logo ekstraklasa
Poniedziałkowy mecz Piasta Gliwice z Cracovią zakończył zmagania w 9. kolejce naszej piłkarskiej ekstraklasy. Było to 77. spotkanie w tym sezonie, czyli liga ma już za sobą 25 procent z 306 zaplanowanych meczów, ale przekroczyła też półmetek rundy jesiennej. Po porażce Lecha w Białymstoku jedynym niepokonanym zespołem jest Śląsk Wrocław.
Wrocławianie pokonali u siebie Wisłę Płock 3:1 i był to ich dwunasty ligowy mecz z rzędu bez porażki. Poprzedni sezon zespół trenera Jacka Magiery (prowadzi Śląsk od 22 marca ub. roku) zakończył dwoma remisami i zwycięstwem, a w obecnych rozgrywkach ma na koncie cztery wygrane i pięć remisów w dziewięciu kolejkach. W miniony weekend Śląsk pokonał u siebie Wisłę Płock 3:1 i utrzymał status niepokonanej w tym sezonie drużyny. Jedynej już takiej w ekstraklasie, bo Lech Poznań po porażce z Jagiellonią Białystok dołączył do grona zespołów pokonanych. „Nafciarze” pod wodzą trenera Macieja Bartoszka w tym sezonie spisują się nadspodziewanie dobrze, a w poprzedniej kolejce rozbili u siebie Jagiellonię aż 3:0, nie zamierzali więc ułatwiać zadania wrocławianom i stawili twardy opór. Na gola Mateusza Praszelika w 25. minucie odpowiedzieli pięć minut później wyrównującym trafieniem reprezentanta Azerbejdżanu Antona Krywociuka, ale w 35. minucie sędzia Tomasz Musiał zafundował gospodarzom „jedenastkę”, którą pewnie na gola zamienił Robert Pich. Płocczanie dzielnie dążyli do wyrównania, ale gdy zaczęło za bardzo pachnieć remisem, „piłkarski bóg” ponownie wsparł zespół gospodarzy. W 84. minucie sędzia Musiał po raz drugi w tym meczu podyktował rzut karny na korzyść Śląska, a słowacki pomocnik po raz drugi zamienił go na bramkę. Po stracie trzeciego gola z ekipy „Nafciarzy” zeszło powietrze i podopieczni trenera Magiery zaliczyli czwarte zwycięstwo w tym sezonie i z 17. punktami na koncie awansowali na drugą lokatę w tabeli. W następnej kolejce Śląskowi trudniej będzie utrzymać status niepokonanej drużyny, bo czeka go wyjazdowa potyczka z liderem rozgrywek Lechem Poznań. Będzie to bez wątpienia hit 10. serii spotkań i zarazem „mecz prawdy” dla dwóch najlepszych na półmetku zespołów ekstraklasy.
Dwie kolejne pozycje w tabeli na półmetku jesiennej rundy zajmują Lechia Gdańsk i Pogoń Szczecin. Gdańszczanie od 1 września grają pod wodzą nowego trenera, Tomasza Kaczmarka, i jak na razie jeszcze za jego rządów nie przegrali. Zremisowali 2:2 z Wisłą Kraków, pokonali 1:0 Piasta Gliwice, a w 9. kolejce rozgromili na wyjeździe Górnika Łęczna 4:0, a przed przerwą na reprezentację w najbliższy weekend podejmą Legię. To też będzie hit kolejki, bowiem warszawianie po porażce u siebie z Rakowem Częstochowa 2:3 w 9. kolejce już nie mogą sobie pozwolić na stratę kolejnych punktów, więc chociaż będą mieli w nogach czwartkową potyczkę w Lidze Europy z Leicester City, to trener Czesław Michniewicz pewnie rzuci do walki najsilniejszy skład. Z wyjątkiem Artura Boruca, bo 41-letni bramkarz doznał kontuzji pleców i jak wieść niesie, ma wrócić do gry dopiero w połowie października.
A Raków już w środę może doskoczyć do ścisłej czołówki, bowiem rozegra u siebie zaległe spotkanie z Radomiakiem i w przypadku wielce prawdopodobnego zwycięstwa powiększy swój dorobek do 17 punktów, co da mu awans w najgorszym razie na trzecią pozycję, z której zepchnie Pogoń Szczecin. „Portowcy” w miniony weekend wreszcie przerwali fatalna passę w spotkaniach wyjazdowych i po raz pierwszy w tym sezonie wygrani na boisku przeciwnika. I to nie byle jakiego, bo Wisły Kraków. W wyjściowym składzie spotkanie rozpoczął Kamil Grosicki, ale całego meczu jeszcze nie wytrzymał. Szczecińska ekipa straciła na pół roku 20-letniego pomocnika Kacpra Smolińskiego, który zerwał więzadła w kolanie, ale w kadrze tego zespołu jest dość świetnych zawodników, żeby bez trudu załatać lukę.
Piąte miejsce na półmetku rundy jesiennej zajmuje Zagłębie Lubin. Trener tej drużyny Dariusz Żuraw chyba nie lubi remisów, bo „Miedziowi” mają na koncie pięć zwycięstw i trzy porażki oraz do rozegrania zaległy mecz z Legią (15 grudnia w Warszawie). Nie ma w tym zespole wielu piłkarzy o głośnych nazwiskach, dlatego ich wysoka pozycja jest pewną niespodzianką. Podobnie jak szósta lokata Jagiellonii, która w ósmej kolejce przegrała 0:3 z Wisłą Płock, a tydzień później odebrała Lechowi status niepokonanej drużyny, chociaż przez większość meczu tylko rozpaczliwie się broniła przed atakami graczy „Kolejorza”.
Z dwóch krakowskich drużyn do dziewiątej serii spotkań wyżej była Wisła Kraków, ale dwa ostatnie mecze „Biała Gwiazda” przegrała (0:5 z Lechem i w ten weekend 0:1 z Pogonią), natomiast „Pasy” po falstarcie w rozgrywkach od 4. kolejki nie przegrały meczu, a w poniedziałek w kończącym 9. kolejkę spotkaniu z Piastem zwyciężyły w Gliwicach 4:2 i z dorobkiem 12 punktów awansowały w tabeli na 8. miejsce, przeskakując ekipę wiślaków. Do derbów Krakowa w 14. kolejce może się to jeszcze kilka razy zmienić, na razie jednak pod Wawelem górą jest Cracovia.
Poniedziałkowa potyczka Piasta z Cracovią była starciem dobrych znajomych. Pierwszy raz te drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej zmierzyły się w sierpniu 2008 roku. Dla gliwiczan był to debiut w ekstraklasie i w tym meczu za jednym zamachem zdobyli swojego premierowego gola i odnieśli pierwsze zwycięstwo (2:0). W kolejnych sezonach Piast i Cracovia grali ze sobą w ekstraklasie 27 razy.
Starymi znajomymi są także trenerzy tych zespołów. Waldemar Fornalik (Piast) i Michał Probierz (Cracovia) znają się jeszcze z czasów zawodniczej kariery, nawet grali razem w latach 1990-1993 w Ruchu Chorzów. Potem Fornalik był w Górniku Zabrze trenerem Probierza, a dzisiaj obaj przewodzą w ekstraklasie w liczbie spotkań w roli szkoleniowca. Tu przewaga należy jednak do Probierza (461-441).
Piast przed meczem z Cracovią doznał dwóch porażek po 0:1, ale ponieważ w meczach tych drużyn jeszcze nigdy nie padł bezbramkowy remis, oczekiwano widowiska obfitującego w gole. I takie też rzeczywiście było. Prowadzenie dla gospodarzy uzyskał Damian Kądzior, dla którego było to pierwsze ligowe trafienie w barwach Piasta, ale szybko do remisu doprowadził Cornel Rapa. A potem trzy kolejne gole dla Cracovii strzelił Holender Pelle van Amersfoort, zaś gliwiczanie odpowiedzieli tylko jednym trafieniem (na 3:2 strzelił Michael Ameyaw). Ostatecznie „Pasy” zwyciężyły 4:2. Dla gliwiczan była to już trzecia porażka z rzędu, a piąta w tym sezonie. Trener Fornalik przed przerwą na reprezentację będzie mógł przerwać tę fatalną serię w starciu z drugim z krakowskich klubów, Wisłą, ale jeśli Piast znowu przegra, atmosfera w gliwickim klubie zapewne mocno zgęstnieje i jak to w takich sytuacjach bywa, pojawią się wątpliwości czy aby „Waldek King” nie wypalił się w roli szkoleniowca piłkarzy Piasta.