4 grudnia 2024

loader

Samobójstwo piłkarza

Występujący w argentyńskim klubie Godoy Cruz 30-letni urugwajski piłkarz Santiago „Morro” Garcia popełnił samobójstwo. Po raz ostatni pojawił się na boisku 19 grudnia ub. roku. Cierpiał na depresję.

Garcia jest wychowankiem Nacionalu Montevideo, potem grał w brazylijskim Athletico Paranaense, skąd na krótko przeniósł się do ligi tureckiej, następnie wrócił do Nacionalu, potem trafił do River Plate Montevideo, by w 2016 roku zakotwiczyć w argentyńskiej lidze, w zespole Godoy Cruz. I w tym też mieście został w miniony weekend znaleziony martwy. Okazało się, że piłkarz od wielu tygodni był w konflikcie z władzami klubu Godoy Cruz i nie chciał już dalej w nim występować. Jego agent, słynny przed laty urugwajski napastnik Daniel Fonseca, szukał mu nowego pracodawcy. Wedle jego informacji zainteresowane pozyskaniem „Morro” były zespoły Velez, Estudiantes i Gimnasia.
Santiago Garcia był lubiany przez kibiców ze względu na swój efektowny styl gry. W 2018 roku Urugwajczyk był najlepszym strzelcem argentyńskiej Superligi – zdobył 18 bramek, a drużyna Godoy Cruz wywalczyła w rozgrywkach wicemistrzostwo kraju. W kolejnych sezonach było już jednak znacznie gorzej. Urugwajczyk popadł w kłopoty i stracił miejsce w podstawowym składzie zespołu. W czerwcu ubiegłego roku w jednym z wywiadów tłumaczył się, że powodem jego słabszej ostatnio gry są problemy osobiste, które wywołują u niego stany depresyjne, z którymi coraz trudniej sobie radzi. Leczenie w klinice niewiele pomogło. „My piłkarze nie jesteśmy robotami, nie jesteśmy z żelaza. Nie chcę się tłumaczyć, ani usprawiedliwiać złej formy. To nie są wykręty, zapewniam. Przeżywam trudny okres, ale wychodzę z tego krok po kroku dzięki wsparciu wielu życzliwych mi ludzi – przekonywał Santiago Garcia.
„Byłeś naszym goleadorem, byłeś naszym przyjacielem i ważną częścią naszej klubowej rodziny. Wielkie dzięki za wszystko Morro. Za tyle radości i dumy jaką dałeś naszemu klubowi i miastu. Spoczywaj w pokoju” – tak zmarłego w tragicznych okolicznościach pożegnał jego klub w mediach społecznościowych.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Trudne dni Jana Bednarka

Następny

Bałagan przed Australian Open

Zostaw komentarz