W Lidze Światowej nasi siatkarze przegrali pięć z dziewięciu rozegranych meczów i nie zakwalifikowali się do turnieju finałowego. Nie jest to najważniejsza impreza w tegorocznym kalendarzu biało-czerwonych, ale ich forma budzi niepokój.
W turnieju Final Six obecnej edycji Ligi Światowej zagrają w Kurytybie gospodarze Brazylijczycy oraz Francja, Serbia, Rosja, Kanada i USA. Nasz zespół w stawce 12 zespołów elity zajął ostatecznie ósme miejsce, a mógł wywalczyć awans gdyby w ostatnim spotkaniu grupowym pokonał reprezentację Stanów Zjednoczonych. Niestety, biało-czerwoni w fatalnym stylu przegrali z Amerykanami w łódzkiej Atlas Arenie 1:3. W fazie interkontynentalnej Ligi Światowej najlepsi byli Francuzi, którzy wygrali osiem z dziewięciu spotkań i zakończyli zmagania z dorobkiem 25 punktów. Trójkolorowi wyprzedzili Brazylijczyków (19 pkt) i Serbów (18 pkt). W porównaniu ze składem finałowej szóstki z poprzedniego roku oprócz Polaków nie zakwalifikowali się także Włosi. Ich miejsce zajęli Kanadyjczycy, prowadzeni przez byłego selekcjonera biało-czerwonych Stephane’a Antigę oraz Rosjanie. Mistrzowskiego tytułu w Kurytybie bronić będą Serbowi.
Słaby występ polskiej reprezentacji mocno zaniepokoił fanów siatkówki w Polsce, bo przecież za dwa miesiące rozpoczną się w naszym kraju mistrzostwa Europy, czyli najważniejsza dla nas impreza w tegorocznym siatkarskim kalendarzu. Plan maksimum to powtórka z mistrzostw świata z 2014 roku, w których nasza drużyna również jako gospodarz turnieju zdobyła złoty medal. Po tym co w Lidze Światowej pokazali wybrańcy trenera De Giorgiego na taki sukces chyba raczej nie powinniśmy się nastawiać. Biało-czerwoni zmarnowali koncertowo szansę na wywalczenie awansu do Final Six, chociaż ich rywalami były mocno odmłodzone zespoły Rosji i USA oraz rozbita wewnętrznymi konfliktami ekipa Iranu. W rozstrzygającym spotkaniu z Amerykanami nasi siatkarze byli apatyczni, wyraźnie przemęczeni i na dodatek kompletnie wyzbyci woli walki, co oznacza, że włoski szkoleniowiec przesadził nie tylko z intensywnością treningów, ale też dokonał złych wyborów personalnych. Największym zaś jego błędem było powołanie do kadry Bartosza Kurka, którego aktualna forma jest na żenującym poziomie. Trzeba jednak przyznać, że poza Michałem Kubiakiem słabo wypadli wszyscy kadrowicze.
Biorąc pod uwagę poziom sportowy i doświadczenie polskich reprezentantów oraz składy i nastawienie naszych rywali w Lidze Światowej, nasze reprezentacja powinna bez większych problemów zakwalifikować się do Final Six. Nie realizując tego drugorzędnego celu uruchomiła sygnał alarmowy dla sztabu szkoleniowego kadry, bo przecież w fazie interkontynentalnej biało-czerwoni nie grali przeciwko Francuzom i Serbom, a w mistrzostwach Europy z tymi drugimi zmierzą się już w meczu otwarcia.