Portugalczyk na półmetku eliminacji do mundialu w Rosji został liderem klasyfikacji strzelców. Ale wyprzedza Roberta Lewandowskiego tylko jednym golem.
Przed piąta kolejką spotkań Cristiano Ronaldo i Robert Lewandowski z siedmioma trafieniami prowadzili na spółkę w klasyfikacji strzelców obecnych eliminacji. Portugalczyk w sobotnim meczu z Wgrami (3:0) zdobył jednak dwie bramki i objął prowadzenie, które utrzyma co najmniej do czerwcowych potyczek w szóstej serii spotkań eliminacyjnych. Lewandowski będzie w tym zestawieniu na drugim miejscu z ośmioma trafieniami, trzecią lokatę utrzyma natomiast Belg Romelu Lukaku, który ma na koncie sześć goli. W rywalizacji o koronę króla strzelców eliminacji mogą się jeszcze liczyć zajmujący ex aequo czwartą pozycję na liście zdobywcy pięciu bramek – Thomas Mueller (Niemcy), Ciro Immobile (Włochy) i Andre Silva (Portugalia). Największe szanse na zwycięstwo w tym wyścigu eksperci dają jednak Ronaldo i Lewandowskiemu.
Oceniając stan rywalizacji na półmetku, to w najlepszej sytuacji znajduje się reprezentacja Polski, która ma sześć punktów przewagi nad następnym zespołem. Co ciekawe, zespoły Szwajcarii i Niemiec, które wygrały wszystkie mecze, mają nad wiceliderami swoich grup mniejszą przewagę. Występujący w grupie C nasi zachodni sąsiedzi wyprzedzają Irlandię Północna o pięć „oczek”, a przewodzący w grupie B Szwajcarzy nad druga Portugalią mają tylko trzy punkty przewagi. W grupie A na czoło wysforowała się Francja i raczej już pozycji lidera nie odda, zwłaszcza że ma sześć punktów więcej od wciąż znajdującej się w głębokim kryzysie Holandii.
W grupie D, chyba najbardziej wyrównanej, na czele są zespoły Serbii i Irlandii, ale Walia i Austria mogą jeszcze odrobić czteropunktową stratę i włączyć się do walki o awans. Raczej nie pozwoli na to reprezentacja Anglii, która przewodzi w grupie F i jeszcze nie straciła bramki. Natomiast w grupie G walka o bezpośredni awans zapowiada się do samego końca i w tej chwili trudno przewidzieć, czy wygrają ją Hiszpanie czy Włosi. Ale już można współczuć drużynie, która w barażach trafi na jedną z nich.
W grupie H brylują Belgowie i raczej wywalczą awans, chociaż w meczu z wiceliderem Grecją u siebie tylko zremisowali. Zaś w grupie I prym wiodą Chorwaci, lecz za ich plecami czają się waleczni Islandczycy i mogą im jeszcze zrobić psikusa.