Niemieckie i brytyjskie media nagłośniły skandal z zabezpieczeniem używanych do kontroli antydopingowej pojemników. Okazuje się, że produkowane przez szwajcarska firmę Berlinger próbówki można, niemal jak zwykłe butelki, otwierać i zamykać.
Skandal jako pierwsza ujawniła niemiecka telewizji ARD, która wykazała, że pojemniki na mocz produkowane przez firmę Berlinger Special AG, od września 2017 roku używane powszechnie podczas kontroli dopingowych, można otwierać i zamykać jak zwykłą butelkę. A to oznacza, że próbki pobrane w tym okresie od sportowców mogły być zupełnie bezkarnie wymieniane lub zanieczyszczane w drodze do laboratorium, bo po takiej operacji nie pozostawałyby żadne widoczne ślady. „Jeśli można manipulować próbkami, naiwnością byłoby wierzyć, że wiedza o tym nie zostanie nigdy wykorzystana” – skomentował te rewelacje na łamach dziennika „Bild” niemiecki prawnik Michael Lehner. Problem jest poważny, ponieważ chodzi o nowe pojemniki zaprojektowane już po wybuchu skandalu dopingowego w Rosji, w wyniku którego wykluczono reprezentację tego kraju m.in. z rozpoczynających się 9 lutego ZIO w Pjongczangu.
Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) wszczęła dochodzenie w sprawie doniesień o wadliwych pojemnikach, ale nie ulega wątpliwości, że na kilka dni przed rozpoczęciem igrzysk jest to wizerunkowa klęska tej organizacji, bo przecież musiała wcześniej zaakceptować decyzję o zastosowaniu próbówek zaprojektowanych i wyprodukowanych przez firmę Berlinger. Miały spowodować, że system antydopingowy będzie szczelniejszy i uniemożliwić manipulacje, o jakie po ZIO w Soczi oskarża się Rosjan. Tymczasem bałagan może zrobić się jeszcze większy.
To także problem dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, bo jego działaczom będzie trudno uzasadnić teraz zadziwiająco nieustępliwe stanowisko w sprawie wykluczenia reprezentacji Rosji z zimowych igrzysk w Pjongczangu. Tym bardziej, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) uchylił 28 rosyjskim sportowcom kary dożywotniego wykluczenia z igrzysk olimpijskich za doping w Soczi. Ten wyrok oznacza, że niektórzy z nich będą mogli wystartować w Pjongczangu. Wśród oczyszczonych z zarzutów są m.in. złoci medaliści olimpijscy sprzed czterech lat – biegacz narciarski Aleksander Legkow i skeletonista Aleksander Trietiakow. Ich wyniki,a także pozostałych sportowców z tej grupy, mają zostać zgodnie z decyzją CAS przywrócone. Czyli Rosja odzyska dziewięć medali z 13, które jej odebrano w wyniku kar nałożonych MKOl.
Wychodzi na to, że skala dopingowego procederu, o który oskarżała Rosję po Soczi WADA, nie była taka wielka jak twierdzono. Taką może stać się dopiero teraz, jeśli fiolki Berlingera rzeczywi8ście okażą się wadliwe.