Piłkarze Rakowa Częstochowa awansowali do 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów, w której zmierzą się z cypryjskim Arisem Limassol. W rewanżowym meczu drugiej rundy zremisowali na wyjeździe z azerskim Karabachem Agdam 1:1 (0:0). W pierwszym spotkaniu Raków wygrał 3:2.
Po jednobramkowym zwycięstwie w Częstochowie było wiadomo, że „Czerwono-Niebieskim” do awansu wystarczy remis w stolicy Azerbejdżanu. Niemniej, ze względu na klasę przeciwnika i jego doświadczenie w rozgrywkach europejskich oraz warunki klimatyczne panujące nad Morzem Kaspijskim, wielu ekspertów nieco wyżej stawiało szanse gospodarzy. Tymczasem mistrzowie Polski zrobili to, czego wcześniej nie udało się dokonać Wiśle Kraków, Piastowi Gliwice, Legii Warszawa i Lechowi Poznań, które przegrywały rywalizację z Karabachem.
Gospodarze rozpoczęli mecz w identycznym składzie jak przed tygodniem. Natomiast w Rakowie trener Dawid Szwarga w wyjściowej jedenastce dokonał dwóch zmian: miejsce Władysława Koczerhina jako ofensywnego pomocnika zajął John Yeboah, a zamiast Bena Ledermana na środku drugiej linii, obok Giannisa Papanikolaou, zagrał Gustav Berggren, który miał wielki udział w końcowym sukcesie.
Kibice Karabachu liczyli, że ich drużyna od razu rzuci się do ataku, by jak najszybciej odrobić stratę z Częstochowy. Tymczasem podopieczni trenera Gurbana Gurbanowa zaczęli mecz dość spokojnie, jakby czekali na błędy Rakowa. Bramce Vladana Kovacevicia zagrozili dopiero w 11. min, gdy sprzed pola karnego strzelał Abdellah Zoubir, ale Kovacevic nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. O wiele groźniej było w 16 min., gdy strzelali Yassine Benzia i Zoubir, ale ich uderzenia były skutecznie blokowane.
Raków powinien objąć prowadzenie w 23. minucie, gdy Marcin Cebula posłał piłkę za plecy obrońców Karabachu, a Yeboah znalazł się sam na sam z Szachrudinem Mahammadalijewem, ale zbyt długo szykował się do strzału, dzięki czemu biegnący za nim Kevin Medina zdążył wybić piłkę na róg. Kilka minut później Yeboah doznał kontuzji i zastąpił go Bartosz Nowak.
Karabach przed przerwą stworzył jeszcze trzy groźne sytuacje: w 39. i 45. min dobrze spisali się jednak częstochowscy obrońcy, a w końcówce pierwszej połowy z dystansu strzelał Marko Jankovic, lecz kapitalną interwencją popisał się Kovacevic i odbił piłkę, która przeleciała nad poprzeczką.
Zaraz po wznowieniu gry Kovacevicia próbował zaskoczyć z 22 metrów Benzia, ale bramkarz Rakowa i tym razem odbił piłkę na róg. Potem częstochowianie wyprowadzili kontrę, która została sfinalizowana już w 52. minucie pięknym uderzeniem Frana Tudora, z prawej strony pola karnego, przy którym Mahammadelijew był bezradny. Akcję zainicjował z lewej strony Bogdan Racovitan, a do nadbiegającego Tudora piłkę odegrał Nowak.
Gospodarze chcieli jak najszybciej doprowadzić do remisu i udało im się to w 60. min, gdy z lewej strony dośrodkował Elwin Cafarqulijew, a kierunek lotu piłki zmienił Redon Xhixha i przeleciała ona pod nogami Zorana Arsenicia, a następnie wpadła do siatki.
W 65. min Raków mógł ponownie objąć prowadzenie, ale Fabian Piasecki główkował niecelnie po dośrodkowaniu Sonny’ego Kittela z rzutu wolnego. Gospodarze odpowiedzieli w 74. min mocnym uderzeniem Jankovicia, ale piłka trafiła w słupek i wyszła za linię końcową.
Karabach w końcówce zepchnął częstochowian do głębokiej defensywy, ale obrona Rakowa ustrzegła się poważniejszych błędów. Okazje do zdobycia gola na wagę dogrywki mieli Zoubir i Jankovic, a w 88. min Kovacevic odbił piłkę na róg po mocnym strzale Hamidoy Keyty. W czasie doliczonym przez niemieckiego sędziego Svena Jablonskiego niebezpieczeństwo pod bramką gości zażegnali jeszcze Jean Carlos i Stratos Svarnas, a kontry Rakowa nie zdołał wykończyć Deian Sorescu, który strzelił obok bramki gospodarzy.
Awans Rakowa do 3. rundy eliminacji Ligi Mistrzów oznacza, że częstochowianie na pewno będą grać w fazie grupowej europejskich rozgrywek klubowych. Czy będzie to Liga Mistrzów czy też Liga Europy albo Liga Konferencji – to już będzie zależało od wyników jakie mistrzowie Polski uzyskają w starciu z Arisem Limassol i w kolejnej rundzie eliminacji.
Powiedział po meczu:
Trener „Medalików” Dawid Szwarga był dumny ze swojej drużyny.
„Gratulacje dla całego zespołu, sztabu szkoleniowego i zawodników, którzy włożyli bardzo dużo wysiłku w ten mecz. Mieliśmy w tym spotkaniu momenty kiedy cierpieliśmy, ale duże zespoły potrafią cierpieć. To jak w końcówce cała drużyna żyła przy linii pokazało, że nawet zawodnicy, którzy dziś nie zagrali, chcieli pomóc swoim kolegom. Cały ten wysiłek drużyny, sztabu i klubu chciałbym zadedykować Iviemu Lopezowi, który nie mógł być dzisiaj z nami i który marzył o tym, żeby pomóc Rakowowi w europejskich pucharach. Liczę na to, że drużyna swoją grą pozwoli mu na to, by wrócił jeszcze w tej kampanii europejskich pucharów i nam pomógł”.
Trener pokusił się o ocenę spotkania.
„Pierwszą połowę zagraliśmy na dobrym poziomie, kontrolowaliśmy to spotkanie. Przeciwnik atakował, ale to my mieliśmy najlepszą sytuację. Po przerwie broniliśmy się momentami bardzo nisko. Nie chcieliśmy tego robić, ale przypominam, że poprzedni mistrz Polski stracił tu przed rokiem pięć bramek. Kontuzja Johna Yeboaha utrudniła nam plan na ten mecz, bo musieliśmy już w I połowie dokonać zmiany. Jest jeszcze przed badaniami, ale mam nadzieję, że nie jest to nic poważnego”
Był pełen respektu dla przeciwnika.
„Gdy spotykają się dwie równorzędne drużyny to często decydują detale. My dzisiaj mieliśmy ten błysk w postaci Frana Tudora, który zapewnił nam awans. Doświadczenie jakie ta drużyna zdobyła pod wodzą trenera Marka Papszuna było kluczowe. Jego tu nie ma, ale on też miał wpływ na to zwycięstwo. Cieszę się, że polska drużyna wreszcie wyeliminowała Qarabag i nasz zespół wreszcie przełamał tę passę. Ta seria kiedyś musiała się skończyć, ale to dalej jest bardzo dobra ekipa, która wyeliminowując cztery polskie zespoły była powtarzalna”.
Szwarga potwierdził, że na meczu ich kolejnego przeciwnika w eliminacjach do Ligi Mistrzów był wysłannik mistrza Polski.
„Cieszę się ze zwycięstwa z Qarabagiem, ale mieliśmy swojego wysłannika na meczu Bate – Aris i mamy już swoje obserwacje. Idziemy jednak krok po kroku i najbliższym rywalem jest Warta Poznań, z którą zagramy w sobotę w PKO Ekstraklasie i na tym meczu się teraz skupiamy” – zakończył trener Rakowa.
BN/pap