6 listopada 2024

loader

Ta dyskwalifikacja to podłość!

Międzynarodowy Komitet Olimpijski mimo politycznych nacisków nie zdecydował się na całkowite wykluczenie rosyjskich sportowców z udziału w igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Taką odpornością na presję nie wykazali się niestety działacze Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPC).

W połowie sierpnia Rosyjski Komitet Paraolimpijski, zawieszony przez Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski (IPC) w wyniku skandalu dopingowego w tym kraju, złożył odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS) w nadziei, że może w tej instancji zdoła przywrócić niepełnosprawnym rosyjskim sportowcom prawo do rywalizacji w igrzyskach paraolimpijskich w Brazylii (7-18 września 2016), w których ma wziąć udział ponad cztery tysiące sportowców ze 165 państw. Niestety, z sobie tylko wiadomych i tylko dla siebie oczywistych powodów sędziowie Trybunału Arbitrażowego podtrzymali w mocy decyzję IPC o wykluczenie ekipy Rosji z udziału w tej imprezie. CAS potwierdził, że orzeczenie IPC było zgodne z obowiązującymi procedurami postępowania dyscyplinarnego, a Rosyjski Komitet Paraolimpijski nie przedstawił żadnych argumentów, które mogły mieć wpływ na jego zmianę.

Oburzenie w Rosji

Strona rosyjska uznała werdykt za niesprawiedliwy. „Wykluczenie naszych sportowców niepełnosprawnych ze startu w igrzyskach paraolimpijskich w Rio de Janeiro jest cyniczne i niemoralne. Sport jest dla nich sensem życia, odbieranie im tego jest naganne” – ocenił decyzję IPC i CAS prezydent Rosji Władimir Putin. I nie omieszkał przy tym przypomnieć, że Rosja uznała swoje błędy związane z podejściem do dopingu i obecnie robi wszystko, aby jej krajowy system antydopingowy odpowiadał światowym standardom.
Orzeczenie CAS skrytykował także premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. Szef rządu również nazwał je cynicznym. „To jest potężny cios dla wszystkich osób niepełnosprawnych, nie tylko dla Rosjan. Dziwne są podwójne standardy stosowane w sprawach dopingu. W przypadku Rosjan wykrywany jest natychmiast, ale gdy zachodzi podejrzenie innych nacji, postępowanie kontrolne trwa dziwnie długo” – stwierdził Miedwiediew. Jego zdaniem w rozpętanej na Zachodzie histerii wokół dopingu w Rosji jest 80 procent polityki, a tylko 20 procent realnych przypadków stosowania zabronionych środków. Rosyjski premier nie bez ironii stwierdził, że jego zdaniem wykluczenie paraolimpijczyków z jego kraju to nic innego jak tylko próba pozbycia się najgroźniejszych rywali.
Minister sportu w Rosji Witalij Mutko wieść o wykluczeniu ekipy paraolimpijczyków skomentował równie jednoznacznie: „Ta decyzja jest stronnicza. Nie rozumiem czym jest umotywowana. Skrzywdzi przede wszystkim niewinnych niczemu zawodników, którzy przygotowywali się do startu przez cztery lata” – powiedział.

Bardziej radykalni niż MKOl

Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski ogłaszając postanowienie o zawieszeniu Rosyjskiego Komitetu Paraolimpijskiego posunął się dalej niż MKOl, który przed igrzyskami w Rio de Janeiro oddał w ręce poszczególnych federacji sportowych ostateczne decyzje co do startu rosyjskich sportowców. IPC natomiast wykluczył całą ekipę Rosji, a zatem także zawodników, którzy nie mieli w swojej karierze żadnych dopingowych wpadek. W uzasadnieniu decyzji o dyskwalifikacji Rosjan IPC napisał m.in. że oszustwo dopingowe wykryte w Rosji doprowadziło do zniszczenia sportu poprzez stawianie medali ponad moralnością. „Tragiczne w tej sytuacji jest nie to, że sportowcy oszukiwali system, ale że państwowy system oszukiwał sportowców” – stwierdził przewodniczący IPC Brytyjczyk Philip Craven. Zapomniał jednak wyjaśnić, dlaczego kierowana przez niego organizacja zdecydowała się ukarać akurat owych „oszukiwanych przez system sportowców”. Zamiast tego wygłosił żenujące w swej hipokryzji oświadczenie: „Nie jest to oczywiście dzień do świętowania. Nadal mamy ogromną sympatię do rosyjskich sportowców, szkoda, że muszą odpowiadać za błędne zachowania organów państwa, które przez lata tolerowały proceder dopingowy”.

Tak zaczęła się afera

Sprawa dopingu w Rosji zaczęła się w grudniu 2014 roku, gdy Witalij Stiepanow, były pracownik Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA), i jego żona Julia, biegaczka na 800 m, która w 2013 sama została przyłapana na niedozwolonym wspomaganiu, na antenie niemieckiej telewizji ARD przedstawili dowody na zorganizowany proceder dopingowy i korupcyjny w ich kraju, w który zaangażowani byli lekkoatleci, trenerzy, pracownicy laboratorium antydopingowego, a nawet funkcjonariusze państwowi (m.in. ze służb bezpieczeństwa). Jesienią 2015 roku władze Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) podjęły decyzję o zawieszenia Rosji w prawach członkowskich w związku z wykryciem procederu korupcyjnego i dopingowego, opisanego w rozbudowanym raporcie Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Zamieszani byli w to zawodnicy, trenerzy, pracownicy moskiewskiego laboratorium antydopingowego, funkcjonariusze państwowi, a nawet były prezydent IAAF Lamine Diack i jego współpracownicy. Później pojawiały się informacje o kolejnych przypadkach dopingu wykrytych m.in. u ciężarowców, pływaków, kolejnych lekkoatletów.
Ostatecznie w lipcu MKOl zdecydował, że o starcie Rosjan w igrzyskach w Rio będę decydowały międzynarodowe federacje. Okrojona liczebnie rosyjska ekipa wywalczyła mimo to w Rio de Janeiro zdobyła 56 medali (19 złotych, 18 srebrnych i 19 brązowych) i w końcowej klasyfikacji zajęła czwarte miejsce za USA, Wielką Brytanią oraz Chinami.

trybuna.info

Poprzedni

Kadra na Kazachstan

Następny

Młodzi ciągle bez mieszkań