8 listopada 2024

loader

Pożegnanie Artura Boruca

W towarzyskim meczu z Urugwajem pożegnalny występ w reprezentacji Polski zaliczy Artur Boruc. Będzie to jego 65. mecz w biało-czerwonych barwach i pod tym względem jest rekordzistą wśród polskich bramkarzy. Ale gdyby nie krnąbrny charakter Boruca dzisiaj pewnie byłby rekordzistą wszech czasów naszej kadry.

Adam Nawałka jest piątym selekcjonerem, z którym w reprezentacji Polski ma do czynienia Artur Boruc. Debiutował 28 kwietnia 2004 roku za kadencji Pawła Janasa w zremisowanym bezbramkowo w Bydgoszczy spotkaniu z Irlandią. Boruc zaczął ten mecz na ławce, bo wtedy bramkarzem numer 1 w kadrze był grający na co dzień w Liverpoolu Jerzy Dudek. Ale w 59. minucie 31-letni Dudek doznał urazu i między słupkami zmienił go właśnie Boruc, młodszy o siedem lat golkiper Legii Warszawa. Rywalizację z Dudkiem Boruc wygrał i już w eliminacjach do mistrzostw świata w Niemczech to na niego zaczął stawiać Janas. Nie zmienił preferencji także podczas mundialu w Niemczech w 2006 roku.

Udane lata 2004-2008

Biało-czerwoni zagrali w finałach mistrzostw świata tylko trzy mecze grupowe – mecz otwarcia z Ekwadorem, niespodziewanie przegrany 0:2, także przegrany mecz o wszystko z Niemcami (0:1), a na otarcie łez w „meczu o honor” pokonali Kostarykę 2:1. Boruc należał naszej kadry, do których kibice nie mieli pretensji. Znakomicie wypadł zwłaszcza w spotkaniu z gospodarzami mundialu Niemcami. Oliver Neuville strzelił mu gola niemal w ostatnich sekundach meczu, już w doliczonym czasie gry.
Następca Janasa na stanowisku trenera biało-czerwonych, Leo Beenhakker, z polskich bramkarzy najlepiej znał Jerzego Dudka i na początku swojej pracy postawił właśnie na niego. Potem eksperymentował jeszcze z Wojciechem Kowalewskim, ale w końcu doświadczony holenderski szkoleniowiec sięgnął po najlepszego w tamtym czasie polskiego bramkarza, właśnie Boruca, który robił właśnie furorę w Celticu Glasgow. Eliminacje do mistrzostw Europy 2008 zaczynał w naszej reprezentacyjnej bramce Dudek, później bronił Wojciech Kowalewski, lecz w meczach decydujących o pierwszym w historii awansie biało-czerwonych do europejskiego czempionatu między słupkami stał Boruc. Beenhakker, podobnie jak wcześniej Janas, szykując kadrę na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii nie kombinował z obsadą bramki i także postawił na Boruca, który w mistrzostwach Europy zaprezentował życiową formę. Niestety, tylko on grał na światowym poziomie, a to było za mało i biało-czerwoni odpadli z imprezy już w fazie grupowej, przegrywając z Niemcami 0:2, remisując w kontrowersyjnych okolicznościach z Austrią 1:1 i ulegając Chorwacji 0:1. Mimo wpuszczenia czterech goli Boruc został uznany za najlepszego gracza naszej kadry, jedynego prezentującego klasę światową.

Małe winko w samolocie

Nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że występ w austriacko-szwajcarskim Euro będzie apogeum reprezentacyjnej kariery Boruca. W eliminacjach do mundialu w RPA (2010) nasza reprezentacja z Borucem w bramce mocno się skompromitowała, zajmując w grupie przedostatnie miejsce. Za nią było tylko San Marino. Za ten kiepski wynik głową zapłacił Beenhakker, a jego miejsce zajął Franciszek Smuda. Boruc już za rządów Holendra zaliczył potężną wpadkę wizerunkową, uczestnicząc w alkoholowej libacji po meczu z Ukrainą.
Beenhakker wyrzucił go za to z kadry, ale po kilku miesiącach zmienił zdanie i zaczął ponownie wysyłać mu powołania. Boruc nie odpłacił się Holendrowi za to należycie – w wyjazdowym meczu z Irlandią Północną (2:3) przepuścił pod nogą zagraną przez Michała Żewłakowa piłkę i zafundował koledze samobójczego gola, a sobie opinię nieodpowiedzialnego zawodnika.
Trener Smuda chyba od początku nie chciał mieć Boruca w kadrze, ale pod naciskiem mediów zachwyconych znakomitą grą bramkarza w klubowych drużynach się złamał i wysłał mu powołanie. W październiku 2010 roku selekcjoner za jednym zamachem pozbył się z reprezentacji dwóch jej liderów – Michał Żewłakow i właśnie Boruca. Podczas powrotu z meczów towarzyskich w Stanach Zjednoczonych obaj piłkarze zlekceważyli zakaz wydany przez Smudę i popijali w samolocie wino, za wylecieli z kadry. Boruc w odwecie nazwał Smudę „Dyzmą” przez dwa i pół roku nie dostawał powołań. Nie zagrał też w Euro 2012. Wiele nie stracił, ale ta impreza wykreowała trzech bramkarzy, Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Przemysława Tytonia, z którymi w kolejnych latach przegrywał rywalizację o pozycję bramkarza numer 1 w reprezentacyjnej bramce.

Za Szczęsnym, Fabiańskim i Tytoniem

Ani Waldemar Fornalik, ani tym bardziej Adam Nawałka, nie zdecydowali się ustawić Boruca na szczycie bramkarskiej hierarchii. U Fornalika zagrał w sześciu meczach o punkty. Wyjazdowe spotkanie z Ukrainą (0:1) rozegrane 11 października 2013 roku było jego ostatnim meczem o stawkę w biało-czerwonych barwach. U Nawałki grał wyłącznie w meczach towarzyskich. Znalazł się w kadrze na Euro 2016, ale tylko w roli trzeciego bramkarza. Na początku 2017 roku ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery.
Boruc z Urugwajem wystąpi po raz 65. w reprezentacji i będzie rekordzistą wśród polskich bramkarzy, przed Janem Tomaszewskim (63) i Jerzym Dudkiem (60). Ale trzy lata starszy od Boruca Gianluigi Buffon zagrał w reprezentacji Włoch już 173 razy, zaś o rok młodszy Iker Casillas w reprezentacji Hiszpanii zaliczył 167 występów.

trybuna.info

Poprzedni

Kubot i Melo w Londynie

Następny

Finisaż