8 listopada 2024

loader

Thriller z Niemkami, Polki w turnieju finałowym!

fot. volleyballworld.com

Polskie siatkarki pokonały Niemki 3:2 (15:25, 25:19, 25:19, 19:25, 17:15) w meczu Ligi Narodów w południowokoreański Suwonie i zapewniły sobie udział w turnieju finałowym, który w dniach 12-16 lipca odbędzie się w amerykańskim Arlington.

To ósme w tych rozgrywkach zwycięstwo biało-czerwonych, których bilans uzupełniają dwie porażki. 

Wczesna pora rozgrywana spotkania (południe czasu lokalnego), zmęczenie wyczerpującym bojem z Amerykankami w środę bądź podłamanie faktem, że zwycięstwo w tej potyczce było na wyciągnięcie ręki – polskie siatkarki i ich trener Stefano Lavarini długo będą analizować pierwszego seta meczu z Niemkami, a zwłaszcza jego początek, gdyż biało-czerwone w niczym nie przypominały w nim skutecznego, walecznego i dobrze zorganizowanego zespołu z poprzednich występów w Lidze Narodów.

Zaczęło się od zagrywki Camilli Weitzel i kłopotów z przyjęciem po polskiej stronie, nie pomogły błyskawiczne zmiany i na tablicy pojawił się wynik 0:7. Niemoc przełamała Olivia Różański, ale tylko na moment i po chwili było już 2:12.

Włoski szkoleniowiec dalej rotował składem, ale w grze jego drużyny dalej było wiele niedokładności, chaosu, żaden element siatkarskiego rzemiosła nie funkcjonował jak należy i set był praktycznie stracony. Po stronie rywalek niemal bezbłędna była Hanna Orthmann i skończyło się 25:15 dla Niemek.

W tych rozgrywkach drużyny nie zmieniają stron między partiami, a takie można byłoby mieć wrażenie na początku drugiej odsłony, bo zaczęła się ona niemal bliźniaczo jak pierwsza, ale na korzyść Polek. 4:0, 7:1, 10:4 i szybko zbudowana przewaga. Trudniejsza zagrywka, szczelny blok, skuteczne ataki Magdaleny Stysiak i – ze środka – Agnieszki Korneluk.

Ekscentryczny trener belgijski rywalek Vital Heynen, który w przeszłości prowadził z sukcesami polskich siatkarzy, szybko poprosił o przerwę, ale zmian w składzie nie dokonywał. W pewnym momencie nieco pogubiła się sędzia Sasiprapa Pimthongkhonburi z Tajlandii, szkoleniowcy spotkali się pod siatką, ale wymianę zdań na temat jednej z akcji zakończyli z uśmiechem na twarzach.

Do remisu w meczu doprowadziła Magdalena Jurczyk, kończąc atak ze środka przy 24:19.

Początek trzeciego seta był wyrównany, a Polki punktowały m.in. serwisem – asy Stysiak i Martyny Czyrniańskiej. Po tym drugim zrobiło się 8:6, jednak biało-czerwonym też zdarzały się błędy, to szybko rywalki wyrównały (11:11).

Później żadna z drużyn nie wypracowała wyraźniejszej przewagi i dopiero „kiwka” Korneluk dała Polkom prowadzenie 19:16 i większy komfort. W końcówce Niemki mocno się pogubiły, głównie w przyjęciu zagrywki, i Czyrniańska asem serwisowym zakończyła partię. 25:19 i 2:1 dla ekipy Lavariniego.

Chwila dekoncentracji polskiego zespołu w początkowych fragmentach czwartej odsłony i skuteczna gra środkowej Weitzel sprawiły, że Niemki prowadziły 15:9 i w tym okresie były praktycznie bezbłędne.

„Tak trzymać” – zdawał się mówić swoim zawodniczkom Heynen. Polki mogły jeszcze zmniejszyć stratę, ale trudną piłkę skończyła Orthmann. Po chwili punkt „zdobył” dla swojej drużyny Heynen, który zauważył dotknięcie siatki, a skuteczną Polek akcję przerwała… syrena sędziowska. Mimo protestów Lavariniego główna arbiter nakazała powtórkę, a gra jego podopiecznych całkowicie się posypała. Skończyło się 19:25 i podobnie jak w środę z Amerykankami konieczny był tie-break.

W nim mocną zagrywką Różański i Stysiak, która z 22 pkt była najskuteczniejsza w meczu, zbudowały niewielką przewagę (6:3), ale proste błędy i nieporozumienia sprawiły, że już po chwili było 7:7. Wtedy Lina Alsmeier dwukrotnie uderzyła w aut i zrobiło się 10:8, ale trzy kolejne akcje padły łupem Niemek i to one były bliżej zwycięstwa. Pierwszego meczbola miały jednak biało-czerwone po ataku po skosie Martyny Łukasik, później znowu „rękę podała” im Alsmeier i wreszcie Korneluk skończyła przechodzącą piłkę, zapewniając – jak na kapitan przystało – swojemu zespołowi wygraną 17:15 i 3:2 w całym spotkaniu.

BN/pap

Redakcja

Poprzedni

Havertz w Arsenalu

Następny

Mieszkania kluczem w kampanii