Niemiłej niespodzianki nie było. Wręcz przeciwnie, w rewanżu Legia rozgromiła fiński IFK Mariehamn 6:0 i z bilansem 9:0 w dwóch meczach awansowała do 3. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów, w której zmierzy się z mistrzem Kazachstanu FK Astana.
Przewaga legionistów w obu spotkaniach z IFK Mariehamn była bezdyskusyjna, ale trudno wystawiać im laurki na pokonanie znacznie słabszego przeciwnika. Nie zapominajmy, że między pierwszym a drugim meczem z mistrzem Finlandii „Wojskowi” dostali tęgie baty w Zabrzu, gdzie przegrali pierwszą w tym sezonie batalię o punkty w ekstraklasie 1:3. Trener Legii Jacek Magiera chyba ma tego świadomość, bo po środowym spotkaniu na Łazienkowskiej stwierdził: „Cieszymy się z awansu, bo cel został osiągnięty. Jeśli chodzi o sam mecz, to wyglądaliśmy dużo lepiej niż w Finlandii i w Zabrzu. Stworzyliśmy sobie więcej sytuacji bramkowych, więcej ciekawych akcji. Ale żeby myśleć o sukcesach i je odnosić, musimy wznieść się na znacznie wyższy poziom”.
Mało czasu na poprawki
Szkoleniowiec mistrzów Polski nie ma zbyt wiele czasu na podniesienie poziomu gry zespołu, bo już w sobotę Legię czeka ligowa potyczka z Koroną Kielce, a w połowie przyszłego tygodnia daleka wyprawa do Kazachstanu, gdzie legionistom przyjdzie stoczyć bój z FK Astana na sztucznej trawie, której fatalna jakość jest sprzymierzeńcem gospodarzy co najmniej równie ważnym, jak „obowiązkowa” na stadionie w Astanie przychylność arbitrów.
Co prawda bułgarski trener kazachskiej drużyny Stanimir Stoiłow daje swoim podopiecznym ledwie pięć procent szans na awans, to trudno jego prognozę uznać za coś innego, niż celową zmyłkę mającą osłabić czujność przeciwnika. Jeśli ktoś pamięta ubiegłoroczny mecz naszej reprezentacji z Kazachstanem, także rozegrany na sztucznej nawierzchni Astana Arena, to nie powinien mieć złudzeń, że losy awansu Legii do IV rundy Champions League rozstrzygną się właśnie na tym stadionie. Zwycięstwo, remis lub nawet porażka, o ile w minimalnym rozmiarze, nie przekreślą podopiecznym Jacka Magiery szans na odrobienie strat na trawiastej murawie stadionu przy Łazienkowskiej, bo na niej graczom FK Astana będzie się grało równie trudno, jak legionistom na sztucznej.
Szanse mają pół na pół
Dużo do myślenia daje jednak mordęga z jaką zespół Astany walczył w II rundzie eliminacji z łotewskim Spartaksem Jurmała. Na wyjeździe Kazachowie wygrali 1:0, ale w rewanżu ledwie zremisowali 1:1 i o awans musieli drżeć do ostatniego gwizdka. Może dlatego trener Stoiłow, który prowadzi ekipę Astany od trzech lat, tak nisko ocenił jej szanse w starciu ze znacznie jednak mocniejsza od Spartkasa Legią?
„W dwumeczu z Łotyszami nie graliśmy na zbyt wysokim poziomie. Brakowało nam zwłaszcza skuteczności. Teraz czeka nas starcie z trudniejszym rywalem. Spróbujemy powalczyć z Legią, która w poprzednim sezonie nieźle wypadła w Lidze Mistrzów, na pewno moi piłkarze będa chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, ale co by o szansach nie mówić, to daję nam pięć procent na wyeliminowanie mistrzów Polski” – stwierdził bułgarski szkoleniowca. Z jakiegoś powodu nie przypomniał przy tej okazji, że dwa sezony temu to FK Astana grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a w meczach z Benfiką Lizbona, Atletico Madryt oraz Galatasaray zdobyła cztery punkty po czterech remisach i dwóch porażkach. Nie jest to zatem tak całkiem frajerska ekipa, na jaką próbuje ją kreować jej trener. Szanse obu zespołów na przejście do następnej można śmiało oceni na fifty-fifty. Dokładnie takie same proporcje można było ustalić w czwartkowych meczach rewanżowych Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok w kwalifikacjach Ligi Europy (ich potyczki z FK Haugesund i FK Qabala zakończyły się po zamknięciu wydania).
Druga kolejka w Lotto Ekstraklasie
W krajowej lidze tymczasem trwa wakacyjne okno transferowe, przez co ekstraklasa trochę przypomina stację przesiadkową. Jedni gracze do niej przybywaj, jak choćby znany z występów w Legii Hiszpan Inaki Astiz, który z Cypru przywędrował do Szczecina i puka do Pogoni, albo Włoch Cristian Pasquato, właśnie świeżo zatrudniony w Legii. Niektórzy jednak z niej pryskają. To właśnie zrobił grający dotąd w Wiśle Kraków Bosniak Semir Stilić, a chęć na to ma też filar linii pomocy Legii Brazylijczyk Guilherme, bo jego żona spodziewa się dziecka, a klub nie chce mu dać stuprocentowej podwyżki.
Zestaw par 2. kolejki
Piątek:
Sandecja Nowy Sącz – Arka Gdynia, godz. 18:00, sędziuje Bartosz Frankowski (Toruń); Wisła Kraków – Bruk-Bet Nieciecza, godz. 20:30, sędziuje Jarosław Przybył (Kluczbork).
Sobota:
Piast Gliwice – Pogoń Szczecin, godz. 15:30, sędziuje Mariusz Złotek (Stalowa Wola); Lechia Gdańsk – Cracovia, godz. 18:00, sędziuje Szymon Marciniak (Płock); Legia Warszawa – Korona Kielce, godz. 20:30, sędziuje Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Niedziela:
Wisła Płock – Lech Poznań, godz. 15:30, sędziuje Paweł Gil (Lublin); Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze, godz. 18:00, sędziuje Paweł Raczkowski (Warszawa).
Poniedziałek:
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław, godz. 18:00, sędziuje Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).