Patron kompleksu, na którym od niedzieli rozgrywany jest wielkoszlemowy turniej French Open – wcale nie był tenisistą. To francuski pilot, bohater pierwszej wojny światowej.
W 1928 roku, w 10. rocznicę śmierci, obiektowi sportowemu przy 2 Avenue Gordon Bennett nadano imię Rolanda Garrosa. W tej 16. dzielnicy Paryża od 1925 roku rozgrywane są międzynarodowe mistrzostwa Francji w tenisie, obecnie jedna z czterech najważniejszych i najbardziej prestiżowych imprez sezonu.
Urodzony 6 października 1888 r., na wyspie Reunion, Roland Garros prawdopodobnie nie miał czasu, by wziąć do ręki tenisową rakietę, bo od młodości pasjonował się lotnictwem.
W trakcie I wojny światowej, Garros wymyślił i zastosował jako pierwszy nowatorski sposób strzelania z zamontowanego na stałe do kadłuba karabinu maszynowego poprzez śmigło. W 1915 r. Garros dostał się do niemieckiej niewoli.
Pod koniec wojny zdołał uciec z obozu jenieckiego. Powrócił do służby w lotnictwie. 5 października 1918 roku, został zestrzelony i zginął śmiercią lotnika. Ojczyzna nie zapomniałą o zasługach dzielnego lotnika i nadała jego imię kompleksowi tenisowemu – znanemu dziś w całym świecie nie tylko sportu.
W niedzielę na kortach Rolanda Garrosa rozpoczął się wielkoszlemowy French Open.
Troje polskich tenisistów zaprezentowało się pierwszego dnia. Magdalena Fręch wygrała 6:1, 6:1 z Chinką Shuai Zhang. Mecze Magdy Linette i Huberta Hurkacza skończyły się po zamknięciu tego wydania Dziennika Trybuna. Broniąca tytułu i prowadząca w światowym rankingu Iga Świątek zmagania rozpocznie we wtorek.
PAU