Wtorek 12 maja zapisał się jako jeden z najczarniejszych dni w historii surfingu. W pobliżu plaży Scheveningen na Morzu Północnym po nagłym załamaniu pogody zginęło aż pięciu surferów.
Do tragedii doprowadziły nagły porwisty wiatr oraz silny prąd, które wytworzyły u brzegów w pobliżu holenderskiej plaży Scheveningen mnóstwo gęstej morskiej piany. Nagła zmiana warunków pogodowych zaskoczyła ćwiczącą w tym miejscu grupę surferów. Jak informują holenderskie media służby ratownicze zdołały w niesprzyjających warunkach wyciągnąć z wody tylko trzy osoby, z których jednak dwie mimo reanimacji, zmarły. Poszukiwania kolejnych osób utrudniał zapadający zmrok i wzbierająca wciąż morska piana spychana przez fale na wybrzeżu.
Działania ratunkowe wznowione w środę od świtu i wtedy też odnaleziono ciała trzech innych surferów. Jak podano, ofiary były doświadczonymi zawodnikami, a do ich tragicznej śmierci przyczyniła się głównie gwałtowna zmiana warunków pogodowych. To jedna z największych tragedii w historii surfingu.