytywny, co oznacza, że niedozwolone substancje wykryto u 78 piłkarzy. Z danych WADA wynika jednak, że w tymże 2015 roku przypadków takich było 149. Kto zatem pomylił się w rachunkach? Raczej nie kontrolerzy Światowej Agencji Antydopingowej.
Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że nawet zawodnicy z pozytywnym wynikiem testów nie są automatycznie zawieszani. Według danych WADA z 2015 roku po meczach kwalifikacyjnych do Euro 2016 przyłapano na „koksowaniu” pięciu graczy. U jednego z nich kontrolerzy wykryli deksametazon, preparat kortyzonowy zakazany podczas zawodów, ponieważ wzmaga koncentrację i przyspiesza regenerację. Nie wyciągnięto jednak wobec niego żadnych konsekwencji. UEFA tłumaczyła, że ślady substancji w organizmie piłkarza pozostały po zastrzyku jaki otrzymał na początku sezonu. I sprawę zamieciono pod dywan.
Im bezczelniej kłamią, tym lepiej
Z kolei w Meksyku w jednym sezonie wykryto 33 przypadki stosowania niedozwolonego klenbuterolu, środka popularnego zwłaszcza wśród kulturystów, ponieważ pomaga budować muskulaturę. Działacze piłkarscy wytłumaczyli to tym, że w ich kraju ten środek jest stosowany przy tuczu zwierząt, więc do organizmów piłkarzy dostał się w kotletach.
W angielskim futbolu natomiast kokaina i haszysz uważane są za narkotyki używane w celach towarzyskich. Gdy zawodowi piłkarze zostaną przyłapani na ich stosowaniu w dniu meczu, nie muszą zbytnio się bać konsekwencji. Skądinąd jednak wiadomo, że zawodnicy występujący w Premier League są poddani ogromnym obciążeniom, bo grają nie tylko w lidze, ale też w rozbudowanych krajowych rozgrywkach pucharowych, rozgrywkach europejskich, a wielu z nich także w reprezentacjach narodowych. W sezonie wielu z nich musi rozegrać po 60-70 meczów, więc żeby to wytrzymać muszą stosować wspomaganie. I tu pojawia się wątpliwość, czy ograniczaj się jedynie do używania dozwolonych specyfików i przyjmują je pod kontrolą klubowych lekarzy. Być może czarna seria zasłabnięć i śmierci piłkarzy z powodu niewydolności serca, do jakiej doszło w ostatnich latach, jest właśnie konsekwencją stosowania zakazanych specyfików. Jeśli FIFA nic w tej sprawie nie zrobi, liczba ofiar tylko wzrośnie, bo w futbolu można dzisiaj zarobić takie pieniądze, że chętnych na ich zarobienie kosztem zdrowia i życia będzie przybywać.