Legia Warszawa zremisowała u siebie w klasyku z Lechem Poznań 2:2 w 28. kolejce piłkarskiej ekstraklasy i traci już osiem punktów do Rakowa. Lider z Częstochowy wcześniej w niedzielę pokonał Widzew Łódź 2:0.
Starcia Legii Warszawa z Lechem Poznań są nazywane derbami Polski albo polskim El Clasico. To spotkanie zawsze elektryzuje kibiców w całym kraju. Legioniści w dalszym ciągu walczą o mistrzostwo Polski, natomiast „Kolejorz” chciał poskromić odwiecznego rywala i przybliżyć się do miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.
„Kolejorz” do niedzielnej rywalizacji przystąpił nieco podłamany po czwartkowej porażce 1:4 z Fiorentiną w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Mimo tego graczom trenera Johna van den Broma nie brakowało mobilizacji, by wykrzesać z siebie ostatki sił na mecz z odwiecznym rywalem.
Stadion przy ulicy Łazienkowskiej był wypełniony niemal po brzegi. Frekwencja wyniosła ponad 27 tysięcy widzów. Już pół godziny przed pierwszym gwizdkiem kibice głośno śpiewali i wymachiwali flagami, wyczekując ekscytującego starcia. Od początku meczu to gospodarze przejęli inicjatywę. W 13. minucie Paweł Wszołek przeprowadził dynamiczny rajd zakończony dośrodkowaniem do Tomasa Pekharta, który dostawił nogę i otworzył wynik meczu. Był to piąty gol Czecha w ekstraklasie w rundzie wiosennej.
Piłkarze Lecha przez długi czas nie byli w stanie stworzyć żadnego zagrożenia. Gdy posiadali piłkę, na stadionie rozlegały się gwizdy. Natomiast gracze Legii wciąż napierali, zmuszając gości do głębokiej obrony. Josue dyrygował grą w środku pola. Tuż przed przerwą Lech mógł wyrównać, jednak Barry Douglas niecelnie uderzył z rzutu wolnego.
W drugiej połowie obraz gry uległ diametralnej zmianie. Tuż po przerwie gola na 1:1 strzelił niepilnowany w polu karnym Afonso Sousa, który wykorzystał bierność obrońców Legii. W 70. min Sousa przyjął piłkę w polu karnym i mocno uderzył w prawy górny róg bramki, wyprowadzając Lecha na prowadzenie. Portugalczyk w niedzielę zdobył swoją trzecią i czwartą bramkę w ekstraklasie. W 87. min Maciej Rosołek podał w pole karne, do piłki dopadł Wszołek, który z bliska strzelił gola na 2:2. Wynik nie uległ już zmianie.
Remis w Warszawie oznacza, że druga w tabeli drużyna Kosty Runjaica (57) może przestać myśleć o mistrzostwie Polski. Lech pozostał na trzecim miejscu – 48. Trener Legii Kosta Runjaic po meczu starał się być dyplomatą i optymistą: „Wciąż jestem zadowolony z miejsca, w którym się znajdujemy. Nie chcę porównywać się z Lechem czy Rakowem. Proszę pamiętać, gdzie Legia była w zeszłym sezonie i ile meczów przegrała. Nadal jesteśmy niepokonani w tym sezonie przed własną publicznością. Przed nami kilka ważnych spotkań, w tym finał Pucharu Polski. Być może w meczu z Wartą dojdzie do kilku rotacji”.
Zwycięstwo Rakowa i 8 punktów przewagi nad Legią
Legia może przestać myśleć o mistrzostwie, bo lider z Częstochowy wcześniej w niedzielę pokonał słabo spisujący się w tym roku Widzew Łódź 2:0. Prowadzeni przez Janusza Niedźwiedzia łodzianie wygrali w tym roku tylko jedno spotkanie – 17 lutego 1:0 ze Śląskiem Wrocław, dzięki bramce w doliczonym czasie gry. Od tego czasu spisują się coraz gorzej. W poprzedniej kolejce ulegli u siebie 0:2 Stali Mielec, dla której była to pierwsza tegoroczna wygrana. Obie bramki dla Rakowa padły ze stałych fragmentów gry. W 9. minucie z rzutu karnego trafił Ivi Lopez, dla którego był to dziewiąty gol w sezonie. Hiszpan jeszcze w pierwszej połowie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Natomiast wynik ustalił w 90+5. minucie z rzutu wolnego Chorwat Fran Tudor.
W efekcie Widzew, który na półmetku sezonu był trzeci, spadł na siódme miejsce (38 pkt) i będzie musiał raczej walczyć o utrzymanie. Nad strefą spadkową ma siedem punktów przewagi, co przy obecnej formie łodzian nie jest bezpiecznym dystansem. Po meczu Marek Papszun, trener Rakowa nie krył zadowolenia z wyniku: „Ważne zwycięstwo i jego osiągniecie było dzisiaj naszym celem. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze. Stworzyliśmy kilka sytuacji podbramkowych, ale gol padł tylko jeden. Druga połowa z obu stron była bardzo chaotyczna, bez konkretów. Jesteśmy na ostatniej prostej i wierzę, że spełnimy nasze marzenia”.
Środek tabeli i pierwszy spadkowicz
W następnej kolejce widzewiacy podejmą rozpędzonego Piasta. Gliwiczanie w niedzielne południe pokonali u siebie Wisłę Płock 1:0 po golu Michaela Ameyawa (który do Piasta przeszedł z… Widzewa) i awansowali kosztem łodzian na szóste miejsce – 39. To czwarte z rzędu zwycięstwo gliwiczan – każde po 1:0. Łącznie w siedmiu ostatnich meczach podopieczni Aleksandara Vukovica zanotowali sześć zwycięstw i jeden remis. „W pozostałych sześciu kolejkach musimy zrobić wszystko, by utrzymać podobny poziom i wyciągnąć jak najwięcej. Może zrobimy coś ponad nasze oczekiwania” – powiedział Vukovic. Wisła Płock zajmuje w tabeli 9. miejsce – 36 pkt.
Dzień wcześniej przedostatnia Lechia przegrała w Gdańsku z Pogonią Szczecin 0:1, Korona Kielce pokonała Jagiellonię Białystok 2:1 dzięki bramce w ostatniej sekundzie, a Cracovia zwyciężyła Radomiaka 3:0. Sytuacja Lechii w tabeli staje się bardzo trudna. Drużyna, który w ostatnich czterech meczach zdobyła zaledwie punkt i ani jednej bramki, pozostała na 17. miejscu (przedostatnim) z dorobkiem 26 pkt. Traci pięć do bezpiecznej strefy. Natomiast Pogoń z 47 pkt plasuje się na czwartej pozycji.
Cracovia pokonała Radomiaka 3:0, kończąc serię sześciu spotkań bez zwycięstwa. W 78. minucie bardzo poważnej kontuzji doznał piłkarz gości Francisco Ramos. Jak poinformował w sobotę wieczorem Radomiak na Twitterze, Portugalczyk doznał „wieloodłamowego złamania obu kości podudzia” i jeszcze tego dnia miał przejść operację w szpitalu w Krakowie. Cracovia plasuje się na ósmej pozycji (38), Radomiak jest jedenasty – 34. Z dolnych rejonów tabeli uciekła Korona, która pokonała Jagiellonię 2:1 dzięki bramce w 90+5. minucie Jewgienija Szykawki. Od razu po tym golu sędzia Szymon Marciniak zakończył zawody.
Kielczanie wygrali w tym roku wszystkie mecze na swoim stadionie, czyli sześć. Awansowali na 12. miejsce (34), spychając ekipę z Białegostoku na trzynaste (33). Jagiellonii na pocieszenie pozostał fakt, że zdobywca bramki w sobotnim meczu Jesus Imaz z 12 trafieniami otwiera klasyfikację strzelców ekstraklasy. 28. kolejkę rozpoczęły dwa piątkowe mecze. Piąta w tabeli Warta Poznań pokonała Śląsk Wrocław 3:1, a Zagłębie Lubin przegrało z Górnikiem Zabrze 0:2.
Przegrani w tych meczach mają po 31 punktów. Lubinianie zajmują 15., a wrocławianie 16. miejsce w tabeli. Ze strefy spadkowej uciekł natomiast Górnik – obecnie jest 14. z dorobkiem 32 punktów. W poniedziałek dziesiąta Stal Mielec zremisowała 1:1 z ostatnią Miedzią. Zespół z Legnicy ma zaledwie 21. punktów i ma jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie. Praktycznie jest już w 1. lidze.
BN/pap