Reprezentacja Polski przegrała na wyjeździe 0:4 z Danią. Po tej zaskakującej klęsce biało-czerwoni wciąż zajmują pierwsze miejsce w grupie E, ale ich forma budzi niepokój o korzystny wynik w poniedziałkowym meczu z Kazachstanem.
Nie ulega wątpliwości, że piątkowa potyczka z Danią w Kopenhadze to był najgorszy występ reprezentacji Polski za selekcjonerskiej kadencji Adama Nawałki. Polskiej drużynie na stadionie Parken nie wychodziło dosłownie nic. Wszystkie mankamenty najlepiej wytknął kapitan biało-czerwonych Robert Lewandowski. „Zagraliśmy tak, jak chcieli Duńczycy. Daliśmy się złapać na ich taktykę i nie potrafiliśmy się z niej wyrwać. W naszej grze zawiodło wszystko, pod każdym względem. Popełnialiśmy wiele prostych błędów, nawet przy ustawieniu się. Za bardzo się cofnęliśmy, atakowaliśmy zbyt małą liczbą zawodników, za wolno rozgrywaliśmy, za rzadko atakowaliśmy skrzydłami. Najgorsze, że nawet nie próbowaliśmy czegoś zmienić, poszukać nowych rozwiązań. Można powiedzieć, że jak zaczęliśmy, tak skończyliśmy” – nie krył frustracji rezultatem meczu Lewandowski. Podobne spostrzeżenia mieli też kibice i futbolowi eksperci. W światowych mediach pojawiło się kpiące komentarze, że w Kopenhadze chyba Polaków nie było, bo przecież to niemożliwe, żeby zespół z pierwszej piątki rankingu FIFA dał się tak pobić.
Zawiedli w zasadzie wszyscy
W Kopenhadze zawiedli wszyscy nasi piłkarza, także Lewandowski. Jeśli Nawałka miał na ten mecz jakiś plan taktyczny, to trener Duńczyków Age Hareide perfekcyjnie go rozszyfrował. Jego pomysł na pokonanie Polaków był niezwykle prosty. Jego głównym założeniem jest wyłączenie z gry Lewandowskiego, obojętnie jakimi metodami. Duńscy piłkarze wywiązali się z tego zadania należycie, to znaczy od pierwszego do ostatniego gwizdka poniewierali napastnika Bayernu Monachium straszliwie, na co sędzia niespecjalnie zwracał uwagę i w końcu poirytowany Lewandowski zaczął sam odpłacać rywalom pięknym za nadobne. Co nie zmienia faktu, że przez cały mecz nie zdołał ani razu dojść do strzeleckiej sytuacji, a jedyny strzał na bramkę, z rzutu wolnego, na dodatek wyraźnie przestrzelił. Pozostali zawodnicy naszego zespołu wypadli jeszcze słabiej. Łukasz Fabiański sam przyznał po meczu, że zawalił przy trzeciej bramce, a Kamil Glik wziął „na klatę” całą winę za gola numer dwa. Nie bardzo wiadomo dlaczego na boisku pojawił się w ogóle Łukasz Piszczek, bo jak sie potem okazało miał kłopoty żołądkowe.
Największym rozczarowaniem była jednak fatalna gra dwóch obrońców Legii – Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka. W takiej formie żaden z nich raczej nie powinien wyjść w poniedziałek na mecz z Kazachstanem, bo może się to źle skończyć.
Zawiodła też środkowa linia. Pod nieobecność Grzegorza Krychowiaka, Nawałka wystawił w linii pomocy tych samych piłkarzy, co w czerwcowym spotkanie z Rumunią w Warszawie. Niestety, Karol Linetty, Krzysztof Mączyński i Piotr Zieliński tym razem zagrali fatalnie, a jeśli dołożymy do tego przeciętny występ skrzydłowych – Kamila Grosickiego i Jakuba Błaszczykowskiego, to nie ma sie co dziwić, że osamotniony w ataku Lewandowski bezsilnie walił głową w twardy jak skała duński mur.
Zaraz po meczu z Dania nasza reprezentacyjna ekipa wróciła do kraju. W Warszawie wylądowali o 2.50, a 40 minut później byli już w swoich pokojach.
Kazachstan zwietrzy szansę?
W sobotę po przebudzeniu kadrowicze musieli się jednak zmierzyć z twardą rzeczywistością. W mediach już z nimi „jechano”, Nawałka zabronił im wychodzić z hotelu, a każdego wzywał na indywidualną rozmowę. Potem była analiza duńskiej klęski, roztrenowanie w siłowni, masaże. W niedzielę trochę pobiegali po murawie Stadionu Narodowego, ale na poprawę mankamentów jakie wyszły w ich grze nie było czasu. W poniedziałek zatem zagrają na tym samym pułapie umiejętności jaki pokazali w Kopenhadze. Jeśli możemy liczyć na coś więcej, to na większą ambicje i zaangażowanie, bo w tym spotkaniu biało-czerwoni już na stratę punktów nie mogą sobie pozwolić. „Mamy szczęście, że mamy od razu mecz, w którym możemy się zrehabilitować. Od pierwszych minut musimy pokazać rywalom z Kazachstanu, że gramy u siebie, że jesteśmy lepsi i żeby nawet nie pomyśleli, że mogą coś tutaj zdziałać” – takie podejście zapowiedział Lewandowski.
Dania – Polska 4:0
Gole: Thomas Delaney (16), Andreas Cornelius (42), Nicolai Jorgensen (59), Christian Eriksen (79).
Dania: Kasper Schmeichel – Henrik Dalsgaard, Simon Kjar, Andreas Bjelland, Jens Stryger Larsen – Andreas Cornelius (75. Nicklas Bendtner), William Kvist, Thomas Delaney (86. Mike Jensen), Christian Eriksen, Pione Sisto – Nicolai Jorgensen (82. Lukas Lerager).
Polska: Łukasz Fabiański – Łukasz Piszczek (34. Thiago Cionek), Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk – Jakub Błaszczykowski (62. Arkadiusz Milik), Krzysztof Mączyński, Karol Linetty (66. Maciej Makuszewski), Piotr Zieliński, Kamil Grosicki – Robert Lewandowski.
Sędziował: Milorad Mazić (Serbia). Widzów: 34 505.