8 listopada 2024

loader

Świat bez „Wójta”

W poniedziałek 20 listopada o 11:10 zmarł Janusz Wójcik, były selekcjoner reprezentacji Polski, jedna z najbarwniejszych postaci w polskim futbolu. Odszedł dwa dni po swoich 64. urodzinach. Przyczyną zgonu był rozległy krwiak w mózgu.

Największym osiągnięciem Wójcika w trenerskiej karierze uważany jest srebrny medal igrzysk olimpijskich w Barcelonie wywalczony z młodzieżową reprezentacją Polski w 1992 roku. Ponieważ sukces ten odniósł w okresie głębokiego kryzysu polskiego futbolu, srebrny medal do dzisiaj uważany jest przez kibiców za cenne trofeum. Także dlatego, że od tamtej pory kolejnym pokoleniom naszych piłkarzy nie udało się nawet zakwalifikować do olimpijskiego turnieju. Pewnie gdyby w latach 1997-1999, już jako selekcjoner pierwszej reprezentacji, wywalczy awans do Euro 2000, to byłoby jego znakiem rozpoznawczym, bo przed nim żadnemu trenerowi biało-czerwonych taka sztuka się nie udała. Ale nie dał rady i olimpijskie srebro pozostało na pierwszym miejscu wśród jego trenerskich trofeów. W ekipie Wójcika, którego asystentem był Paweł Janas, grali uznani później piłkarze, jak Andrzej Juskowiak, Wojciech Kowalczyk, Jerzy Brzęczek, Piotr Świerczewski, Marek Koźminski, Tomasz Wałdoch, Grzegorz Mielcarski czy Ryszard Staniek. W finale igrzysk biało-czerwoni przegrali po kapitalnym meczu 2:3 z Hiszpanią.
Zanim Wójcik zaczął trenować reprezentacyjne zespoły pod szyldem PZPN, pracował w klubach niższych klas rozgrywkowych – Hutniku Warszawa, Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Huraganie Wołomin, Hutniku Kraków. W Polsce zrobiło sie o nim głośno w 1987 roku gdy wprowadził do ekstraklasy Jagiellonię Białystok. Po odejściu z tego klubu w 1988 roku został selekcjonerem kadry młodzieżowej, z którą wywalczył awans do igrzysk w Barcelonie. Po zakończeniu misji olimpijskiej i fiasku próby przekształcenia kadry młodzieżowej w pierwszą reprezentację Polski (pod słynnym do dzisiaj hasłem „zmieniamy szyld i jedziemy dalej”), Wójcik został trenerem Legii Warszawa. Stołeczny zespół pod jego wodzą zajął w rozgrywkach ekstraklasy pierwsze miejsce, ale w ostatniej kolejce władze PZPN zakwestionowały wynik wyjazdowego spotkania z Wisłą Kraków wygranego przez legionistów 6:0 i odebrały Legii mistrzowski tytuł. Ta sprawa do dzisiaj budzi kontrowersje, bo nawet jeśli wynik tego meczu był podejrzany, to w tamtych latach nie był to nic wyjątkowego. Wręcz przeciwnie. Wójcik znał piłkarskie realia tamtych czasów i potrafił się w nich doskonale poruszać. Po latach przyszło mu jednak za tę wiedzę słono zapłacić.
Po zwolnieniu z funkcji selekcjonera kadry w kolejnych latach pracował w Pogoni Szczecin, Śląsku Wrocław, Anorthosis Famagusta i prowadził reprezentację Syrii. Wrócił do Polski w 2003 roku i podjął się zadania wybronienia przed spadkiem z I ligi Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Bez powodzenia, ale pięć lat później za pracę w tym klubie usłyszał zarzuty korupcyjne. W wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Trybuna” w sierpniu 2013 roku tak wspominał tę sprawę.
(…) DT: Prokurator postawił panu jedenaście zarzutów w sprawie ustawiania wyników meczów Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Może trzeba było postąpić jak choćby pański kolega po fachu Dariusz Wdowczyk. On się przyznał, przyjął karę, odpękał cztery lata dyskwalifikacji i z czystą kartą wrócił do trenerskiego zawodu.
Janusz Wójcik: – Wdowczyk ma teścia prokuratora, on mu tak widać poradził. Ja do niczego się nie przyznałem, bo nie mam do czego. Żadnych pieniędzy nikomu nie dawałem. Zresztą, Świt Nowy Dwór Mazowiecki to był wtedy „żebrak miejski” w porównaniu z innymi klubami. Powiem tak, przy stole w którym grano w piłkarskiego pokera, Świtu nie było nawet wśród kibiców, a co dopiero wśród uczestników gry. Ale ja wiem, kto grał, z kim i za jakie pieniądze(…).
W tym wywiadzie „Wójt” podsumował też swoje relacje z PZPN. (…) „Mam wielki żal do ludzi z PZPN, za to, że nie pomogli mi w najtrudniejszych dla mnie chwilach życia, po wypadku. Byłem już prawie po tamtej stronie, potem walczyłem długo o odzyskanie zdrowia i sprawności. Nikt ze związku nie odwiedził mnie w szpitalu, nikogo nie interesował mój los, czy mam pieniądze na leczenie. Mogli mi pomóc, a nie pomogli. Można mnie nie lubić, ale ja, przypomnę, byłem trenerem wszystkich reprezentacji Polski. Oni dobrze wiedzą, że ja dużo wiem o różnych sprawach. Prokuratorom we Wrocławiu, którzy maglowali mnie bez przerwy przez dwanaście godzin, powiedziałem w pewnym momencie, że po mnie do Warszawy posłali samochód osobowy, lecz jeśli rzeczywiście chcą poznać prawdę o futbolowej korupcji, to niech pod siedzibę PZPN wyślą autokar (…). A tak mówił o swoich politycznych sympatiach: (…) „Mogę o sobie powiedzieć, że zawsze byłem i jestem człowiekiem lewicy, bez względu na nazwę, jaką ta formacja w danym momencie nosi. Byłem w PZPR, podobnie jak mój ojciec, legitymację wręczał mi Edward Gierek podczas ceremonii w Hucie Warszawa. Wciąż utrzymuję mnóstwo znajomości i przyjaźni z tamtego okresu, znam też wielu ludzi lewicy, którzy rozwinęli się w innych ugrupowaniach należących do tej formacji.
Jego syn, Andrzej Wójcik, był przy nim w jego ostatnich chwilach. „Był po ataku epilepsji. Uderzył się, w głowie pojawił się krwiak. Pojechaliśmy do szpitala, tam był operowany. Lekarze zrobili, co mogli. Tata został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Niestety, nie obudził się. Nie wytrzymało serce”.

trybuna.info

Poprzedni

Flaczki tygodnia

Następny

Hofer pochwalił Wisłę