9 listopada 2024

loader

Stoch wicemistrzem

Kamil Stoch dorzucił do swojej bogatej kolekcji trofeów srebrny medal mistrzostw świata w lotach narciarskich. Na mamuciej skoczni w Oberstdorfie po złoto sięgnął Norweg Daniel Andre Tande, a trzecie miejsce zajął Niemiec Richard Freitag. Konkurs zakończono po trzech seriach z powodu silnego wiatru.

Srebrny medal mistrzostw świata w lotach jest dopiero drugim krążkiem dla Polski w historii. Kamil Stoch poprawił jednak osiągnięcie Piotra Fijasa, który w 1979 roku w Planicy wywalczył brązowy medal. Mistrzostwa świata w lotach narciarskich rozgrywane są od 1972 roku, a zatem ta konkurencja nie jest najmocniejszą strona naszych skoczków, bo nawet Adam Małysz w swoich najlepszych latach nie zdołał w niej wywalczyć miejsca na podium. Na kolejny medal polscy kibice musieli czekać 39 lat.
Stoch przegrał rywalizację o złoto z Danielem Andre Tande. Po dwóch piątkowych seriach skoków i pierwszej z dwóch sobotnich Polak tracił do Norwega 10 metrów, ale w trzeciej serii popisał się fenomenalnym skokiem na odległość 211,5 metra, który pozwolił mu przeskoczyć w klasyfikacji Niemca Richarda Freitaga. Niestety, z powodu pogarszających się warunków atmosferycznych organizatorzy zdecydowali się odwołać ostatnią serię skoków i klasyfikację końcową mistrzostw świata ustalono na podstawie wyników trzech serii skoków. To dlatego Stoch po zawodach przyznał, że odczuwa lekki niedosyt, bo w czwartej serii chciał powalczyć z Tande o zwycięstwo. Ale ze srebrnego medalu też był zadowolony, bo w bogatej w sukcesy historii polskich skoków medalowe trofea w lotach to rarytas.
Pozostali nasi zawodnicy skakali gorzej od swojego lidera, ale suma ich wyników pozwalała snuć optymistyczne prognozy przed niedzielnym konkursem drużynowym. Dawid Kubacki zajął 10. miejsce, a 13. lokatę wywalczył Stefan Hula, który tym rezultatem wywalczył sobie miejsce w drużynie, zastępując w niej Macieja Kota. Trener Stefan Horngacher dokonał tym samy pierwszej zmiany w składzie „żelaznego kwartetu”. Nie miał jednak większego wyboru, bo Kot w Oberstdorfie na treningach skakał bliżej od Huli i nie zakwalifikował się do ekipy wyznaczonej do rywalizacji w konkursie indywidualnym i drużynowym. Obyło się jednak bez zgrzytów, bo Kot przyznał, że przegrał rywalizację z Hulą w uczciwej walce. Czwarty z naszych skoczków, Piotr Żyła, zajął 17. pozycję w klasyfikacji generalnej, a po zsumowaniu wyników całej czwórki polskich skoczków wyszło, że lepsi od nich byli tylko Norwegowie. W jedynej serii rozegranej w sobotę Daniel Andre Tande, Andreas Stjernen, Johann Andre Forfang i Robert Johansson zdobyli łącznie 799,7 punktów, zaś Stoch, Kubacki, Żyła i Hula uzyskali 762,2 pkt. Trzecia w tym zestawieniu ekipa Niemiec miała na koncie 725 punktów. W sobotę podopieczni trenera Horngachera skakali więc na srebrny medal, natomiast w piątek mieli wyniki gwarantujące im brązowe krążki, bo zajmujący czwartą lokatę Słoweńcy stracili do Polaków aż 63,2 pkt, co oznacza, że przy takiej przewadze nawet jeden zepsuty skok nie zepchnąłby biało-czerwonych z podium.
Naszym skoczkom nie pozostawało nic innego, jak w niedzielnym konkursie drużynowym potwierdzić wysoką formę i pokusić się o zdobycie kolejnego, trzeciego już medalu dla Polski w lotach narciarskich. Zawody zakończyły się po zamknięciu wydania.

trybuna.info

Poprzedni

Sprawiedliwość Polaków lepszego sortu

Następny

Na imię mu Neron